Trzy lata i starczy. Koreańczycy uznali, że czas najwyższy na pierwszy lifting popularnego modelu SUV-a. I tak oto Hyundai Tucson czwartej generacji, który zadebiutował w 2020 r. doczekał się kosmetyki. Czy aby nie za szybko?
Pierwsze zdjęcia lepiej traktować jako poglądowe. Hyundai przyznał, że samochody prezentowane na pierwszych oficjalnych zdjęciach to wersje przeznaczone na rynek koreański. Na pojazdy ze specyfikacją europejską poczekamy dłużej. Jak długo? Hyundai ograniczył się do stwierdzenia - termin późniejszy.
Pozostaje zatem podziwiać co zmieniono w nadwoziu jak i we wnętrzu. Dla ułatwienia zdjęcie nowej edycji jak i samochodu, który zadebiutował w 2020 r.
Kosmetyka nadwozia doczekała się stosownego nazewnictwa. Hyundai stwierdził, że Tucson po zmianach to "rozwinięcie języka projektowania Parametric Dynamics, co oznacza ewolucję w stronę wyrafinowanej estetyki". Przednie światła mają zaś kojarzyć się z biżuterią. A prościej? Nietrudno o wrażenie, że auto zyskało masywniejszy pas przedni, którego wciąż nie sposób pomylić z innymi autami jakie spotykamy na drogach. Podczas prac nad nadwoziem nie pominięto oczywiście nowych wzorów felg i poszerzenia tylnego zderzaka.
Największe zmiany poczyniono w kabinie. Hyundai Tucson doczekał się nowej deski rozdzielczej. Jak prezentuje się w porównaniu z dotychczasową? Zerknij na zdjęcia.
Wnętrze zyskało na przestronności i praktyczności. Tak przynajmniej twierdzi producent. Ekran zgodnie z nową modą umieszczono wyżej. Cieszy, że sięgnięto po rozbudowany panel do sterowania wentylacją (sprawia wrażenie wygodniejszego w obsłudze niż panel z sensorami). Szkoda, że pokrętło do głośności jest tak niewielkie w porównaniu z pierścieniami do kontroli temperatury.
Niestety o szczegółach dotyczących wyposażenia czy zmian w technice ani słowa w pierwszych materiałach prasowych. Pozostaje zatem uzbroić się w cierpliwość.