Rentowność. To ważne słowo w koncernie Stellantis. Ważne również w Citroenie, który szykuje sporą rewolucję w swojej gamie. A z czym kojarzy się francuska rewolucja? Z dość szczególną konstrukcją. Innymi słowy, czas na motoryzacyjną gilotynę w Citroenie.
Czystka w gamie modelowej oznacza, że część obecnie oferowanych modeli samochodów nie doczeka się następców. Thierry Koskas, szef Citroena zamierza zrezygnować z obecności francuskiej marki w kilku segmentach. W rozmowie z dziennikarzem brytyjskiego Autocar przyznał, że Citroen powinien być obecny przede wszystkim w segmentach B i C. To wedle Koskasa kluczowe miejsca na europejskim rynku. A co z pozostałymi?
W firmie uznano, że nie ma sensu produkować samochodów pozycjonowanych w rynkowych niszach. Stąd nie doczekamy się następcy modelu C5 X, pozycjonowanego w klasie średniej (tzw. segment D). Znamienne, że Koskas przyznał, że sprzedaż nie jest zła, ale sam segment umiera i znikają z niego kolejne marki (w przypadku popularnych marek pozostały m.in. Mazda, Peugeot, Skoda czy Volkswagen). A to nie wszystko.
Niestety zabraknie również Citroena w klasie najmniejszych miejskich aut. Mały Citroen C1 (produkcję zakończono w 2022 r.) przejdzie zatem do historii jako jeden z ostatnich maluchów z szewronami na masce (nie zapominajmy, że jest jeszcze elektryczne Ami w ofercie). Okazało się, że C1 przegrało z kosztami produkcji. Produkcja malucha jest na tyle kosztowna, że różnica w cenie pomiędzy C1, a znacznie większym C3 byłaby nie do zaakceptowania przez klientów. Otwartą kwestią pozostaje także co z osobowymi wersjami kombivanów.
Jak będzie wyglądać gama modelowa Citroena w najbliższej przyszłości? Zacznie się na modelach z rodziny C3, a zakończy na SUV C5 Aircross. Koskas liczy na nie więcej niż sześć modeli w najbardziej rokujących segmentach. A jakie to będą samochody? Szef francuskiej marki deklaruje, że w Citroenie pożegnano już tradycyjne hatchbacki i SUVy. Zapowiada więcej innowacji i śmiałych rozwiązań. Innymi słowy, Citroen wraca do korzeni. Otwartą kwestią pozostaje czy klienci rzeczywiście na to czekają.