Rozglądając się po ulicach można dość do wniosku, że niemal wszystkie motocykle i skutery stały się łudząco podobne do siebie. W dużej części to prawda, królują modularne konstrukcje, a podzespoły są projektowane przez inżynierów w możliwie efektywny sposób, który okazuje się taki sam niezależnie od firmy. Efektem jest nuda, ale przełamują ją najodważniejsi albo najbardziej zdesperowani producenci. Wybrałem pięć jednośladów, które na tegorocznych targach EICMA zrobiły na mnie największe wrażenie.
Więcej informacji na temat jednośladów znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Zacznijmy z grubych rur. Brough Superior to brytyjska marka, przed wojną zwana Rolls-Roycem wśród motocykli. Została wskrzeszona w 2008 roku przez brytyjsko-francuski duet Mark Upham/Thierry Henriette. Spółka zarejestrowana we Francji zajmuje się projektowaniem i wytwarzaniem ultraekskluzywnych maszyn w stylu retro.
Stylistyka Brough jest wyjątkowa i trudna do sklasyfikowania. Ja bym ją nazwał "power heritage" w odróżnieniu od amerykańskiej mody na "power cruisery". Firma została doceniona na rynku m.in. przez Astona Martina, wspólnie z legendarnym producentem aut stworzyła unikalny model AMB 001, a teraz zaprezentowała jego nową wersję AMB 001 PRO. Obie są inspirowane wyjątkowym Astonem Martinem Valkyrie.
Mnie spodobała się zupełnie nowa wersja modelu Brough Superior Lawrence (nazwana tak na cześć słynnego brytyjskiego oficera, archeologa i podróżnika T. E. Lawrence'a, nazywanego Lawrencem z Arabii), która zyskała przydomek Dagger. Nowy motocykl jest zaprojektowany w stylu neoretro. Źródło mocy stanowi litrowy silnik V-twin o mocy 102 KM, a większość elementów konstrukcji jest wycinana na cyfrowych obrabiarkach z bloków tytanu albo aluminium. Dotyczy to np. ramy i wahaczy. Całość okraszono panelami z włókna węglowego. Mnie najbardziej urzekł jego pokręcony układ wydechowy, chociaż obawiam się, że w czasie jazdy może parzyć w obie nogi. Trudno. To motocykl piękny i dziwaczny jednocześnie.
Większość skuterów wygląda podobnie, bo mają plastikowe owiewki. W przypadku rodziny Dragster firmy Italjet sytuacja wygląda inaczej. To golas inspirowany konstrukcjami w rodzaju motocykla Ducati Monster. Stalowa rama kratownicowa została dodatkowo wyeksponowana jasnym kolorem lakieru, a takie podzespoły jak zawieszenie i silnik są doskonale widoczne pod nią.
Italjet to włoska marka o długiej historii (istnieje od 1959 r.), która na jej przestrzeni przechodziła z rąk do rąk. Jej właścicielem była m.in. grupa Piaggio, a koncepcja trójkołowego modelu Piaggio MP3 narodziła się pod nazwą Italjet Scoop.
Teraz właścicielami Italjet jest rodzina Tartarini, która stara się zwrócić uwagę klientów wyjątkowym wyglądem. Właśnie zaprezentowała nowe wersje skutera Dragster, elektryczną e01 Electric i benzynową 500 GP. Pierwsza ma 16 KM, ale nowa odmiana benzynowa wprowadza Dragstera na rynek sportowych skuterów.
Jego silnik o pojemności 450 cm3 podobno osiąga moc 42 KM. Przy masie własnej poniżej 200 kg (180 kg na sucho) musi zapewnić znakomite osiągi, zwłaszcza że Dragster 500 GP nie jest maksiskuterem. To raczej supernaked w swojej kategorii, włącznie z zastosowaniem nożnej 6-biegowej skrzyni zamiast popularnej bezstopniowej przekładni CVT. Na razie to tylko pojazd koncepcyjny, ale firma planuje wprowadzenie go do sprzedaży w 2024 r. Jeździłbym.
Chiński Horwin również pokazał wyjątkowy skuter. Ma futurystyczne linie, elektryczny napęd i wręcz niewiarygodne parametry techniczne. Producent twierdzi, że dzięki zastosowaniu infrastruktury wysokiego napięcia (600 V) jego skuter przyspiesza do setki w zaledwie 2,8 s i rozpędza się do 200 km/h!
