Jakiś czas temu Opel zrezygnował z przedstawiciela w segmencie D. Rynkowa kariera modelu Insignia skończyła się z bardzo prostych przyczyn. Po pierwsze reprezentacyjny model bazował na amerykańskich rozwiązaniach z czasów, kiedy firma była w rękach General Motors. Po drugie niemiecka marka musiała obniżać emisję CO2, a tymczasem Insignia nie występowała w wersji hybrydowej, hybrydowej plug-in czy elektrycznej. Płyta podłogowa GM E2XX w żaden sposób nie była przygotowana do elektryfikacji. Po trzecie malejące zainteresowanie europejskich klientów sedanami klasy średniej przypieczętowało decyzję o uśmierceniu Insignii.
Rolę flagowca teraz pełnić będzie nowy Grandland. Samochód ten nie jest jednak ani sedanem, ani bardziej uniwersalnym kombi, a sporym SUV-em pozycjonowanym na pograniczu segmentów C i D. Zdaniem osób pracujących dla niemieckiej marki mającej siedzibę w Russelsheim, to dokładnie przedstawiciel C-SUV+. Pojazd jest większy od poprzedniej generacji Grandlanda i co bardzo istotne, na jego tle prezentuje się zdecydowanie poważniej. Jednak czy SUV w roli topowego modelu marki to dobry ruch? Z punktu widzenia rynku bardzo dobry. Złudzeń nie pozostawiają preferencje klientów, którzy najchętniej wybierają właśnie takie auta. Klasyczne nadwozia stają się niszą, dlatego coraz częściej rezygnują z nich producenci.
Nadwozie o monolitycznym kształcie jest oszczędne w ozdobniki. Elementami przykuwającymi uwagę są podświetlane logo z przodu i świecąca nazwa marki z tyłu. Opel tu ewidentnie podpatrzył Volkswagena, który niedawno zaczął stosować takie bajeranckie elementy. Przedni segment zawiera matrycowe reflektory Intelli-Lux Pixel Matrix HD. Z tyłu nie zabrakło modnych w ostatnim czasie lamp przechodzących przez całą szerokość klapy kufra, wykonanych w technologii LED. W wykończeniu karoserii dostrzec można kontrastowy czarny dach i czarne osłony progów, nadkoli i dolnych sekcji zderzaków.
Długość nadwozia mierzy 4650 mm, szerokość 1906 mm, wysokość 1660 mm, a rozstaw osi liczy 2784 mm. Wymiarami pojazd nie przebija jednak Insignii, która była długa na niespełna 5 metrów i mogła się poszczycić rozstawem osi liczącym 2829 mm. To jednak wcale nie oznacza, że w najnowszej generacji Grandlanda jest ciasno. To w końcu SUV, a w takich autach zagospodarowanie przestrzeni w kabinie jest zupełnie inne.
Muszę przyznać, że słowo grand (wielki) osadzone w nazwie nowego flagowego Opla, całkiem nieźle do niego pasuje. Oglądając samochód na żywo w Warszawie, podczas jego statycznej polskiej premiery, przestronność kabiny zrobiła na mnie wrażenie. Auto ma dużo miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu. Producent jasno podkreśla, że w każdym obszarze jest go więcej w stosunku do poprzednika.
Tunel środkowy w przednim przedziale jest szeroki, a fotele obszerne i bardzo komfortowe. Za kierownicą siedzi się wysoko i obserwuje otoczenie z podwyższonej pozycji. Siedzenia (jak na Opla przystało) mają atest niemieckiego stowarzyszenia promującego badania nad profilaktyką bólu pleców Aktion Gesunder Rucken (AGR), a także funkcją Intelli-Seat, czyli szczelinę zmniejszająca nacisk na kość ogonową, co ma zapewniać komfort podczas pokonywania dłuższych tras.
Dla pasażerów tylnego rzędu wygospodarowano mnóstwo przestrzeni, podłoga jest płaska, a kanapa robi wrażenie wygodnej (długie siedziska skrajnych miejsc zamontowane pod kątem). Bagażnik jest duży i ustawny, ale producent nie podaje jeszcze dokładnej pojemności, tak jak nie mówi o wielu innych kluczowych danych technicznych (pojazd jest w trakcie przechodzenia przez proces homologacyjny, a egzemplarz pokazany w Warszawie był autem przedprodukcyjnym). Oparcia kanapy można złożyć w proporcjach 40:20:40, dzięki czemu zwiększa się użyteczność auta, a w razie potrzeby przestrzeń bagażowa rośnie. Klapa jest wyposażona w przydatną elektrykę unoszenia i zamykania.
Jak na SUV-a przystało, do wnętrza się wchodzi i z niego wychodzi, a nie wsiada i wysiada, co jest zdecydowanym atutem. Kolejnym punktem w codziennej praktyczności, na który zwróciłem uwagę, są drzwi pociągnięte do krawędzi podwozia. Takie zakrycie progów przekłada się na zawsze czyste nogawki spodni, nawet kiedy jeździ się autem w niepogodę lub po zakurzonej drodze.
