To dopiero będzie trening cierpliwości. Nowa marka Grupy Volkswagen właśnie pokazała dwa pierwsze koncepcyjne modele samochodów terenowych. Scout przyjmuje już zamówienia, ale produkcję rozpocznie najwcześniej w 2027 r. To tzw. terenówki opracowane w Ameryce dla Ameryki. Zaprojektowane w stanie Michigan trafią do produkcji w zakładach w Karolinie Południowej. Tak oto Niemcy stworzą aż 4 tysiące nowych miejsc pracy.
Na początek dwa modele: Scout Traveler (cena od 50 tys. dolarów) i Scout Terra (od 51 tys. dolarów). Oba opracowane wedle klasycznej receptury. To prawdziwe auta terenowe skonstruowane na ramie i wyposażone w koła 35" oraz blokady mechanizmów różnicowych. Napęd? Oczywiście, że elektryczny (zasięg do 350 mil, czyli ponad 560 km). Scout zastrzega jednak, że będzie także wersja hybrydowa, w której silnik spalinowy wystąpi tylko w roli generatora prądu. Zasięg? Nawet ponad 800 km.
Ukłonów w stronę klasyki jest więcej. Stąd dominacja tradycyjnego mechanicznego sterowania nad ekranami dotykowymi. Tych nie zabrakło, ale wszędzie, gdzie to możliwe zastosowano zwykłe przyciski i pokrętła. Jest także klasyczna dzielona tylna klapa, by ułatwić załadunek i poprawić funkcjonalność. Do tego wzmocnione zderzaki zaprojektowane tak, by chwalić się możliwie najlepszymi kątami zejścia i natarcia.
Przejawem nowoczesności będą zdalne aktualizacje oprogramowania i zdalna diagnostyka pojazdu. Do tego architektura 800 V, imponujące wielkością przednie bagażnika (lodówka turystyczna zmieści się bez problemu), technologia V2L (możliwość zasilania urządzeń zewnętrznych) czy sterowanie pojazdem poprzez aplikację w smartfonie. A to nie wszystko. Pomyślano także o wygodzie serwisowania. Scout chwali się, że opracowano taką konstrukcję, by użytkownik mógł dokonywać samodzielnych napraw. Aż 80 proc. z nich wykona bez pomocy serwisu. Ciekawe co na to dealerzy, dla których serwis jest tak łatwym źródłem zarobku.