Moto na moto: BMW F900R. Prawie litr na dzień dobry? Czemu nie!

Gdyby ktoś mi powiedział, że motocykl z silnikiem o poj. 900 cm3 jest dobry dla początkujących, popukałbym się w czoło. Teraz sam tak twierdzę. To dlatego, że poznałem BMW F900R.

Młodzi adepci sztuki motocyklizmu boją się trzech rzeczy: dużej pojemności, wysokiej masy i wysokiego siodełka. Z trzecim nie będę dyskutował, ale dwa pierwsze argumenty niekoniecznie muszą skreślać motocykl z listy marzeń. Dlaczego? Bo jednoślady bardzo się zmieniły w ostatnich latach. Przekonałem się o tym, jeżdżąc BMW F900R.

Więcej testów motocykli znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Dwa trendy, które wywołały tę ewolucję, to coraz ostrzejsze normy emisji i zaawansowana elektronika. Producentom motocykli znacznie łatwiej spełnić wymogi normy Euro 5 w silnikach o wyższej pojemności i niższej mocy jednostkowej (chodzi o liczbę KM/l). Poza tym teraz czuwa nad nami cała armia elektronicznych stróżów, którzy sprawiają, że jeździ się coraz łatwiej.

BMW F900R to motocykl, który wyróżnia się nawet w zatłoczonym segmencie naked bików średniej klasy. Celowo nie piszę o pojemności, bo ta granica się zaciera. Coraz częściej można wrzucać do tego samego worka maszyny z silnikami od 600 do 1000 cm pojemności. Ważniejszym wyznacznikiem jest cena w granicach 30-40 tys. zł, bo mniej więcej tyle trzeba zapłacić za nowoczesnego "golasa" znanej marki.

W przypadku BMW nawet chodzi o markę premium, mimo że jego cena mieści się w górnej strefie określonej wyżej granicy. Niemiecki producent ma dobrą opinię, a model BMW F900R prezentuje się bardzo efektownie. Dotyczy to zwłaszcza wersji z lakierem Sport, który niestety wymaga dopłaty ponad 1,3 tys. zł.

BMW F900RBMW F900R fot. ŁK

BMW F900R wygląda jak produkt M GmbH na dwóch kołach

Połączenie niebiesko-białego lakieru, czerwonych akcentów i anodowanych w złotym kolorze goleni amortyzatorów wygląda mało dyskretnie, ale bardzo atrakcyjnie. Automatycznie nasuwają się skojarzenia z autami tej samej marki ze znaczkiem M, które też lubią rzucać się w oczy.

Ale wygląd to nie wszystko. Na szczęście BMW F900R ma znacznie więcej argumentów. Dwucylindrowy silnik o poj. 895 cm osiąga bardzo przyzwoitą moc 105 KM, a przede wszystkim imponujący moment obrotowy. Jego maksymalna wartość to 92 Nm i jest osiągana już przy 6500 obr/min.

Co to oznacza? Że motocykl znakomicie przyspiesza w całym zakresie obrotów. Do tego niezwykle łatwo obsługuje się sprzęgło, które jest niezbędne tylko do ruszania z miejsca. Potem można zmieniać biegi bez używania go, a to dzięki akcesoryjnemu dwukierunkowemu quikshifterowi.

Wymaga dopłaty, jak wiele elementów wyposażenia testowego egzemplarza, ale bardzo chciałbym go mieć w swoim motocyklu. Działa znakomicie, tak samo jak cały zespół napędowy, który ma tylko jedną wadę: przyspiesza się tak łatwo i niezauważenie, że trzeba non stop czuwać nad prędkością, z którą jedziemy. Zwykle okazuje się wyższa, niż sądzimy.

Wyposażenie BMW F900R robi wrażenie, ale trzeba za nie dopłacić

Cała reszta wyposażenia też jest imponująca. Wystarczy wymienić świetny kolorowy ekran TFT, wszechstronny system multimedialny (współpracuje bezprzewodowo ze smartfonami), półaktywne zawieszenie z elektroniczną regulacją i kilkoma trybami pracy, ABS Pro działający w przechyle, dynamiczną kontrolę trakcji, kilka programów jazdy, bezkluczykowe uruchamianie silnika, reflektory doświetlające zakręty i wiele innych elementów.

Są nawet: tempomat i podgrzewane manetki. