Odliczanie już trwa. Pierwszy japoński minivan Toyoty w odmianie PHEV trafi do sprzedaży już w styczniu 2025 r. Formalnie to dwa nowe modele: Alphard i Velffire. W praktyce to ta sama konstrukcja, która różni się przede wszystkim stylizacją. Jej bliskim krewniakiem jest oferowany w Polsce Lexus LM dostępny z tradycyjnym napędem hybrydowym.
Na co można liczyć w przypadku napędu hybrydowego PHEV w minivanach Toyoty? Na kombinację motoru benzynowego 2,5 l z napędem elektrycznym (łączna moc to 306 KM) i akumulatorem litowo-jonowym (niestety producent jeszcze nie zdradza danych technicznych baterii zamontowanej tuż za przednią osią samochodu). Moc jednak to nie wszystko. Kluczowy jest dystans jaki można przejechać w trybie bezemisyjnym. Toyota obiecuje do 73 km zasięgu w trybie elektrycznym. Całkiem nieźle jak na spore auto o długości niemal 5 m.
Oczywiście akumulator hybrydy plug-in można wykorzystać nie tylko na potrzeby jazdy samochodem. Toyota z myślą o trudnych warunkach i wysokim ryzyku katastrof naturalnych w Japonii zadbała o praktyczne funkcje znane z niektórych aut elektrycznych. Stąd m.in. funkcja V2H (możliwość zasilania domowych urządzeń bezpośrednio z akumulatora samochodu). Prócz niej cały napęd przygotowano do pracy w trybie awaryjnego zasilania. Wedle wyliczeń Toyoty przy pełnym zbiorniku paliwa i akumulatorze naładowanym do pełna energii powinno starczyć nawet na ok. 5,5 dnia użytkowania domowego (przyjęto dzienny pobór 10 kWh dla przeciętnego japońskiego gospodarstwa domowego).
Wprowadzenie napędu PHEV do modeli Alphard i Velffire byłą dobrą okazją na wprowadzenie kolejnych usprawnień obu samochodów. Stąd Toyota chwali się podwyższeniem komfortu podróżowania. Na co szczególnie zwrócono uwagę? Przede wszystkim na to, co jest słabą stroną samochodów japońskiej marki – hałas. Dodano kolejne warstwy wyciszenia w desce rozdzielczej, drzwiach i różnych zakamarkach nadwozia. Poprawiono także charakterystykę pracy silnika benzynowego, by zmniejszyć natężenie hałasu i ograniczyć sytuacje w których motor pracuje na wyższych obrotach (większe wsparcie ze strony napędu elektrycznego). Toyota dość enigmatycznie wspomniała o funkcji przewidywania obciążenia napędu zależnie od obranej trasy (teren nizinny, miasto i góry). Niewykluczone zatem, że do sterowania pracą napędu zaprzęgnięto nawigację GPS jak w najnowocześniejszych ciężarówkach. W końcu wszystko i tak sprowadza się do gry o jak najniższe zużycie paliwa. A skoro przy okazji będzie ciszej, to nie pozostaje nic innego jak tylko przyklasnąć. W publikacji wykorzystano zdjęcia producenta.