Po premierze nowej Klasy E fani stuttgarckiej gwiazdy z niecierpliwością wyczekiwali wersji stworzonej przez speców z AMG. Oto jest - Mercedes-AMG E53 Hybrid 4Matic+. Czy po raz kolejny zdecydowano się skorzystać z czterocylindrowej jednostki M139? Jak się okazuje, sportowe wcielenie Klasy E nie powtórzyło "grzechów" mniejszego krewniaka.
Pod maską zawitała sześciocylindrowa jednostka o pojemności trzech litrów, która współpracuje z silnikiem elektrycznym. Jak można było się spodziewać, najnowsze dzieło niemieckiej marki jest hybrydą plug-in. Co ciekawe, akumulator o pojemności 28,6 kWh pozwala na pokonanie w trybie elektrycznym całkiem pokaźnego dystansu. Producent zarzeka się, że w trybie czysto elektrycznym auto zdoła przejechać prawie 100 km. Dla porównania, w przypadku C63 z akumulatorem o pojemności 6,1 kWh zasięg w trybie elektrycznym wynosi jedynie... 13 km. Nie oszukujmy się - nikt nie decyduje się na zakup auta od AMG po to tylko, by "dbać o środowisko". Chodzi o moc. I to brutalną.
Systemowo hybrydowy układ rozwija 585 KM, z czego 446 KM generuje silnik spalinowy. Ciekawostką jest to, że moc może chwilowo wzrosnąć do poziomu 612 KM. Wszystko za sprawą funkcji Race Start. Równie wysoki jest również maksymalny moment obrotowy, który wynosi 750 Nm. Oczywiście za punkt honoru przyjęto kwestie osiągów. W przypadku sedana pierwsza setka pojawia się na liczniku już po 3,8 s. Z kolei sprint do setki zajmie kombi jedynie 3,9 sek. Prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 250 km/h, jednak po dokupieniu opcji AMG Driver's Package E53 może gnać nawet 275 km/h.
Pod względem stylistycznym E53 szczególnie nie zaskakuje. Można uznać, że designerzy przestali się starać i korzystają z gotowego szablonu. Oczywiście auto prezentuje się bojowo i od razu zdradza, że mamy do czynienia z brutalną maszyną. Nie zabrakło charakterystycznych kratek na błotnikach, przeprojektowanych zderzaków, wyrazistych felg czy poczwórnych okrągłych końcówek wydechu. We wnętrzu jest równie ciekawie, jak nie bardziej. Zależnie do wersji wyposażenia klienci będą mogli wybierać pomiędzy standardowymi, nieco usportowionymi fotelami a kubełkami Performance. Jak przystało na AMG, znajdziemy tu także specjalną kierownicę ze spłaszczonym u dołu wieńcem i dwoma gałkami służącymi do wyboru trybu jazdy i zmiany poszczególnych opcji.
E53 to jednak jedynie przedsmak tego, co w przyszłości zaserwuje nam Mercedes. Mowa oczywiście o E63, który będzie charakteryzował się jeszcze lepszymi osiągami. Ptaszki śpiewają, że jego moc przekroczy nawet 700 KM. Rodzi się pytanie, czy AMG pokusi się o wykorzystanie silnika V8. Podchodząc do sprawy ze zdrowym sceptycyzmem, możemy podejrzewać, że raczej do tego nie dojdzie. A jak prezentuje się cennik nowego Mercedesa-AMG E53? Niestety, na oficjalny cennik przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Prawdopodobnie kwoty przekroczą poziom 650 tys. zł. W artykule wykorzystano zdjęcia producenta.