Podobno to się nie opłaca. Właściciele NIO ES8 przełożyli już 4 miliony baterii

Większość producentów elektrycznych aut rozważała akumulatory do szybkiej wymiany i uznała je za nieopłacalne. Tymczasem właściciele chińskich SUV-ów NIO ES8 zrobili to już cztery miliony razy.

Technicznie takie rozwiązanie nie jest wyjątkowo trudne do zrealizowania. Za to bardzo podnosi koszty i sprawia, że przestrzeń w podwoziu samochodu nie zostaje optymalnie wykorzystana. Taki projekt też może osłabiać integralność struktury nadwozia oraz stawia pod znakiem zapytania aspekt bezpieczeństwa.

Przede wszystkim jednak akumulatory są najdroższym elementem samochodu elektrycznego i produkowanie ich na zapas większość producentów uważa za bezsensowny wydatek. Do tego trzeba rozbudować infrastrukturę służącą do ich szybkiej wymiany. Poza tym technologie ogniw zasilających ewoluują tak szybko, że akumulatory po kilku latach stają się przestarzałe.

Między innymi dlatego zrezygnowała z takiego pomysłu Tesla i oszczędzone pieniądze zainwestowała w sieć ładowarek Supercharger. Z odwrotnego założenia wyszedł chiński producent NIO, który uznał, że to wysiłek wart zachodu, bo likwiduje największą wadę samochodów na prąd: długi czas ładowania akumulatorów.

NIO ES8 ma modułowe wymienne akumulatory, niczym w laptopie.

Chiński koncern stworzył sieć stanowisk szybkiej wymiany akumulatorów. Większość z nich jest przy drogach szybkiego ruchu. W tej chwili są 504 takie stacje, a producent modelu NIO ES8 zapowiada montaż kolejnych pięciuset do końca 2021 roku.

29 września 2021 r. firma NIO ogłosiła, że kierowcy modelu NIO ES8 skorzystali z szybkiej wymiany akumulatorów już cztery miliony razy. Operacja jest bardzo prosta. Wymaga aplikacji na smartfon, która pomoże zlokalizować na trasie stację Power Swap.

Właściciel NIO dowie się z niej również, ile naładowanych akumulatorów czeka tam na wymianę oraz ewentualnie ile aut czeka w kolejce. Operacja nie jest w pełni bezobsługowa i wymaga asysty pracownika, ale na ich brak w Chinach nie można narzekać.

Technik NIO cofa samochodem na stanowisko wymiany, reszta odbywa się automatycznie. Akumulator jest odkręcony przez robota i wędruje pod powierzchnię ziemi, gdzie rozpoczyna się ładowanie. Później jest montowane nowe ogniwo. Cała operacja trwa około trzech minut, tyle ile tankowanie samochodu z silnikiem spalinowym. Zresztą sami popatrzcie.

 

Wymienne akumulatory to nie ostatnia atrakcja w NIO ES8

Taka usługa jest bezpłatna dla wszystkich właścicieli NIO ES8, którzy kupili nowe samochody w salonie. Właściciele używanych egzemplarzy chińskiego SUV-a muszą zapłacić za różnicę energii pomiędzy akumulatorem, który oddają i naładowanym do pełna.

Podobno taka usługa kosztuje wielokrotnie mniej, niż tankowanie benzyny. Nawiasem mówiąc, bateria NIO ES8 w wersji o największej poj. mieści aż 100 kWh energii, co pozwala na pokonanie dystansu 580 km. Są też mniejsze wersje akumulatorów o poj. 70 kWh i 84 kWh.

NIO ES8 na rodzimym rynku pełni funkcję dużego wręcz luksusowego SUV-a. Ma ponad pięć metrów długości i mieści w środku nawet siedem osób. Dzięki mocy do 544 KM i momentowi obrotowemu maksymalnej wartości 725 Nm ES8 przyspiesza do setki w 4,9 sekundy. Jest też wyposażony w zaawansowany układ jazdy autonomicznej NIO Pilot oraz sztuczną inteligencję w postaci asystenta NOMI.

Wymienne akumulatory to bardzo innowacyjny pomysł, ale znacznie utrudnia zdobywanie kolejnych rynków sprzedaży. Żeby wprowadzić do niej model NIO ES8, trzeba najpierw zbudować kosztowną infrastrukturę do wymiany akumulatorów.

W większości krajów byłoby to po prostu nieopłacalne. W Chinach zadziałała ekonomia skali. Mimo to chiński producent właśnie zadebiutował na pierwszym zagranicznym rynku: w Norwegii. Również tam przymierza się do rozpoczęcia sprzedaży modelu ES8.

NIO ES8NIO ES8 fot. NIO

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.