W miejscowości Kosewko pod Nowym Dworem Mazowieckim dwie osoby podróżowały motocyklem. Nie był to jednak zwykły jednoślad, a taki wyposażony w kosz boczny. Na delikatnym łuku drogi, kierujący zahaczył koszem o słup telekomunikacyjny. W efekcie zdarzenia pojazd ustawił się pionowo do ziemi. Wyglądał trochę tak, jakby został w nią wbity.
Świadkowie wezwali na miejsce zdarzenia służby ratunkowe. Jako pierwsi pojawili się strażacy z OSP Pomiechówek. To oni też udostępnili w serwisie Facebook zdjęcia z miejsca wypadku.
Motocyklem w słup. Ten opis brzmi dość groźnie. Całe szczęście sprawa nie zakończyła się poważnymi obrażeniami. Jak informują strażacy, jeden z uczestników zdarzenia doznał stłuczeń i obtarć. Trafił nawet do szpitala na podstawową diagnostykę. Ale nic nie zagraża jego życiu. Drugi wyszedł z kolizji bez żadnego szwanku. Mógł o własnych siłach pojechać do domu. Motocykl został pokiereszowany. Uszkodzenia występują głównie w obrębie kosza.
Kluczowe pytanie brzmi: "Co tak właściwie się tu stało?" Strażacy nie potrafią udzielić odpowiedzi na to pytanie. Na miejscu pojawił się patrol policji. Funkcjonariusze z pewnością rozstrzygną tę zagadkę. Wypadek jest jednak o tyle dziwny, że słup nie znajdował się w bezpośrednim obrysie drogi. Nie dało się go zatem po prostu zahaczyć. Kierujący musiał najpierw zjechać na pobocze. Na jezdni nie ma też śladów poślizgu czy ostrego hamowania. Może zatem kierujący zagapił się, zjechał z asfaltu i wtedy doszło do zdarzenia? Trudno powiedzieć.