Motocykle bardziej mnie kuszą, bo budzą więcej emocji, ale tak naprawdę to skromne skutery klasy 125 są najlepszymi pojazdami do miast. Mają tak dużo zalet, że taki jednoślad powinien znaleźć się w każdej rodzinie. Na przykładzie Suzuki Burgmana Street 125EX udowodnię, że miliony Włochów się nie mylą, wybierając taki środek transportu.
Skutery są wspaniałe, bo łączą łatwość jazdy z niezwykłą skutecznością przemieszczania się po mieście i niesamowicie niskimi kosztami eksploatacji. Skuterem klasy 125 dojedziesz szybciej, taniej i łatwiej niż samochodem albo komunikacją miejską. Koszt zakupu i eksploatacji zwróci się najpóźniej po kilku latach, nawet jeśli korzystamy ze skutera i samochodu na przemian. Zyskanego czasu nie sposób wycenić, a poza tym jazda skuterem po prostu jest przyjemna, pod warunkiem znośnej pogody. Z tą mamy coraz częściej do czynienia, bo polski klimat robi się coraz bardziej podobny do śródziemnomorskiego. Skuter jest lepszy od motocykla, bo nie wymaga prawa jazdy kat. A, nie każe używać sprzęgła, ani zmieniać biegów, ma bagażnik i można na niego wsiąść nawet w sukience lub garniturze. Na skuterze nie stoisz w korkach i nie szukasz długo miejsca do parkowania.
Znakomitym przykładem tych wszystkich zalet jest Suzuki Burgman Street 125EX. To jednoślad o prostej, ale nowoczesnej konstrukcji i tylko takim wyposażeniu, które jest naprawdę potrzebne. Mały Burgman zostaje w redakcji Moto.pl na dłużej, bo nowy dealer jednośladów Suzuki, warszawski Monster Bike pożyczył nam go na całe lato. Przez ten czas spróbuję przekonać do niego kilkoro samochodziarzy, chociaż akurat to na razie idzie opornie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego, ale nie mam zamiaru się łatwo poddać.
Nazwa Burgman kojarzy się raczej z maksiskuterami, ale od ponad dwóch dekad jest używana przez Suzuki również w skuterach klasy 125, tylko tych najlepszych. Maksiskutery też są fajne, ale wymagają większej wprawy, uwagi i doświadczenia, nie wspominając o motocyklowym prawie jazdy. Poza tym koszty ich eksploatacji są znacznie wyższe, a poręczność o wiele mniejsza.
Najmniejszego Burgmana od pierwszych kilometrów, bo chociaż nie został wyposażony w wiele technicznych fajerwerków, ma wszystko, co jest potrzebne do komfortowej jazdy. Przez ponad miesiąc śmigania nim po mieście, udało mi się znaleźć w nim mnóstwo zalet i tylko jedną istotną wadę.
Przede wszystkim Burgmanem Street 125EX jeździ się bardzo łatwo, ale jednocześnie stabilnie. Nerwowość charakterystyczna dla takich małych jednośladów została ograniczona do minimum. Burgman skręca lekko, ale pewnie, a manewruje się nim bardzo łatwo. To samo dotyczy łapania równowagi nawet przy bardzo niskich prędkościach. 12-calowe koła dobrze sobie radzą z nierównościami, a dodatkowo pomaga w tym duży, bo aż 16-centymetrowy prześwit. To poważna zaleta, bo dzięki niemu nie musimy się bać wjazdów na krawężniki oraz naprawdę mocno przechylać na zakrętach bez obawy o przycieranie podnóżkami, na co zwrócił mi uwagę mądrzejszy kolega po fachu.
Silnik Burgmana ma poj. 124 cm3 i rozwija moc 8,6 KM. To mniej niż w przypadku głównych konkurentów, ale mimo to skuter przyspiesza równie dynamicznie i osiąga prędkość prawie 100 km/h w dość krótkim czasie. To dlatego, że jest wyjątkowo lekki. Nowoczesna konstrukcja ze sztywną, ale lekką ramą i kompaktowym silnikiem zaowocowała masą własną na poziomie 112 kg. To naprawdę mało jak na skuter klasy 125. Dzięki temu łatwo się nim manewruje i przestawia go na parkingu, a najważniejsze, że pomimo niskiej masy prowadzi się stabilnie nawet przy wyższych prędkościach.
