Suzuki ma Hayabusę, Kawasaki modele H2 ze sprężarką mechaniczną, Yamaha — trójkołowego Nikena, a Honda ma Gold Winga. Wszystkie wymienione motocykle mają coś wspólnego ze sobą. Są modelami pozbawionymi bezpośrednich konkurentów i wyjątkowymi. Budują wizerunek swoich marek i wyróżniają je wśród innych. Dlatego producenci przywiązują do nich ogromną wagę i starają się dopracować każdy szczegół. W świecie samochodów takie modele nazywamy "halo cars" od psychologicznego efektu aureoli (ang. halo efect), sprawiającego, że pierwsze wrażenie, jakie robi na nas osoba, buduje jej wizerunek w naszych oczach. Dlatego, jeśli ktoś wygląda atrakcyjnie, automatycznie zakładamy, że jest mądry itp. A jakie pierwsze wrażenie robi Honda Gold Wing?
Więcej recenzji nowych motocykli znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Gdybym wierzył obiegowym opiniom dotyczącym największej dwukołowej Hondy, byłbym bardzo skonfundowany, bo są skrajne. Jedni mówią, że Gold Wing to motocykl dla emerytów lub wręcz samochód na kołach, drudzy że jest najlepszym jednośladem na świecie. Dlatego bardzo chciałem samodzielnie wyrobić sobie opinię na jej temat.
Honda Gold Wing ma długą historię, a jej najnowsza wersja to prawdziwy majstersztyk japońskich inżynierów. Ich cały wysiłek poszedł w jednym kierunku: aby to był możliwie najwygodniejszy motocykl do podróżowania. Ta sztuka im się udała, bo GL1800 jest zdecydowanie najbardziej komfortowym jednośladem, jakim jeździłem. Jego każdy element został dopracowany tak, aby nie przeszkadzał i nie męczył kierowcy w czasie jazdy. Dotyczy to wszystkiego: napędu, komfortu jazdy, pozycji za kierownicą, opływu powietrza, elektroniki itd. Wysiłek konstruktorów poszedł właśnie w tym kierunku, a inne cechy stały się drugorzędne. Dlatego Gold Wing nie jest wykończony efektownymi chromami, ale przede wszystkim porządnymi plastikami. Dzięki temu wygląda nowocześnie, ale nie wszystkim się podoba. Moim zdaniem aktualna wersja Gold Winga prezentuje się oryginalnie i atrakcyjnie.
Przede wszystkim jednak Honda GL1800 Gold Wing jest niesamowicie wygodnym motocyklem, ale to wcale nie znaczy, że jazda nim jest nudna. Ten model prowadzi się bardziej sportowo, niż myślisz. To zasługa układu napędowego oraz jezdnego. Na ten pierwszy składa się sześciocylindrowy silnik bokser o poj. 1833 cm3, który bardzo chętnie wchodzi na obroty i ma rasowe, wyrafinowane brzmienie. Honda potrafi konstruować wyjątkowe jednostki napędowe. Udowodniła to charakternym dwucylindrowcem z modelu Africa Twin, a potwierdza silnikiem Gold Winga, który brzmi prawie jak Porsche 911. Moment obrotowy jest przekazywany na koło w nowoczesny sposób: przez dwusprzęgłową 7-stopniową skrzynię biegów DCT i wał Kardana.
Zawieszenie Gold Winga jest jeszcze ciekawsze. Inżynierowie Hondy zamiast klasycznego widelca z przodu użyli zespołu dwóch wahaczy, które zapewniają wysoki komfort jazdy, bo sprawiają, że przód mniej nurkuje przy hamowaniu, a na kierownicę niemal nie przenoszą się nierówności drogi. Dodatkowo taka konstrukcja pozwoliła przesunąć silnik, a co za tym idzie i siedzenie kierowcy, do przodu. Dzięki temu na kanapie Gold Winga jest mnóstwo miejsca dla dwóch osób. W tylnym zawieszeniu jest zastosowany patent znany z wielu motocykli Hondy. Chodzi o zawieszenie Pro-Link, w którym kolumna amortyzatora została połączona z wahaczem nie bezpośrednio, ale przez łącznik z trzema zawiasami.
Efekt jest znakomity. Honda Gold Wing płynie po drodze jak latający dywan, dlatego nie czuć na nim prędkości i łatwo zapomnieć o wysokiej masie. Jeśli przesadzimy z prędkością na mocno pofalowanych drogach, których nie brak w Polsce, to może się skończyć oderwaniem całego motocykla od ziemi. Nawet wtedy potężna Honda ląduje z powrotem na asfalcie ze sporą gracją. Równie duże wrażenie zrobiła na mnie turystyczna Honda w mieście, bo radzi sobie w takich warunkach dużo lepiej, niż się spodziewałem. Wystarczy nią jeździć w miarę płynnie i delikatnie, a nisko położony środek ciężkości zrobi resztę. Gold Wingiem można jeździć w gęstym ulicznym ruchu bardzo sprawnie, no i nie trzeba używać sprzęgła ani zmieniać biegów. Również przeciskanie pomiędzy autami potężnym motocyklem nie stanowi problemu, jeśli tylko nie zatrzymają się bardzo blisko siebie.
