Więcej informacji na temat sprzętu wojskowego znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
W świetle agresji Rosji na Ukrainę bardzo dużo mówi się o czołgach i ich spalaniu. Tak, te kwestie są fundamentalne. Szczególnie w świetle utrudnionej logistyki dostaw paliwa w szeregach rosyjskiego agresora oraz ograniczonych zasięgów pojazdów. Równie kluczowa jest jeszcze jedna sprawa. Warto zadać sobie bowiem pytanie dotyczące tego, jakie właściwie silniki są używane w czołgach. I choć odpowiedź na nie może się wydawać oczywista – to przecież z pewnością są diesle, nie sprawdza się w każdym przypadku. Bo są pojazdy, które wykorzystują silniki z... helikopterów!
No dobrze, ale może od początku. Zdecydowana większość czołgów starego typu korzysta z napędu dostarczanego przez silnik wysokoprężny. I tu zaskoczenia większego nie ma. Dowód? Pewnie każdy widział nagrania z poligonów wojskowych, na których trwały próby wojskowe. Każdorazowe ruszenie czołgiem w ich trakcie kończyło się pojawieniem się czarnego tumanu za pojazdem – czarnego tumanu, który kierowcom może przypominać spaliny emitowane przez diesle starego typu jeszcze w latach 90.
Oczywiście warto pamiętać o tym, że silnik diesla silnikowi diesla nie jest równy. Dla przykładu czołg T-72 – który nadal bywa eksploatowany w polskiej armii – ukrywa pod pancerzem 12-cylindrowego diesla o mocy 780 koni mechanicznych. T-64 z kolei – czyli jeden z głównych pojazdów obrony Ukrainy – czerpie moc już z zaledwie 5-cylindrowego silnika. To jednak dopiero połowa informacji. To każdy cylinder korzysta z dwóch przeciwnie ustawionych tłoków. A do tego motor jest w stanie wygenerować moc sięgającą jakiś 700 koni mechanicznych.
Z ciekawej konstrukcji korzysta też m.in. Leopard, którego polska armia odziedziczyła po armii niemieckiej. Pojazd jest wyposażony w jednostkę wysokoprężną opracowaną przez przedsiębiorstwo MTU – przedsiębiorstwo, którego jednym z założycieli w roku 1909 był nikt inny, jak Wilhelm Maybach, a którego obecnym właścicielem jest... Rolls-Royce. Te dwie nazwy sprawiają, że 12-cylindrowa głowica diesla nikogo nie powinna dziwić. W przypadku czołgu – w przeciwieństwie do Maybacha czy Rollsa – nie chodzi jednak o kulturę pracy, a raczej dziką moc. I tej też nie brakuje. Motor oferuje w sumie 1500 koni mechanicznych mocy.
Silniki wysokoprężne są niezwykle popularne w przypadku czołgów. Popularne nie oznacza jednak, że zdecydowanie dominujące. Bo nie brakuje konstrukcji, które nie postawiły na diesla a... turbinę gazową znaną m.in. z helikopterów. Dobrym przykładem jest pamiętający końcówkę lat 60. i ZSRR czołg T-80 (który m.in. jest wykorzystywany przez Rosję na Ukrainie). Napęd pojazdu składa się z trzywałowej turbiny posiadającej dwie mechaniczne sprężarki i jedną turbinę swobodną. I co więcej, powstał w układzie power-pack. Tworzy ze wszystkimi układami monoblok, który ułatwia demontaż w razie awarii w warunkach bojowych.
Turbina gazowa zastosowana w czołgu przynosi wojskowym trzy korzyści. Po pierwsze naprawdę ogromną moc. W zależności od wariantu T-80 oferuje 1000 lub 1200 koni mechanicznych. Po drugie turbinę gazową można zasilać praktycznie dowolnym paliwie ciekłym – a nie tylko olejem napędowym. Po trzecie taki napęd oferuje wyśmienite osiągi, a do tego nie ma podstawowej przywary silnika wysokoprężnego – nie ma problemu z rozruchem w sytuacji, w której na dworze panuje mróz. Warto jednak pamiętać o tym, że nie wszystkie czołgi T-80 są napędzane turbiną gazową. Dla przykładu wariant T-80UD korzysta z napędu silnika diesla.
Z czołgów napędzanych turbiną gazową korzystali oczywiście nie tylko wojskowi radzieccy czy teraz także rosyjscy. Technologia skradła też serce... Amerykanów! Podobną technologię wykorzystuje czołg M1 Abrams – czołg, który niedawno zamówili także Polacy. Turbina zastosowana w Abramsie ma 1500 koni mocy, a do tego 4 biegi w przód i 2 w tył. Na drodze utwardzonej czołg może osiągnąć nawet 67 km/h, a w terenie 48 km/h. I tak ustawione ograniczenia nie wynikają jednak z blokad wydajnościowych, a bezpieczeństwa. Bez ograniczników czołg byłby w stanie pojechać dużo szybciej.
Turbina zastosowana w Ambramsie może być zasilana olejem napędowym, kerozyną, paliwem rakietowym, benzyną czy nawet roztworem alkoholu. To zasadnicza zaleta na polu walki.