To prawda, że te same trendy wracają co jakiś czas, nie tylko w muzyce i modzie. Jednak jednocześnie podlegają ewolucji, dlatego za każdym razem trochę się różnią od poprzednich. Dowód na twierdzenie można zobaczyć ostatnio na rynku nowych motocykli. Brytyjski Triumph niedawno zaprezentował bardzo ciekawy motocykl w klasie, która cieszy się coraz większą popularnością. Chodzi o motocykle sportowe, ale takie, do jazdy po drogach publicznych. Bez sensu? Tylko pozornie.
Nowy Triumph Daytona 660 przypomina legendarny model z przeszłości, ale w tegorocznym wydaniu jest już zupełnie innym motocyklem, niż kiedyś. Pierwszy Triumph Daytona 500 znalazł się w sprzedaży bardzo dawno temu, bo w latach 60. XX wieku, ale większość fanów tej nazwy kojarzy raczej modele, z przełomu wieków. W większości były to supersportowe motocykle o wyśrubowanych osiągach, których idealnym przedstawicielem był dostępny do niedawna Triumph Daytona Moto2 675.
To była prawdziwa brzytwa z 130-konnym motorem, której miejsce jest przede wszystkim na torze. Nowy Triumph Daytona 660 jest zupełnie inny, co natychmiast wzbudziło protesty części fanów jednośladów. Czy słusznie, chyba nie do końca. Jestem przekonany, że brytyjski producent dobrze wie, co robi.
Nowy model Daytona 660 należy do tej samej klasy, co kilka innych nowości rynkowych, m.in. Aprilia RS 660, Yamaha R7 i Suzuki GSX-8R, ale dzięki doskonałej bazie technicznej Triumpha ma szasę od razu wskoczyć na pozycję lidera. To motocykle o sportowych cechach i konstrukcji przynajmniej częściowo zakrytej owiewkami, ale bazujące na popularnych motocyklach klasy naked. Z tego powodu mają gorsze osiągi, ale lepsze ceny i są znacznie wygodniejsze do codziennej jazdy. Dla mnie to taki odpowiednik samochodów klasy GTI.
Nowy Triumph Daytona 660 ma sporo wspólnego ze znanym (a do niedawna bazowym) modele tej marki w klasie naked, czyli Triumphem Trident 660. To z nim dzieli bazową konstrukcję, czyli ramę i silnik, ale krzywdzącym uproszczeniem jest nazywanie go Tridentem z owiewkami. Ludzie, którzy go zaprojektowali, zadbali o to, żeby nowy model różnił się od Tridenta 660 wystarczająco i udźwignął brzemię słynnej nazwy. Przynajmniej takie wnioski da się wyciągnąć z lektury danych technicznych Triumpha Daytona 660.
Silnik Triumpha Daytona 660 ma 95 KM i podobno jest bardzo elastyczny
Przede wszystkim trzycylindrowy silnik Daytony 660 dostał spory zastrzyk mocy. Jednostka z Tridenta osiąga 81 KM, w Daytonie dostaniemy aż 95 KM. W dodatku charakterystyka silnika ma być przyjazna w trakcie codziennej jazdy. Z udostępnionych wykresów wynika, że w dolnym zakresie obrotów Daytona powinna być równie elastyczna, jak Trident, ale gdy ten słabnie, nowy model powinien dostawać dodatkowego "kopa" i zaczynać dynamicznie przyspieszać.
Poza tym Triumph Daytona ma zmienioną geometrię zawieszenia, dzięki czemu powinien skręcać naprawdę zwinnie, a pozycja za kierownicą jest zdecydowanie bardziej sportowa, niż w Tridencie, ale wciąż nie ekstremalnie niewygodna. Daytona została wyposażona w sportową kierownicę clip-on, ale umieszczono ją wyżej niż zazwyczaj, a podnóżki są nieco niżej niż w torowych motocyklach.
Do tego otrzymamy nowy przedni hamulec firmowany przez markę Triumph. Zaciski są czterotłoczkowe, a przewody mają seryjny stalowy oplot. Nowa Daytona ma też sprzęgło antyhoppingowe i opcjonalny quikshifter, jeden z najlepiej działających pakietów elektroniki, jakie są na rynku, przyzwoite zawieszenie Showa (z przodu SFF-BP, z tyłu RSU z regulacją napięcia wstępnego) i wysoką jakość wykonania, charakterystyczną dla Triumpha. Siedzenie w tym motocyklu jest na wysokości 810 mm, a masa własna w pełnej gotowości do jazdy to 201 kg.
Nie są to szokujące, ale bardzo obiecujące parametry. Tak naprawdę wszystko zależy od ceny, której jeszcze nie znamy, ale powinna być atrakcyjna i konkurencyjna. Tak jest w przypadku pokrewnego Triumpha Trident 660, motocykla, który można kupić już za mniej niż 41 tys. zł. Dlatego mam nadzieję, że cennik nowego Triumpha Daytona 660 będzie się rozpoczynał w okolicy 50 tys. zł. Dodatkowo w sprzedaży pojawi się wersja tego motocykla o zredukowanej do 47,6 KM mocy, specjalnie dla posiadaczy prawa jazdy kat A2.
A co z hejterami? Większość z nich pewnie i tak by nie kupiła nowego Triumpha Daytony 660, bo większość osób nie spędza życia na torze i nie chce jeździć po drogach publicznych w bardzo niewygodnej pozycji z wyjącym bez przerwy silnikiem. Takich szaleńców jest zbyt mało, aby stanowili uzasadnienie ekonomiczne dla wprowadzenia kolejnej generacji takiego motocykla jak poprzednia Daytona. Przynajmniej tak uważa Triumph. Firma woli wprowadzić na rynek jednoślad, który kupi wielu klientów, zamiast tylko o nim marzyć. Nowy Triumph Daytona 660 wygląda na maszynę w przystępnej cenie dobrze przygotowaną do codziennej jazdy i okazjonalnych wypadów na tor.