Dodatkowo Horwin obiecuje zasięg do 300 km, możliwość uzupełnienia energii w akumulatorach w zaledwie 30 min i kompatybilność ze stacjami Tesla Supercharger. To rodzi wiele wątpliwości, bo nawet producenci motocykli sportowych mają problemy z osiągnięciem takiego przyspieszenia. Poza tym, komu potrzebny jest skuter o takich parametrach?
To nie koniec ciekawostek. Ponoć Horwin Senmenti 0 ma ponad 30 czujników, a uzyskane z nich dane przetwarza sztuczna inteligencja. Dzięki temu zdaniem producenta jest wręcz robotem na kołach, nie tylko wyjątkowo szybkim, ale i niezwykle bezpiecznym do jazdy. Czy to możliwe? Poczekamy, zobaczymy
To najdziwniej wyglądający motocykl, jaki widziałem na targach EICMA, które firma Davinci wybrała na europejską premierę elektrycznego superbike'a DC100. Jego wygląd mnie urzekł, to ultranowoczesny i oryginalny projekt. Niestety czar trochę pryska po zbliżeniu się do niego ze względu na niską jakość wykonania.
Rolę ekranu pełni smartfon umieszczony w uchwycie, co jest mocno dyskusyjnym pomysłem z wielu względów. Motor Davinci DC100 rozwija moc 135 KM i podobno osiąga niewiarygodny moment obrotowy 850 Nm! Według producenta przyspieszy do setki w około trzy sekundy, rozpędzi się do 200 km/h i przejedzie do 400 km.
Chciałbym w to wszystko uwierzyć, ale przede wszystkim liczę na to, że ten model trafi do sprzedaży w Europie, co umożliwi weryfikację śmiałych deklaracji. Davinci DC100 ma baterię o poj. 17,7 kWh, waży 255 kg i jest wyposażony w liczne systemy wspomagające kierowcę, m.in. układ ułatwiający ruszanie z miejsca przy tak dużym dostępnym momencie obrotowym.
Elektryfikacja rynku jednośladów to dobry moment dla różnych producentów, żeby na niego wkroczyć. Taką decyzję jakiś czas temu podjął jeden z największych producentów skuterów na świecie — Kymco. Teraz pokazał nowe wersje dwóch bliźniaczych elektrycznych motocykli: SuperNEX i RevoNEX.
Modele różnią się głównie owiewką kierowcy lub jej brakiem, różnymi pozycjami do jazdy oraz przeniesieniem napędu: łańcuchem lub paskiem. Oba mają identyczne osłony boczne ukrywające akumulator oraz silnik i to dzięki nim wyglądają wyjątkowo futurystycznie. Ich parametry techniczne są efektem wspólnej pracy z marką elektrycznych motocykli Harley-Davidsona Livewire.
Choćby z tego powodu oraz renomy Kymco, można się spodziewać, że będą to nie tylko piękne, ale i udane maszyny. Co ciekawe, mimo elektrycznego napędu mają mieć klasyczne skrzynie biegów, ale z elektronicznym sterowaniem. Producent pracuje nad nowymi modelami od kilku lat, ale wciąż nie zdradził dokładnych danych. W 2018 r. Kymco obiecało, że będą przyspieszać w 2,9 s do 100 km/h, 7,5 s do 200 km/h, a prędkość maksymalną 250 km/h mają osiągać już po 10,9 s. Takie przyspieszenie byłoby imponujące nawet w świecie jednośladów.
Na koniec kilka słów o samym salonie motocyklowym. W 2022 roku był zdominowany przez japońskich i chińskich producentów. EICMA powinna być królestwem Europejczyków, ale rodzime firmy zaprezentowały raczej okolicznościowe odmiany motocykli, które już znamy. Japończycy pokazali dużo spektakularnych nowości o świetnych parametrach i podobnych koncepcjach. Prym wiodły dwie firmy: Suzuki i Honda.
Chińczycy wprost zalali targi morzem produktów łudząco zbliżonych do siebie i często przeciętnie wykonanych. Trzeba jednak przyznać, że stają się coraz lepsze, chociaż w większości łatwo zauważyć inspirację europejskimi i japońskimi modelami.
Starałem się zrobić zdjęcie każdemu, ale nie było to łatwe ze względu na niezliczoną ilość pięknych i skąpo ubranych hostess, które były do nich wręcz przyklejone. Tylko nieliczne firmy odważyły się wymieszać je z mężczyznami, a obserwowanie tego socjologicznego zjawiska było jednocześnie fascynujące i szokujące. Pod tym względem motocyklowy rynek zatrzymał się ćwierć wieku temu.