Monitoring prywatnej firmy z Kluczborka zarejestrował przedziwne zachowanie motocyklisty na rondzie im. Orląt Lwowskich. Widocznie kierowca jednośladu też myślał, że jest orłem, ale rzeczywistość szybko sprowadziła go na ziemię. Niebezpieczny wypadek wydarzył się tam w sobotę o godz. 18:43. Film opublikował na swoim kanale YouTube kluczbork112.pl.
Więcej wiadomości na temat motocyklistów na polskich drogach znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Motocyklista dojechał do ronda od strony kluczborskiego rynku ze zdecydowanie zbyt wysoką prędkością. Dlatego nie zauważył go rowerzysta, który w tym czasie wjeżdżał na skrzyżowanie. Kierowca motocykla nawet nie próbował skręcić. Rozpoczął hamowanie zbyt późno, jednośladem zarzuciło, dlatego uderzył w krawężnik. Później kierowca razem z motocyklem przeleciał nad fragmentem chodnika i z dużym impetem uderzył w rowerzystę, po czym zakończył jazdę na wysepce znajdującej się wewnątrz skrzyżowania o ruchu okrężnym.
To, co wydarzyło się potem, było jeszcze bardziej zaskakujące. Motocyklista podbiegł do leżącego rowerzysty, jakby chciał go reanimować, ale po chwili zrezygnował. Wstał, rozłożył bezradnie ręce w kierunku kierowców stojących w autach, a potem... wrócił do zniszczonego jednośladu.
Najpierw próbował go uruchomić i odjechać, a kiedy to się nie udało, zaczął uciekać, prowadząc motocykl. Wtedy w pogoń za nim ruszył jeden z kierowców, którzy byli świadkami wypadku. Po chwili jego sprawca zorientował się, że nie ma szans na ucieczkę z ciężkim motocyklem. Wtedy porzucił go i szybko oddalił się na piechotę z miejsca zdarzenia.
Teraz policja z Kluczborka szuka motocyklisty, a rowerzysta z obrażeniami ciała został zabrany przez Zespół Ratownictwa Medycznego do szpitala w Oleśnie. Oprócz niego na miejsce wypadku przyjechał zastęp straży pożarnej z Kluczborka oraz policja. Biorąc pod uwagę, że właściciel zostawił swój jednoślad na miejscu zdarzenia, pewnie nietrudno będzie go odnaleźć, jeśli tylko motocykl nie był skradziony tuż przed wypadkiem.
Przy okazji na filmie można zauważyć, że bezpośrednią przyczyną wypadku było zablokowanie tylnego koła przy desperackiej próbie hamowania. Pośrednią była oczywiście nadmierna prędkość. To znaczy, że motocykl był wyprodukowany przed 2016 r. i nie miał obowiązkowego układu ABS. Wielu kierowców uważa, że go wcale nie potrzebuje do bezpiecznej jazdy, bo i bez tego systemu hamują wystarczająco skutecznie. Rzeczywistość udowadnia większości z nich, że się mylą, najczęściej właśnie sytuacjach panicznego awaryjnego hamowania.
Wypadek sfilmowany przez kamery monitoringu w Kluczborku jest kolejnym argumentem na to, że kierowca, który znacznie przekracza prędkość dozwoloną w danym miejscu, powinien ponosić całkowitą albo przeważającą odpowiedzialność za spowodowanie wypadku. Drogi są zaprojektowane tak, żeby uczestnicy ruchu mogli dojrzeć się nawzajem i ustąpić pierwszeństwa, ale tylko wtedy kiedy są w stanie zobaczyć nadjeżdżające pojazdy ze swojej perspektywy. Jeśli pędzą tak szybko, jak motocykl z niniejszego wideo, inni uczestnicy ruchu nie mają na to najmniejszych szans. Dlatego niesprawiedliwe jest obarczanie ich winą za kolizje i wypadki, w których uczestniczą.