Obowiązujące przepisy wprowadzono w 2013 i znowelizowano w 2019. By usiąść za sterami motocykla o pojemności 125 ccm, wystarczy mieć kategorię B od trzech lat. Nie ma konieczności przechodzenia jakichkolwiek szkoleń czy kursów. Polecamy natomiast stosowny, bezpieczny ubiór i kask dobrej jakości. Przypominamy, że ten powinien być wymieniany maksymalnie co 10 lat. Ponadto, moc uprawnionego do prowadzenia motoru nie może być wyższa niż 15 koni mechanicznych. Tym samym, do ustawowych założeń łapie się większość sprzętów dostępnych na rynku. Postanowiliśmy przejrzeć oferty dostępne za około 10 tysięcy zł. Co oferuje rynek?
Nasz budżet pozwoli na nowego, ale budżetowego Chińczyka lub dobrej klasy motor z japońskim rodowodem. Do tej kategorii należą też małe pojemności, które wizualnie mocno nawiązują do większych braci. Ciekawą propozycją w tej klasie jest Yamaha MT 125. Azjatycki naked dopiero przy bliskim kontakcie zdradza swoje niewielkie gabaryty. Ciekawa stylizacja idzie w parze z dobrą jakością wykonania i starannym montażem plastikowych osłon, przewodów i innych elementów osprzętu.
MT 125 katalogowo waży 138 kg. Mimo sporej masy własnej, Yamaha porusza się nad wyraz dziarsko. W stalowej ramie pracuje jednocylindrowy, chłodzony powietrzem silnik o mocy 11 KM, przekazujący moc na tylne koło za pośrednictwem precyzyjnej, sześciostopniowej przekładni. Niewiele ponad 10 tysięcy złotych wystarczy na motor z lat 2014-2015.
A teraz coś dla fanów naprawdę szybkich skuterów. Ten model został oficjalnie przedstawiony w 2014, a do polskiej oferty dołączył wraz z rozpoczęciem sezonu 2015. Wyróżnia się oryginalną stylizacją i ciekawie zaprojektowanymi reflektorami LED. Do tego dokładamy zegary rodem z litrowego motocykla z analogowymi prędkościomierzem i obrotomierzem oraz prostym komputerem pokładowym. Podczas debiutu, za ten model trzeba było zapłacić ponad 20 tysięcy zł. Sporo, ale w tej kwocie mogliśmy otrzymać elektrycznie sterowaną szybę, gniazdo USB-C, a także system HSTC odpowiedzialny za przebieg krzywej momentu obrotowego. Nieźle, jak na miejski skuter.
W kwestii napędu, dostajemy aż 14 koni mechanicznych. W pakiecie możemy znaleźć sprzęt z ABS-em, a taki waży nieco ponad 160 kilogramów. Do tego rozpędza się do 120 km/h, co w tej klasie należy do rzadkości. Zakładając średnie zużycie paliwa na poziomie 2,5 litra, zbiornik Hondy pozwoli na przejechanie ponad 400 kilometrów (11,5 l). Za 10-12 tysięcy zł kupimy egzemplarze z początku produkcji.
Wracamy do motocykli. Kolejnym pewniakiem wśród używanych jest Honda CBF 125. Japoński model produkowany od 2015 cieszy się uznaniem na całym świecie. Atrakcyjny design w połączeniu z pancerną mechaniką są receptą na sprawdzony środek lokomocji. Klasyczną, stalową ramę obudowano plastikowymi owiewkami. Kanapa gwarantuje wygodę użytkownikowi, zaś komfortowe ulokowanie kierownicy i wszelkich instrumentów ergonomię eksploatacji.
Układ hamulcowy jest wystarczający, podobnie jak zawieszenie radzące sobie sprężyście z dziurawymi arteriami. Producent postawił na sprawdzony, chłodzony powietrzem silnik z wtryskiem paliwa. Generuje wystarczające 10,6 KM. 10 tysięcy powinno wystarczyć na motocykl sprzed 7-10 lat utrzymany w dobrym stanie.
Rynkowym rywalem Yamahy R125 także na rynku wtórnym pozostaje dziś KTM Duke 125. Austriacki jednoślad również wyróżnia się dynamiczną prezencją, wysoką jakością wykonania i trwałością. Producent przewidział też wiele akcesoriów poprawiających przede wszystkim atrakcyjność i funkcjonalność. Warunki pracy są odpowiednie dla wysokiego jeźdźcy. Oczywiście, komfort jazdy z pasażerką nie należy do wysokich. Cyfrowy zestaw zegarów jest czytelny i prosty w obsłudze.