Nowy Opel Grandland we wnętrzu zaskakuje minimalizmem. W projekcie postawiono na poziome linie biegnące od deski rozdzielczej po drzwi, co wzmacnia wrażenie obszerności i przestronności. Nad wszystkim dominuje 10-calowy dotykowy ekran multimediów (lub opcjonalny 16-calowy), który odchylony jest w stronę kierowcy. Do kompletu nie zabrakło personalizowanych cyfrowych zegarów, a także wyświetlacza head-up display. Niestety, przy krótkim pierwszym spotkaniu nie miałem możliwości uruchomienia pojazdu i sprawdzenia, jak działa system. Oczywiście, jak to w nowych samochodach bywa, fizycznych przycisków jest jak na lekarstwo. Na szczęście zachowano te najważniejsze, czyli odpowiedzialne m.in. za ustawienia klimatyzacji i sterowanie głośnością odtwarzanej muzyki.
Wiadomo, że klient będzie mieć do wyboru 3 wersje tapicerki, wszystkie w 100-procentach wegańskie. W wielu miejscach pojawiają się materiały pochodzące z odzysku (poszycia siedzeń, górna część drzwi, kokpit, konsola). To oznacza, że w wielu miejscach tworzywa są po prostu twarde. W wyposażeniu nie zabraknie kilku portów USB-C, indukcyjnej ładowarki smartfonów, oświetlenia nastrojowego czy arsenału systemów poprawiających komfort i bezpieczeństwo kierowcy podczas jazdy. Sporych rozmiarów szklany dach będzie oferowany w opcji. Inne dodatki, o jakich opowiedział przedstawiciel marki Opel na pokazie auta to: zainstalowany w przednich fotelach pneumatyczny masaż, wentylacja i adaptacyjne boczki foteli, podgrzewana tylna kanapa, nawigacja GPS z mapami TomTom i ich bezprzewodową aktualizacją.
Grandland jest pierwszym Oplem wykorzystującym platformę Stellantis o nazwie BEV STLA Medium, opracowaną dla samochodów bateryjnych. Oferta Grandlanda będzie zawierać wersje z napędem hybrydowym, hybrydowym typu plug-in, a także odmianę w pełni elektryczną. Choć co nieco już wiadomo o napędach, które dostanie Grandland, producent oficjalnie nie chwali się jeszcze detalami technicznej strony pojazdu.
Wiemy, że podstawowym napędem będzie miękka hybryda, czyli 3-cylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1.2 litra z instalacją 48 V. Następna w kolejce będzie hybryda plug-in potrafiąca jeździć przy wykorzystaniu silnika spalinowego lub elektrycznego, a na szczycie ofercie znajdzie się wariant w pełni elektryczny w kilku wersjach mocy, do wyboru z napędem na przód lub na cztery koła. Wiemy też na pewno, że topowa wersja otrzyma akumulator o pojemności 98 kWh.
Producent otwarcie komunikuje, że dzięki nowej konstrukcji, płaskiej obudowie akumulatora, silnikowi elektrycznemu nowej generacji i energooszczędnym funkcjom, takim jak pompa ciepła, Opel Grandland Electric będzie w stanie zapewnić lokalnie bezemisyjny zasięg elektryczny na poziomie do około 700 kilometrów (wg cyklu WLTP1). Gwarantowane będą również krótkie czasy ładowania. Na publicznej stacji szybkiego ładowania, uzupełnienie energii w akumulatorze do 80 procent pojemności zajmie około 26 minut.
Na wysoki komfort jazdy mają wpłynąć zastosowane w zawieszeniu amortyzatory z zaworami FSD (selektywna częstotliwość tłumienia) w celu ograniczenia ruchów nadwozia. Ta unikalna technologia tworzy drugi obwód hydrauliczny w komorze amortyzatora, który mechanicznie dostosowuje siłę tłumienia w zależności od częstotliwości. Takie zawieszenie będzie standardem w hybrydzie plug-in oraz w wersji elektrycznej. Innymi cechami charakterystycznymi Grandlanda będą specjalne sprężyny, stabilizator poprzeczny oraz specyficzne nastawy układu kierowniczego i systemu stabilizacji toru jazdy pojazdu, co zdaniem inżynierów pozwoliło uzyskać wysoką precyzję prowadzenia i stabilności auta na drodze, niezależnie od warunków jazdy. O tym, czy tak faktycznie będzie w rzeczywistości dowiem się jednak dopiero podczas jazd testowych.
Opel Grandland nowej generacji będzie produkowany w Niemczech, a dokładnie w fabryce w Eisenach. Na ten moment nie ma ani dokładnej specyfikacji wyposażenia, ani ustalonych cen. Polską specyfikację auta wraz z ofertą poznamy prawdopodobnie w listopadzie. Opel modelem tym chce konkurować m.in. z Volkswagenem Tiguanem, Renault Australem, Fordem Kugą czy Hyundaiem Tucsonem. W tym miejscu warto podkreślić, że producenci wymienionych SUV-ów również zrezygnowali z produkcji sedanów segmentu D. W materiale wykorzystano część zdjęć producenta, wykonane podczas statycznej prezentacji auta w Polsce.