Od kilku lat jeżdżę jednośladami częściej niż samochodami. Zmiana zaczęła się jeszcze zanim zdobyłem prawo jazdy kategorii A, wtedy kiedy powziąłem taki zamiar, od razu wsiadłem na skutery 125-tki. Nawet kiedy minęła moja początkowa fascynacja nowym środkiem transportu, częściej wybieram dwa kółka zamiast czterech, jeśli akurat nie korzystam z transportu publicznego. Kiedy zacząłem szukać przyczyn takiego stanu rzeczy, doszedłem do wniosku, że pod wieloma względami auta nie mają szans w konkurencji z jednośladami. Na naszych drogach wciąż jest ich proporcjonalnie mało, ale głównie dlatego, że nie ma takiej tradycji, ani zwyczaju jeżdżenia skuterami i motocyklami. Niektórzy po prostu nie wyobrażają sobie, że wsiądą na jednoślad. Szkoda, bo mogliby to zrobić z poniższych powodów.
To banał i nie do końca prawdziwy, ale mimo to bardzo istotny. Dopiero kiedy zacząłem nimi jeździć, dotarło do mnie, że przeciętny motocykl ma osiągi sportowego samochodu, sportowy motocykl ma osiągi zbliżone supersamochodów, a nawet niesamowicie egzotycznych hiperaut, jeśli sięgniesz do kieszeni trochę głębiej. Trudno mi było w to uwierzyć. W dodatku nawet taki jednoślad nie kosztuje więcej od zwykłego samochodu. Już za około 100 tys. zł można kupić najszybsze motocykle świata. Za podobną kwotę wkrótce nie będzie się dało się kupić żadnego nowego samochodu, ponieważ one ciągle drożeją.
Świat motocykli jest zupełnie inny. Za nieco ponad "stówkę" można kupić na przykład legendarną Hondę CBR1000RR-R Fireblade, która zawstydza osiągami prawie każde auto, a jeśli chodzi o poziom wrażeń, nawet wyjątkowy supersamochód nie ma z nią szans. To prawdziwa bomba adrenalinowa na kołach. Czy powinno się poruszać takimi pojazdami po publicznych drogach, jest zupełnie inną kwestią, ale nawet w trakcie jazdy po torze wyścigowym auta są nudne w porównaniu z motocyklami.
Nie chodzi tylko o osiągi i sportową jazdę. Motocykle są o wiele lżejsze i łatwiej zmieniają kierunek, więc ich kierowcom w czasie jazdy nieustannie towarzyszy uczucie zwinności, a reakcje pojazdu są natychmiastowe. Ostatnie zdanie raczej nie dotyczy cruiserów, które z powodu geometrii podwozia są bardziej ociężałe, ale nawet one zapewniają ogromną przyjemność z jazdy.
Chodzi głównie o to, że kierowca nie jest zasłonięty bańką ze szkła i stali. Dzięki temu jazda motocyklami jest bardziej imersyjna, daje więcej wrażeń i nie ogranicza kontaktu z otoczeniem. Motocykliści mogą sobie pogadać na światłach i podziwiać widoki w trakcie podróżowania. Jeden z moich kolegów, który jeździ motocyklami znacznie dłużej niż autami, po uzyskaniu prawa jazdy kat. B powiedział, że w aucie czuje się jak w klatce, bo nic z niego nie widać. Coś w tym jest.
Fizyka jazdy motocyklem jest bardziej wymagająca i ciekawsza. W samochodzie kierowca po prostu siedzi w fotelu i kręci kierownicą. Motocyklista musi reagować na każdy ruch pojazdu, bo stanowi element tej układanki. Jeśli chce jeździć sprawnie, nie może tylko sobie siedzieć: powinien też odpowiednio balansować ciałem. To sprawia, że jazda jest przyjemniejsza, chociaż przy okazji bardziej męcząca. Za to od biedy można ją traktować jak ćwiczenie fizyczne, na podobnej zasadzie, co spacer.