Poza tym pozycja do jazdy, którą da się zająć na tym skuterze, jest bardzo wygodna, co wcale nie jest oczywiste na tak małym skuterze. Burgman 125EX ma 190,5 cm długości, ale bardzo komfortowa kanapa pozwala przesunąć się do tyłu, a kształt owiewki umożliwia oparcie nóg w miejscu, w którym przekrok zaczyna unosić się do góry. To są drobiazgi, które doceniamy w trakcie codziennej eksploatacji. Nawet symbolicznie wyglądająca owiewka dobrze pełni swoją funkcję. Oprócz tego, że wygląda szykownie, skutecznie ogranicza uderzenia wiatru w klatkę piersiową i kask. Ergonomię najmniejszego Burgmana oceniam na piątkę. Dopóki podróżuje się samodzielnie, wygodnie powinno być na nim nawet wysokim osobom. Od wewnętrznej strony owiewki znalazło się miejsce na dwa schowki. Ten po lewej stronie jest zamykany i wyposażony w gniazdo USB-A do ładowania telefonu. Pomiędzy nimi jest praktyczny haczyk na zakupy. Suzuki Burgman ma prosty, ale czytelny ekran LCD, który przekazuje kierowcy wszystkie potrzebne do jazdy informacje.
Jeśli dobrze liczę, wymieniłem już trzy poważne zalety tego skutera. Kolejną jest niskie spalanie, które nie przekracza 2/l 100 km. Bak o poj. 5,5 l pozwala na odwiedzanie stacji naprawdę rzadko, bo pomiędzy tankowaniami można przejechać więcej niż 250 km. Udało się to osiągnąć, dzięki wyposażeniu jego silnika w funkcję ekonomicznej jazdy i układ stop-start, który jest rzadkością w tak małym skuterze. W razie potrzeby można go łatwo wyłączyć przyciskiem od zapłonu (tzw. kill switch), ale nie ma takiej potrzeby. Myślałem, że jego działanie będzie mi przeszkadzać, w praktyce jest inaczej. Po odkręceniu rollgazu Burgman uruchamia silnik i startuje bardzo sprawnie, a w przypadku każdego skutera z automatycznym odśrodkowym sprzęgłem trzeba się pogodzić z pewną zwłoką przy ruszaniu.
Efektem ubocznym ekonomicznego silnika są niskie ogólne koszty eksploatacji. Burgman kosztuje w salonach sprzedaży Suzuki mniej niż 15 tys. zł (dokładnie 14 900 zł, jeśli nie ma żadnej promocji), pali tyle, co nic i raczej nigdy się nie zepsuje. Bezawaryjność jest wizytówką tej japońskiej marki, dlatego używanie tego skutera powinno być niedrogie i przyjemne. Na razie nie mogę narzekać na nic, poza bagażnikiem o ograniczonej pojemności. Nie ma mowy o zmieszczeniu w nim szczękowego kasku, a i skuterowe modele klasy jet musiałyby być wyjątkowo małe, żeby można było je tam schować. Mój niestety się nie mieści.
Rozwiązaniem tej, póki co jedynej wady, może być zamontowanie tylnego kufra. Dzięki temu Suzuki Burgman Street 125EX zmieni się w małą bagażówkę, którą da się zrobić nawet spore zakupy. Nawet bez tego rozwiązania codzienna jazda tym jednośladem po mieście to prawdziwa przyjemność. Tak jest zawsze jeśli akurat nie pada albo nie zrobi się bardzo zimno. Suzuki Burgman Street 125EX jest świetnym małym skuterem za rozsądną cenę. Najbardziej podoba mi się w nim, że podkreśla najważniejsze cechy, za które tak bardzo lubię te małe jednoślady: ekonomiczność, praktyczność, łatwość jazdy i prostotę bez niepotrzebnych fajerwerków. Właśnie tak powinien wyglądać skuter klasy 125. Suzuki Burgmana Street EX125 zobaczycie na stronie Moto.pl i w naszych mediach społecznościowych jeszcze nie raz. A kiedyś, kto wie, może sami odważycie się wsiąść na skuter? Bardzo zachęcam do spróbowania. Ten diabeł nie jest taki straszny, jak go malują. Motocykl udostępniła do testu firma MonsterBike Spółka Cywilna, autoryzowany dealer jednośladów Suzuki