Motocyklista, którego policja z Kępna próbowała zatrzymać do rytunowej kontroli drogowej na drodze krajowej nr 39 w miejscowości Mroczeńw w woj. wielkopolskim, ustanowił absolutny rekord Polski w niechlubnej kategorii wykroczeń i przestępstw drogowych. Przed nim żaden z kierowców w Polsce nawet nie zbliżył się do liczby 610 punktów karnych.
Efekt nieudanej ucieczki kierowcy motocykla przed policją z Kępna był opłakany. W sobotę 27 lipca br. około godz. 10.30 policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Kępnie podjęli próbę zatrzymania właściciela sportowej yamahy. Mężczyzna najpierw zwolnił dla niepoznaki, a potem gwałtownie przyspieszył i zniknął na horyzoncie.
Później uciekał przed kilkoma radiowozami (policjanci wezwali posiłki) przez aż 45 km. Najpierw przez Kępno, a później drogą krajową nr 11 w stronę Kluczborka. W tym czasie motocyklista ominął policyjną blokadę w miejscowości Byczyna, którą szybko zorganizowano na jego trasie, ale w końcu i tak został zatrzymany. Teraz grozi mu za to bardzo surowa kara, bo oprócz 57 wykroczeń dodatkowo popełnił trzy przestępstwa: niezatrzymania się do kontroli drogowej, posiadania środków zabronionych oraz kierowania pojazdem pod wpływem narkotyków. Ostatni zarzut wyjaśnia, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej.
Kierowcę motocykla udało się zastopować tylko dlatego, że jeden z policjantów prowadzących pościg zdecydował się na radykalną metodę. W dogodnym momencie uderzył radiowozem w tylne koło motocykla i dzięki temu zepchnął go z drogi. Takie środki przymusu bezpośredniego są dozwolone w uzasadnionej sytuacji.
Motocyklista nie odniósł obrażeń w wyniku tego działania. Został obezwładniony i zatrzymany. Wkrótce 48-letni mieszkaniec gminy Baranów usłyszy poważne zarzuty. Oprócz tego, że prowadził pod wpływem środków nielegalnych odurzających i miał je przy sobie, prowadził motocykl bez wymaganych uprawnień oraz złamał mnóstwo przepisów ruchu drogowego. Za popełnione przestępstwa i wykroczenia oprócz pięciu lat więzienia grożą mu mandaty karne na łączną kwotę 46 tys. 450 zł. O jego dalszych losach zdecyduje sąd. Zachowanie motocyklisty z Kępna jest kolejnym dowodem, że próba ucieczki przed policją nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.