Motocykl nie tylko bardziej angażuje kierowcę w czasie jazdy, ale też wymaga większej delikatności, lepszej techniki i zdolności przewidywania sytuacji. Błąd popełniony za kierownicą samochodu zwykle uchodzi na sucho, a zła ocena zakrętu albo przyczepności na motocyklu, może skończyć się tragicznie. Auto lekko poślizgnie się w miejscu, w którym motocyklista będzie leżeć. Trzeba więcej myśleć i bardziej uważać.
To brzmi jak wada, ale dzięki temu stajesz się lepszym kierowcą, nawet po przesiadce do samochodu. Chodzi o niemal wszystkie aspekty prowadzenia pojazdów, od wyboru optymalnej linii jazdy w zakrętach, przez kierowanie wzroku w dobrą stronę (zawsze powinniśmy patrzeć w kierunku, w którym jedziemy), po płynne używanie hamulca, sprzęgła i gazu. To, czego nauczysz się na motocyklu, przyda się później w samochodzie, bo staniesz się delikatniejszym i bezpieczniejszym kierowcą.
Trudno dyskutować z tym argumentem. Ceny motocykli kończą się w miejscu, w którym zaczynają się cenniki nowych samochodów. Przyzwoity skuter można kupić za około 10 tys., motocykl 125 poniżej 20 tys. zł, a za nieco więcej pełnoprawny motocykl. Maszyny, które przyspieszają w niecałe trzy sekundy do setki, są dostępne za mniej niż 50 tys. zł, turystyki i cruisery kosztują nieco więcej, a za kwotę nieprzekraczającą 100 tys. zł da się nabyć najszybsze motocykle świata, które jednocześnie są jednymi z najszybszych pojazdów na Ziemi, niezależnie od liczby kół. Na przykład słynne Suzuki Hayabusa, któremu trzeba było założyć elektroniczny kaganiec dla jego własnego dobra. Spróbujcie za podobne pieniądze kupić jakieś nowe fajne auto z gwarancją.
To ważne szczególnie dla osób żyjących w miastach, bo mniejsze rozmiary jednośladów pomagają zarówno w trakcie jazdy, jak i postoju. Dzięki temu oszczędzasz nie tylko miejsce, ale i czas. Motocyklista nie stoi w korkach, nie szuka miejsca do zaparkowania i rzadko za nie płaci. Idealnym przykładem jest dojazd na warszawskie lotnisko Chopina. Jeśli przyjeżdżasz skuterem, podróż zawsze trwa tyle samo czasu, a potem parkujesz za darmo przed samym wejściem, bo administracja lotniska zarezerwowała dla jednośladów specjalny obszar i nie pobiera za to opłaty. Dziękujemy! Z powrotem do domu jest podobnie, ale nawet lepiej. Bo nie trzeba czekać na przystanku autobusowym, ani stać w kolejce do taksówki.
Dzięki temu podróże są ciekawsze. O tym argumencie wspomniałem już wcześniej, ale warto go podkreślić. Podróżowanie motocyklem jest bardziej męczące niż autem (chyba że mówimy o Hondzie Gold Wing), ale pełne wrażeń. Nawet kiedy wybieramy znajomą trasę, odkrywamy ją na nowo. Nawet w szczękowym kasku widzimy, słyszymy i czujemy więcej, niż z siedzenia auta. Nawet jeśli nie zawsze są to przyjemne zapachy, warto zaryzykować. W przeciwieństwie do samochodów nie tylko cel podróży, ale już dojazd daje ogromną satysfakcję.
Zdanie egzaminu na prawo jazdy kategorii A, a nawet kupienie skutera, może odmienić wasze życie na lepsze. Motocykle podnoszą jego jakość, pod warunkiem że pamiętamy, aby używać ich odpowiedzialnie. Aha, jeszcze jedno: jazda motocyklem zmniejsza stres i działa na poprawę nastroju, podobnie jak inne aktywności na świeżym powietrzu. Zostało to potwierdzone badaniami przeprowadzonymi przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Fakt, że te badania sfinansował Harley-Davidson, z pewnością nie ma żadnego znaczenia. Potrzebujecie jeszcze jakichś powodów?