Więcej ciekawostek na temat wyposażenia militarnego znajdziesz w serwisie Gazeta.pl.
Legenda mówi, że 1000-konny Bugatti Veyron, wyposażony w 8-litrowy silnik W16, przy prędkości maksymalnej przekraczającej 400 km/h, spala nawet 125 litrów paliwa na 100 km. To dużo? W porównaniu np. z Clio napędzanym 1.5-litrowym dieslem, z pewnością tak. Są jednak pojazdy, przy których Veyron wydaje się amatorem. Mowa konkretnie o czołgach. O ile nowy Veyron kosztował blisko ponad milion dolarów, o tyle za Leoparda trzeba dziś zapłacić nawet prawie 7 milionów dolarów. I w czasie, w którym Veyron szokuje spalaniem na setkę dochodzącym do 75 litrów, Leopard jest w stanie "wypić" na tym samym dystansie nawet 790 litrów...
Żeby pokazać skalę, można stwierdzić że spalanie Leoparda na każde 100 km wystarczyłoby do zasilenia floty ponad 141 hybrydowych Toyot RAV4. Ewentualnie 790 litrów pozwoliłoby jednej Toyocie na pokonanie aż 14 107 km!
Absurdalne wręcz spalanie czołgu Leopard jest tak naprawdę dopiero pierwszym z problemów. Drugim nie jest wcale emisja spalin generowanych przez 1500-konny silnik wysokoprężny, a raczej... zasięg. Pokładowy zbiornik paliwa zamontowany w pojeździe ma 1160 litrów pojemności. To oznacza mniej więcej tyle, że na jednym tankowaniu czołg jest w stanie pokonać zaledwie niespełna 150 km. W czasie prowadzenia działań wojennych, Leopard może być śmiercionośną bronią. Bez wątpienia tak! Niestety bez cysterny z paliwem jadącej za nim, staje się bezbronny jak żółw rzucony na skorupę.
790 litrów na setkę spalane przez Leoparda oczywiście nie jest rynkowym standardem. Są bowiem czołgi dużo bardziej oszczędne. Dla przykładu PT-91 Twardy – czyli polski czołg podstawowy opracowany w oparciu o konstrukcję T-72M1 – spala już "jedyne" 480 litrów po pokonaniu każdych 100 km. Więc jeżeli dodać do tego 1500-litrowy zbiornik, otrzymujemy zasięg pojazdu (zasilanego 12-cylindrowym dieslem o mocy 850 koni mechanicznych) na poziomie nawet 312 kilometrów. Tylko że to wartość czysto teoretyczna. Zakłada w końcu, że pojazd cały czas znajduje się w ruchu. A czołgi prowadzące działania wojenne sporą część czasu spędzają stojąc na pozycji bojowej...
Polskie czołgi nie są specjalnie oszczędne. Może inaczej ma się sprawa w przypadku rosyjskich? T-80 – który pojawił się m.in. w czasie agresji na Ukrainie – korzysta z napędu turbiną gazową. Dobre informacje? Można ją napędzać dowolnym paliwem ciekłym. Zła informacja? Po każdych 100 km z baku ubywa teoretycznie 500 litrów tego paliwa. Realnie zapotrzebowanie będzie jednak wyższe i bez większych trudności osiągnie nawet 800 litrów. Bez cystern jadących za kolumnami czołgów nie są one zatem w stanie zbyt daleko zabrnąć. Tym samym bez dopracowanej logistyki stają się po prostu kupą złomu. I Rosjanie po ataku na Ukrainę, przekonali się o tym najlepiej...
Czołgi nie są oczywiście jedynymi, paliwożernymi pojazdami wykorzystywanymi przez wojsko. Idealny przykład stanowi też użytkowany w Polsce Rosomak. Jego 6-cylindrowy, 490-konny diesel potrafi spalić od 70 do 122 litrów paliwa na 100 km. Nawet 95 litrów na setkę potrzebuje bojowy wóz piechoty BWP-1, 140 litrów haubica samobieżna 2S1 "Goździk", a 42 litry popularny w polskim i rosyjskim wojsku samochód ciężarowy KrAZ-255.
Siły Zbrojne RP kupują każdego roku od 75 do 100 tys. ton paliw. A warto wspomnieć o tym, że nie prowadzą one żadnych działań wojennych. To paliwo konieczne na bieżące potrzeby i manewry wojskowe.