Moto na moto: Yamaha R7 World GP 60th Anniversary. Jak milion dolarów!

Yamaha R7 to zaskakujący miks cech sportowych i przyjaznych dla użytkownika. W dodatku wersja zaprojektowana, by uczcić 60 lat Yamahy w wyścigach Grand Prix, fantastycznie wygląda, a nie kosztuje aż tak wiele.

Motocykliści są postrzegani stereotypowo w zależności od kategorii jednośladu. Jedziesz modelem adventure? Musisz być panem w średnim wieku i brzuszkiem. Harley-Davidson? Powinieneś być panem z brzuszkiem i brodą. Motocykl sportowy? Musisz być świrem, bo kto normalny wybrałby tak niewygodny pojazd do jazdy po mieście?

Więcej testów motocykli znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Z praktycznego punktu widzenia sportowe motocykle mają same wady. Niewygodnie się na nich siedzi, zza kierownicy nic nie widać do przodu, ani do tyłu, kanapy i zawieszenia są za twarde, a skrzynie biegów mają za długie i zbyt zbliżone do siebie przełożenia.

To wszystko prawda, ale ludzie mimo to je kupują i poniekąd rozumiem dlaczego. Motocykle sportowe nie tylko świetnie wyglądają, ale są wyjątkowe pod innym względem. To dwukołowe odpowiedniki wyścigowych jednoosobowych wyścigowych bolidów, z tym że można nimi jeździć na co dzień. Owszem, ale po co? Jeśli ktoś zadaje sobie takie pytanie, Yamaha R7 może być motocyklem dla niego, bo łamie panujący stereotyp i ułatwia codzienną jazdę.

Yamaha R7 World GP 60th Anniversary
Yamaha R7 World GP 60th Anniversary fot. ŁK

Silnik Yamahy R7 ma zaskakującą konstrukcję. To nie rzędowa czterocylindrówka, która pracuje jak wiertarka, tylko dwucylindrowy parallel-twin o poj. 689 cm3. Znamy go dobrze ze sztandarowego motocykla "egzaminacyjnego", czyli Yamahy MT-07. Czy to takie zestawienie to potwarz dla fanów sportowych motocykli?

Silnik Yamahy R7 jest dobrze znany z popularnego modelu MT-07

Silnik nie jest zbyt mocny, bo ma zaledwie 74 KM, ale mimo zapewnia dobrą dynamikę zwłaszcza w średnim zakresie obrotów. Yamaha od ruszenia z miejsca przyspiesza przyjemnie i bez wysiłku. Jego charakterystyka jest idealna do jazdy w mieście. Natomiast jeśli ktoś spodziewa się szalonego przyspieszenia w górnym zakresie obrotomierza, będzie rozczarowany.

Za to opcjonalny pełny układ wydechowy Akrapovic zapewnia rasowe, chociaż wciąż niezbyt donośne brzmienie, które bardziej przypomina dźwięki włoskich, a nie japońskich motocykli. Szkoda, ze ten efektowny dodatek kosztuje prawie 9 tys. zł. Dobrze, że spełnia wymogi normy Euro 5.

Yamaha R7 World GP 60th Anniversary
Yamaha R7 World GP 60th Anniversary fot. ŁK

Skrzynia biegów, sprzęgło, rollgaz i hamulce działają lekko i precyzyjnie. Nie ma w nich śladu sportowej ostrości, chociaż przedni hamulec jest naprawdę skuteczny, jeśli wcisnąć go nieco mocniej. To samo z zawieszeniem, które nie wybija zębów, ale jest dostatecznie sztywne do szybszej jazdy. To brzmi jak opis idealnego motocykla o sportowym wyglądzie, ale przygotowanego do miejskiej jazdy.

Właśnie tak by było, gdyby nie kilka szczegółów. Przeszkadza przede wszystkim mocno sportowa pozycja, która sprawia, że jazda w mieście jest trochę niewygodna. W dodatku w lusterkach można niewiele zobaczyć, bo sami zasłaniamy widok, a kierownica clip-on utrudnia wolną jazdę w ciasnych zakrętach.

Jak się jeździ Yamahą R7? Im szybciej, tym lepiej

Wraz z nabieraniem prędkości jazda Yamahą R7 nabiera też więcej sensu. Niewygodna w mieście pozycja okazuje się idealna do bardziej dynamicznej jazdy, po schowaniu się pod owiewką kierowca jest idealnie zespolony z motocyklem, zwłaszcza jeśli ma 170-180 cm wzrostu.

Kanapa jest umieszczona na uniwersalnej wysokości 835 mm. R7 to lekki jednoślad (188 kg) i prowadzi się zwinnie, jeśli pamiętamy, że nie zmieni kierunku tak łatwo, jak naked bike z szeroką kierownicą oraz inną geometrią zawieszenia. Można powiedzieć, że Yamaha R7 uczy poprawnej techniki jazdy, bo jeśli robimy wszystko zgodnie z zasadami sportowej jazdy — używamy przeciwskrętu i zdecydowanie balansujemy ciałem — skręca się znacznie łatwiej i szybciej, a przy okazji motocykl pozostaje stabilny w czasie jazdy po wirażach z wyższymi prędkościami.

Yamaha R7 World GP 60th Anniversary
Yamaha R7 World GP 60th Anniversary fot. Piotr Mokwiński

Cały jednoślad jest wykonany porządnie, ma ładny ekran LCD, ale poza ABS-em nie znajdziemy żadnej elektroniki. Obsługa jest zaskakująco prosta, bo nie ma trybów jazdy, ani kontroli trakcji. Może to i dobrze, bo po pierwsze moc jest niewielka, a po drugie brak tego układu zmusza do rozważnego odkręcania gazu, kiedy robi się ślisko. Znów płynie z tego nauka dozowania przyspieszenia, która może być cenna dla młodego kierowcy.

Z tych powodów Yamaha R7 jest bardzo dobrym motocyklem do nauki sportowej jazdy, bo robi się to niezwykle łatwo. Dopiero na szybszych torach będzie brakować mocy. Reszta cech też jest OK, a nawet idealna dla mało doświadczonego kierowcy na popularne w Polsce kręte tory szkoleniowe, gdzie liczy się nie maksymalna moc, ale przede wszystkim przyzwoity i dostępny w szerokim zakresie moment obrotowy.

Yamaha R7 World GP 60th Anniversary. Opinia Moto.pl

Jeśli ktoś kocha sportowe motocykle mimo ich wad i chce nimi jeździć po mieście, to R7 też się sprawdzi lepiej niż wiele innych modeli supersport. Tyle że konkurencja rynkowa jest duża, a w postaci modeli na pograniczu różnych klas, które sprawdzą się jeszcze lepiej, bo mają szerokie kierownice i pozycję do jazdy, którą będzie łatwiej znosić na co dzień. Chodzi np. Kawasaki Ninja 650 albo Aprilie RS 660 i Tuono 660, które dodatkowo mają lepsze osiągi i wyposażenie za niewiele wyższą cenę, niż 46 300 zł, które trzeba zapłacić za rocznicową Yamahę R7.

Za to zwłaszcza w ekskluzywnej wersji World GP 60th Anniversary ten model pozwala poczuć się na ulicy jak zawodnik MotoGP, ale nie zamęcza swoją agresywnością na co dzień. No i wygląda, jakby miała tysiąc koni i kosztowała milion dolarów.

Yamaha R7 World GP 60th Anniversary
Yamaha R7 World GP 60th Anniversary fot. Piotr Mokwiński
Więcej o: