Oto nowy najtańszy samochód elektryczny na świecie. Powstał oczywiście w Chinach

Lingbao Coco to nowe najtańsze auto elektryczne na świecie. Pochodzi z Chin, jest malutkie, ma spartańskie wnętrze i trudno nazwać je ładnym. Ale jest wyjątkowo tanie. Z ceną niespełna 16 tys. zł bije nawet słynny model Wuling Hongguang Mini EV.
Zobacz wideo Studio Biznes odc. 81

Nie od dziś Chińczycy lubują się w niedrogich samochodach elektrycznych. Zresztą (również dzięki temu) są dziś w czołówce krajów z największą liczbą pojazdów na prąd. Ostatnio w Chinach zaczął się jednak wyścig na wyjątkowo tanie modele pojazdów napędzanych energią elektryczną. Właśnie mamy nowego lidera.

Lingbao Coco - elektryczny samochód z Chin

Lingbao to założona w 2020 roku firma produkująca niewielkie samochody elektryczne. Ostatnim razem głośno było o niej, gdy zaprezentowała model Lingbao Box, który wizualnie był kopią Daihatsu Cast wyposażoną w silnik elektryczny. Tym razem ponownie mamy chińskiego elektryka, jednak z już nieco inną stylizacją i niższą ceną.

Lingbao Coco to niewielkie, pięciodrzwiowe autko miejskie z fotelami dla czterech pasażerów. Wyglądem przypomina nieco Wuling Hongguang Mini EV, czyli dotąd najtańsze elektryczne auto z Chin, jednak jest od niego nieco ładniejsze i większe. Wciąż mówimy tu o samochodzie wyłącznie do miasta, jednak propozycja od Lingbao jest już nieco bardziej praktyczna.

Podobnie jak Mini EV, Lingbao Coco również nie imponuje osiągami. Napędza je bardzo podstawowy silnik elektryczny o mocy 30 kW (ok. 41 KM) pozwalający rozpędzić się do 100 km/h. Maksymalny zasięg samochodu to ledwie 120 km, jednak z drugiej strony naładowanie go do pełna z domowego gniazdka zajmuje tylko 7 godzin. Liczby te nie robią wrażenia, ale w przypadku niewielkiego samochodu przeznaczonego do jazdy po mieście osiągi są wystarczające.

Spartańskie wnętrze i niezwykle niska cena

Mieszkańcy Państwa Środka, którzy zdecydują się na zakup Lingbao Coco prawdopodobnie będą narzekać jednak na bardzo ubogie wnętrze. W podstawowej wersji samochodu nie ma praktycznie żadnych udogodnień, które są dziś standardem również w niedrogich samochodach. Z systemów bezpieczeństwa mamy do dyspozycji jedynie pasy, tylne czujniki parkowania, ABS oraz EBD. Za wytracanie prędkości odpowiadają za to hamulce tarczowe z przodu i bębnowe z tyłu.

Droższa wersja (nazwana "Alliance") jest wyposażona jeszcze tylko we w pełni manualną klimatyzację, 9-calowy ekran oraz moduł Bluetooth do sterowania muzyką i rozmów telefonicznych. W obu przypadkach w standardzie mamy też wszędobylski plastik, dość spartańsko wyglądające fotele oraz cztery koła w rozmiarze 13 cali. Poza tym samochód nie oferuje już wiele więcej. Mamy tylko to, co konieczne do jazdy. Zabrakło chociażby poduszek powietrznych.

Cena bije na głowę konkurentów spoza Chin

Z Lingbao Coco ceną może konkurować tylko nieliczne grono malutkich samochodów elektrycznych z Chin. Coco kosztuje bowiem zaledwie 26 800 juanów, czyli niespełna 15 750 zł w przypadku tańszej wersji. To daje mu tytuł najtańszego samochodu elektrycznego na świecie. Wspomniany Wuling Hongguang Mini EV jest minimalnie droższy. W podstawowej wersji kosztuje (po przeliczeniu) ok. 17 tys. zł.

Ogromną zaletą obu modeli jest oczywiście to, że mogą być wygodnie ładowane z domowego gniazdka, co oznacza, że eksploatacja samochodów powinna kosztować grosze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.