Za napęd odpowiada tutaj dziarski, czterosuwowy silnik z wtryskiem o mocy 15 KM. Może się pochwalić niskim zapotrzebowaniem na paliwo na poziomie 2,5-3 litrów na setkę. KTM w swoim najmniejszym modelu zastosował bardzo wydajne hamulce opracowane przez Brembo i średnicy 280 milimetrów z przodu. Przed dekadą, za KTM-a płaciliśmy minimum 15 900 zł. Dziś kwota 10 tysięcy wystarczy na sprzęt z lat 2015-2018.
Wśród używanych motocykli o pojemności 125 ccm ogromną popularnością i uznaniem cieszy się leciwa już Honda Varadero 125. Produkowano ją od 2001 do 2011. Na tle innych motocykli z segmentu, najmniejszy z rodziny turystycznych pojazdów wygląda po prostu okazale. Tutaj nawet wysoka osoba nie będzie wyglądać śmiesznie. Dobra jakość wykonania i trwałość, tylko podnosi wartość używanych egzemplarzy. Kanapa pozwala na względnie komfortową podróż w dwie osoby. Wówczas silnik będzie zgłaszać duże oznaki słabości. Obsługa przyrządów jest intuicyjna i bardzo prosta.
Do napędu oddelegowano widlastą, dwucylindrową jednostkę o mocy 15 KM sprzęgniętą z pięciobiegową przekładnią. Ceny zaczynają się od 10 tysięcy złotych za kilkunastoletnie egzemplarze w wątpliwym stanie technicznym, ale dokładając 2-3 tys., znajdziemy przy odrobinie szczęścia rozsądny egzemplarz.
Propozycją z zupełnie innej półki cenowej jest Yamaha X-Max 125. Ten sporych rozmiarów skuter osadzono na dużych kołach, co pozwala także na swobodną i komfortową podróż poza miastem. Finezyjny design skrywa iście japońską jakość wykonania. Tworzywa są dobrej jakości. Ich montaż także nie budzi żadnych wątpliwości. O komfort jazdy dba dobrze wyprofilowana kanapa, wysoka przednia szyba i ergonomiczna pozycja za kierownicą. Zespół zegarów jest czytelny i łatwy w obsłudze. Tradycyjnie, pod kanapą znalazł się schowek na dwa kaski.
Napęd stanowi jednocylindrowy, zasilany wtryskiem silnik o mocy 14 KM. Moment obrotowy przekazuje bezstopniowa przekładnia automatyczna. 4-suwowy agregat bez trudu przekroczy 100 km/h. Przy okazji zużywa niewiele ponad 2 litry na setkę. Nasz budżet pozwoli na jednoślad z okolicy 2013-2015.
Prawdziwą gratką jest Benelli BN 125. Firma z tradycjami i ciekawą przeszłością. Kilka lat temu tę włoską markę wraz z całą infrastrukturą wykupili Chińczycy, dając finansowe możliwości nie tylko przetrwania, ale i rozwoju. W przypadku BN 125, mamy do czynienia z iście europejską jakością wykonania, atrakcyjną ceną zakupu oraz ciekawym designem. Agresywny projekt uwidaczniający rurową ramę tylko nadaje charakteru maszynie. Pozycja za kierownicą jest właściwa, ale podróż z pasażerką nie będzie najwygodniejsza.
Za napęd odpowiada jednocylindrowiec chłodzony olejem o mocy 11 KM. Rzecz jasna, z wtryskiem paliwa. Moc trafia na tylne koło za pośrednictwem pięciobiegowej przekładni. BN 125 waży aż 142 kg, a zbiornik paliwa mieści zadowalające 13,5 litra. To pozwoli na przejechanie nawet 500 kilometrów między tankowaniami. Nowy sprzęt kosztuje około 13 tysięcy zł. Za 10 tys. kupimy maszynę sprzed dwóch lat.
10 tysięcy złotych wystarczy także na kupno czwartej generacji Aprili RS4 125. To propozycja dla fanów Maxa Biaggiego, który na podobnej, choć znacznie większej maszynie zdobył wiele tytułów. Włoski, niewielki sportowiec uchodzi za najszybszy motocykl w klasie 125 ccm. Iście sportowy design, pełne owiewki i charakterystyczna pozycja za sterami, zdradzają możliwości maszyny.
Dopracowany układ jezdny i wydajne hamulce połączone z odpowiednio dobranymi oponami, pozwalają na wykorzystanie potencjału silnika. Początkowo RS4 korzystał z motoru dwusuwowego, spełniającego normę emisji spalin Euro 3. Standardowo moc ograniczono do 15 KM, jednak po odblokowaniu stado rośnie do 30 KM, pozwalając na osiągnięcie przeszło 160 km/h, ale wtedy już kwalifikujemy się do kategorii A. W standardowej specyfikacji, maszyna waży zaledwie 125 kg. Za 10-12 tysięcy kupimy motocykl z lat 2015-2017.