Mimo to trudno nie zauważyć, że Honda GL1800 Gold Wing zwłaszcza w wersji Tour widocznej na zdjęciach jest ciężkim (390 kg) i dużym (prawie 2,5 m długości) motocyklem. Ma to pozytywny wpływ na komfort jazdy i stabilność przy wysokich prędkościach, ale musi się nieco odbijać się na jego zwinności. Dlatego w trakcie jazdy największą dwukołową Hondą masa jest przez cały czas odczuwalna, ale jeśli o tym nie zapominać, motocykl prowadzi się zaskakująco zwinnie i precyzyjnie. Za każdym razem siadałem na nią z lekką niepewnością, która natychmiast znikała po kilkuset przejechanych metrach. Tak dobrze i pewnie prowadzi się ten jednoślad.
Poniekąd rozumiem, co mają na myśli osoby nazywające ją dwukołowym samochodem, bo momentami i na mnie robiła podobne wrażenie. Gold Wing ma nawet system nawigacyjny, zestaw stereo, ręczny hamulec awaryjny i airbag dla kierowcy. To chyba jedyny jednoślad na świecie z takim wyposażeniem. Natomiast z pewnością Honda prowadzi się jak motocykl i to naprawdę dobry. Gold Wingiem można składać się w zakrętach i mieć dużą przyjemność z jazdy. Przyspieszenie oraz dźwięk sześciocylindrowego silnika są naprawdę atrakcyjne, a dwusprzęgłowa skrzynia biegów pracuje bardzo sprawnie. Gold Wing to kolejny motocykl Hondy z przekładnią DCT, którym jeździłem, ale do tego pasuje zdecydowanie najlepiej. Oprócz siedmiu biegów do jazdy w przód Honda została wyposażona w tryb pełzania do przodu oraz do tyłu, co bardzo ułatwia manewrowanie tą ciężką maszyną, bo nie trzeba wkładać w tę czynność żadnego wysiłku.
To prawda, że komfort jazdy Gold Wingiem budzi skojarzenia z luksusową limuzyną w sportowej wersji, samochodem kategorii Mercedesa-AMG S63. Równie dobrze jak one łączy niesamowity komfort z frajdą prowadzenia, którą zapewnia mimo delikatnej ociężałości. Dodatkowo mam jeszcze inne skojarzenie. To może zabrzmieć absurdalnie, ale były chwile, kiedy czułem się na niej jak na gigantycznym skuterze. Pozycja za kierownicą jest trochę podobna, bo siedzi się jak w fotelu, tzn. w wyprostowanej pozycji, z nogami zgiętymi pod kątem prostym i kierownicą odsuniętą niezbyt daleko. Ze skuterem kojarzy się też szeroki przód dobrze osłaniający nas przed wiatrem od nóg po czubek głowy (potężna szyba jest regulowana elektrycznie) i brak konieczności zmiany przełożeń.
W ogóle na Gold Wingu trzeba niewiele robić. Nie ma klamki sprzęgła i dźwigni zmiany biegów, a układ hamulcowy obu kół jest połączony, więc wystarczy naciskać prawą dźwignię. W trzymaniu odkręconego rollgazu wyręcza nas tempomat. Tak to można podróżować! I to całkiem sprawnie, bo Gold Wing rozpędza się bardzo żwawo. Podobno jego prędkość została elektronicznie ograniczona do 180 km/h, ale trzeba przyznać, że silnikowi o "kwadratowym" projekcie (skok tłoka ma taką samą wartość 73 mm, jak jego średnica) nie brakuje ani mocy (126,5 KM), ani momentu obrotowego (165 Nm).
Dopóki pamiętamy o masie własnej Gold Winga, jeździ się nim fantastycznie
Podzielenie pojemności skokowej pomiędzy aż sześć cylindrów sprawiło, że ta jednostka napędowa pracuje śmietankowo. Żadne wibracje nie docierają to kierowcy, dzięki czemu podróż jest jeszcze mniej męcząca. W dodatku ten ciężki motocykl wyjątkowo skutecznie wytraca prędkość. Sprawne hamulce, to zasługa nie tylko dużych tarcz z przodu (dwie o średnicy 320 mm) i z tyłu (316 mm). Każda z nich jest ściskana przez sześciotłoczkowy zacisk z klockami hamulcowymi ze spieków metalicznych. Pewnie dlatego reakcja na naciśnięcie klamki hamulca jest tak ostra i precyzyjna.
Tak jak wspomniałem, dwusprzęgłowa przekładni DCT pracuje w tym modelu bardzo dobrze, a wzrost masy z jej powodu przy tak ciężkim motocyklu nie ma znaczenia. Natomiast jej praca początkowo może trochę przeszkadzać w korku, bo bez używania półsprzęgła trudniej manewrować ciężkim motocyklem w czasie jazdy z prędkościami poniżej progu równowagi. Na szczęście można się szybko do tego przyzwyczaić, a wszelkie problemy znikają gdzieś w okolicach prędkości 10 km/h. Gold Wing prowadzi się tak pewnie głównie z powodu bardzo nisko położonego środka ciężkości. Można za to podziękować właśnie sześciocylindrowemu silnikowi bokser. Mimo to trzeba uważać, żeby zbytnio nie przechylić motocykla w trakcie manewrów, bo przy masie własnej wynoszącej niemal 400 kg, już go nie wyprostujemy.
