Luka w przepisach od roku nieusunięta. Jeśli hulajnoga elektryczna ma siodełko, możesz mieć kłopoty

Bartłomiej Pawlak
Hulajnoga elektryczna wyposażona w siodełko... nie jest hulajnogą elektryczną. Tak przynajmniej wynika z ustawy Prawo o ruchu drogowym. Teoretycznie jest motorowerem, jednak nie da się jej zarejestrować, ani ubezpieczyć. W praktyce poruszanie się takim pojazdem po drogach publicznych jest nielegalne i może wpędzić posiadacza w kłopoty.
Zobacz wideo Hulajnogi elektryczne. Co wolno? Czego nie wolno? [Źródło: KWP Olsztyn]

Od ponad roku miłośnicy hulajnóg na prąd mogą cieszyć się z regulacji prawnych, które umożliwiają m.in. jazdę takimi pojazdami po drogach dla rowerów. Pozwoliła na to nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym z maja 2021 roku, na którą czekaliśmy bagatela 5 lat.

Warto wiedzieć jednak, że nowe brzmienie ustawy przyniosło nie tylko przywileje, ale również obowiązek dopilnowania, aby pojazd, którym chcemy wyjechać na drogę publiczną, spełniał nowe wymogi prawne. Problem w tym, że w przypadku hulajnogi elektrycznej z siodełkiem, ustawodawca z góry stawia posiadacza tego sprzętu na przegranej pozycji.

Co to jest hulajnoga elektryczna? Jednośladem bez siodełka i pedałów

Dokładny opis tego, czym jest hulajnoga elektryczna znajdziemy w Prawie o ruchu drogowym. Definicja tego pojazdu brzmi tak:

Hulajnoga elektryczna - pojazd napędzany elektrycznie, dwuosiowy, z kierownicą, bez siedzenia i pedałów, konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego znajdującego się na tym pojeździe.

Nowa hulajnoga elektryczna (kupiona od 2022 roku) musi też mieć nie więcej niż 90 cm szerokości, ważyć maksymalnie 30 kg, mieć oświetlenie i światła odblaskowe, dzwonek, przynajmniej jeden hamulec, podpórkę i numer identyfikacyjny naklejony przez producenta.

Wymogi prawne spełnia więc większość sprzedawanych obecnie pojazdów tego typu. Za hulajnogę elektryczną nie może jednak zostać uznana... hulajnoga elektryczna wyposażona w siodełko. Wszystko dlatego, że jest wyposażona w siedzisko, co najwyraźniej bardzo nie podobało się ustawodawcy.

Przed zeszłoroczną nowelizacją ustawy, każda hulajnoga elektryczna była przez policję uznawana za pieszego. Dziś już jednak tak nie jest. Hulajnoga z siodełkiem nie jest też rowerem (musi być zasilany siłą mięśni, a jedynie wspomagany elektrycznie), ani hulajnogą elektryczną. Nie mieści się również w definicji urządzenia transportu osobistego, bo UTO również nie może mieć siodełka:

Urządzenie transportu osobistego - pojazd napędzany elektrycznie, z wyłączeniem hulajnogi elektrycznej, bez siedzenia i pedałów, konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego znajdującego się na tym pojeździe.

Czym jest zatem hulajnoga elektryczna z siodełkiem? Jak pokazują, chociażby przykłady wypadków z udziałem takiego sprzętu, może zostać uznana za motorower, bo jego definicja jest dość uniwersalna:

Motorower - pojazd dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h.

Niestety motorower to nie hulajnoga elektryczna, a więc musi się on poruszać po jezdni (nie drodze dla rowerów). Co więcej, aby w ogóle wyjechać na drogę, właściciel musi zarejestrować swój pojazd, przyczepić otrzymaną w urzędzie tablicę rejestracyjną i opłacić obowiązkowe ubezpieczenie OC.

