Czy ktoś jeszcze pamięta jak w czasach PRL dokonano zmiany nazwy popularnego modelu samochodu produkowanego w Polsce? W 1983 r. ze względów licencyjnych przemianowano Fiata 125p na FSO 125p (używano też oznaczeń FSO 1300 i FSO 1500 oraz skrótów 1,3 i 1,5). Wówczas żartowano, że FSO to skrót od określenia Fiat się ocknął. Po latach łatwo o skojarzenie, że Włosi znów się ocknęli.
Jakże ważne zmiany następują we Włoszech po odejściu Carlosa Taravaresa, który nie cieszył się zbyt dużą sympatią w Italii. Według informacji Automotive News Europe dość szybko zarzucono pierwotne plany, by Alfa Romeo stała się producentem jedynie aut elektrycznych (taka była oficjalna wizja jeszcze w 2021 r.). Stosowna przesiadka na elektromobilność miała nastąpić w 2027 r. I już wiadomo, że z planów nici. Przesiadka przynajmniej tak szybko nie nastąpi, jak zakładano.
Stellantis znów włącza zielone światło dla projektów nowych modeli z napędem spalinowym. Tym samym Alfa Romeo Tonale z napędem plug-in nie będzie ostatnim spalinowym modelem włoskiej firmy. A to nie koniec niespodzianek. Włosi zapowiadają najbardziej spektakularny powrót w historii motoryzacji (szczególnie na rynku amerykańskim). Jeśli wierzyć ich zapewnieniom sprzedaż samochodów odbije się od dna jeszcze w tym roku. A to nie wszystko.
Zgodnie z nowym planem (oby tym razem został zrealizowany) doczekamy się nowej generacji Stelvio i Giulii z napędami hybrydowymi. Obie trafią do salonów z zakładów we Włoszech (Cassino). Jako pierwsza zadebiutuje Alfa Romeo Stelvio (jeszcze w tym roku). W 2026 r. zobaczymy zaś kolejną generację Giulii. Na tym nie koniec. Stellantis zapowiada także samochód z wyższej półki z logo Alfa Romeo. Można zatem spekulować, że powstanie m.in. przy współpracy z DS, który wciąż nie kryje ambicji podboju segmentów luksusowych aut. Ale czy ambicje wystarczą, by ruszyć sprzedaż i poprawić firmowe finansowe? Z pewnością nie tylko grono Alfisti kibicuje menedżerom Stellantis.