Pokładowe multimedia robią duże wrażenie jak na motocyklowe standardy, mimo że są trochę przestarzałe i nie najłatwiejsze w obsłudze. Patrząc na analogowe wskaźniki, liczne ekrany i ekraniki oraz znakomite lusterka, naprawdę można poczuć się jak w samochodzie. Centralny kolorowy wyświetlacz jest sercem pokładowych multimediów. Pokazuje mapę pokładowego systemu nawigacyjnego, ale oprócz tego można go połączyć ze smartfonem przez Bluetooth. To nie koniec samochodowych skojarzeń. Budzą je również trzy wygodne kufry z centralnymi zamkami. Zwłaszcza górny jest zaskakująco pojemny.
W motocyklach zawsze najbardziej brakuje mi bagażnika, a tu nie ma takiego problemu, łączna przestrzeń na bagaż jest podobna, jak w sportowych autach. Boczne kufry są wyraźnie mniejsze, poza tym otwierają na boki, więc trzeba uważać, żeby zawartość nie wypadła na ziemię. Mimo to do bagażników o łącznej pojemności 121 litrów można się spakować w dwie osoby nawet na dłuższy wyjazd. Również dlatego Honda Gold Wing to znakomity motocykl na zakupy.
Projekt turystycznej Hondy jest naprawdę przemyślany i dopracowany, dlatego nie brakuje w niej mniejszych schowków. Z prawej strony z boku jest mały zamykana skrytka na drobiazgi: portfel albo telefon. Tam też kryje się otwieranie wlewu paliwa. W centralnym kufrze jest gniazdo USB-A do podłączenia telefonu. System Gold Winga został wyposażony w Android Auto, ale jak to zwykle bywa w Hondach, proces podłączania telefonu nie jest łatwy.
Mimo podłączenia smartfona przez Bluetooth lub kablem bez problemu, w końcu poddałem się, bo bez dodatkowego zestawu słuchawkowego interfejs Android Auto w ogóle nie zgłaszał gotowości do działania. A co jeśli nie chcę rozmawiać tylko korzystać z Map Google na motocyklowym ekranie albo używać do tego zewnętrznych głośników? To mało sensowny sposób delektowania się muzyką, biorąc pod uwagę, że motocykliści jeżdżą w kaskach, ale z jakiegoś powodu Honda wyposażyła swój flagowy model w zestaw audio.
Mimo drobnych narzekań chyba nie muszę odpowiadać na pytanie, czy polubiłem Gold Winga? Oprócz trudnych w obsłudze, chociaż mimo to funkcjonalnych multimediów nie przeszkadzalo mi w nim nic. Może tylko relatywnie mały, bo 21-litrowy zbiornik paliwa. Wszyscy na niego narzekają, więc ja też muszę. Aha, jest jeszcze kłopotliwy temat ceny tego jednośladu. W bogato wyposażonej wersji Tour z centralnym kufrem, oparciem dla pasażera, wyższą szybą i elektrycznie sterowanym napięciem wstępnym zawieszenia Honda GL1800 Gold Wing kosztuje prawie 173 tys. zł. Za tyle można kupić całkiem wygodny samochód. Znacznie tańszy jest model bez trzeciego kufra, który kosztuje 133 600 zł. Różnica w cenie jest trudna do przełknięcia, nawet biorąc pod uwagę o wiele bogatsze wyposażenie wersji Tour, dlatego jeśli ktoś podróżuje w pojedynkę, lepszym wyborem może być Honda GL1800 Gold Wing w wersji bagger.
Pomimo tych mankamentów największa turystyczna Honda to niesamowity motocykl pod każdym względem: technicznym i wrażeń z jazdy. Pewnie nie chciałbym go używać na co dzień do poruszania się w mieście i trochę brakowało mi zwinności lżejszych jednośladów, ale w daleką podróż nie ma lepszego wyboru. To naprawdę jest jeden z najwygodniejszych motocykli na świecie, a z pewnością najbardziej komfortowy, jakim kiedykolwiek jeździłem. Dodatkowo wcale nie jest "dziadkowym" motocyklem. Składa się na to wiele cech: zaskakująco dobre osiągi i zdecydowany charakter silnika, idealna pozycja za kierownicą, doskonała osłona przed pogodą, świetnie tłumiące nierówności zawieszenie, wysoka kultura pracy całego zespołu napędowego i bogate wyposażenie na czele z automatyczną skrzynią biegów. Ta Honda nie ma słabych stron, została dopracowana do perfekcji w prawdziwie japońskim stylu. Właśnie dlatego Gold Wing stał się legendą. Motocykl udostępniła do testu firma Honda Motor Europe Oddział w Polsce Sp. z o.o.