Konia z rzędem temu, komu uda się wykupić OC na hulajnogę elektryczną z siodełkiem. Towarzystwa ubezpieczeniowe nie oferują OC na tego typu pojazdy, a urzędy nie pozwalają na jego rejestrację. Aby dało się go zarejestrować, hulajnoga taka musiałaby bowiem spełniać wszystkie wymagania homologacyjne. Jej właściciel powinien też udać się do okienka z umową nabycia pojazdu, a nie z paragonem wydanym przez sklep internetowy.

Sklepy internetowe pełne hulajnóg z siedziskiem

Problem w tym, że pomimo luki w prawie takie pojazdy są w dalszym ciągu sprzedawane. W ciągu zaledwie kilkunastu minut udało nam się znaleźć i przeanalizować długie opisy kilku z ponad 500 hulajnóg elektrycznych z siedziskiem dostępnych na popularnym portalu sprzedażowym. Jedne miały siedzisko zintegrowane z konstrukcją, w innych występowało ono jako element doczepiany, w jeszcze innych było opcjonalne i sprzedawane oddzielnie.

Pomimo że opisy były szczegółowe, a sprzedawcy dokładnie wymieniali wszystkie zalety płynące z jazdy takim sprzętem, nigdzie nie znalazła się informacja o tym, że... nie można korzystać z niego na drogach publicznych. W części opisów zachęcano nawet do łamania (dziurawego, ale jednak) prawa namawiając, do jazdy po drogach publicznych.

Tymczasem jazda hulajnogą tego typu może skończyć się dla posiadacza dość nieprzyjemnie. O ile patrol policji sam z siebie raczej nie zatrzyma wygodnego hulajnogisty, aby wlepić mandat za jazdę nieprzepisowym sprzętem, o tyle w razie nawet niegroźnej kolizji z innym pojazdem można wpakować się na minę.

W przypadku np. potrącenia na przejeździe rowerowym przez samochód policjanci dopatrzą się co najmniej kilku nieprawidłowości. Po pierwsze hulajnogą elektryczną z siodełkiem (motorowerem) nie można poruszać się po drogach dla rowerów. Po drugie taki pojazd nie jest zarejestrowany, nie ma dowodu rejestracyjnego, tablicy rejestracyjnej i ubezpieczenia OC. W tym przypadku konsekwencje mogą nie skończyć się na mandacie, ale nawet sprawie sądowej lub problemach z brakiem ubezpieczenia.

Problemy w razie kolizji

Takie sytuacje miały już zresztą miejsce. We wrześniu 2021 roku 72-letni pan Marek został potrącony przez kierującą samochodem na przejeździe przez drogę dla rowerów. Kobieta przyznała się do winy, jednak wezwana na miejsce policja stwierdziła, że hulajnoga elektryczna z siodełkiem nie jest hulajnogą, a motorowerem. Po drodze rowerowej jechać zatem nie powinna. Wtedy też o dziurze w prawie dowiedział się sam właściciel jednośladu.

Funkcjonariusze nie wyciągnęli konsekwencji wobec poszkodowanego, ale zrobił to Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Wezwał pana Marka do przesłania poprzedniej polisy OC, dowodu rejestracyjnego i umowy nabycia "motoroweru" oraz nałożył kare w wysokości 190 zł (za brak aktualnego OC).

W podobnej sytuacji może jednak znaleźć się każdy, kto zdecyduje się wyjechać hulajnogą elektryczną na publiczną drogę. Przynajmniej dopóki resort infrastruktury nie postanowi w jakiś sposób załatać tej luki w prawie. Jak na razie nie ma żadnych informacji o tym, aby prace nad kolejną nowelizacją ustawy były prowadzone.

Szkoda, bo problem nie jest nowy i głośno było o nim niedługo po wprowadzeniu nowych przepisów oraz w połowie minionego roku, gdy pierwsi użytkownicy tego typu hulajnóg natrafili na problemy z prawem. Niestety obecnie najlepsze, co pozostaje posiadaczowi hulajnogi elektrycznej z siedziskiem to... usunięcie z niej siedziska.

Więcej o hulajnogach elektrycznych znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.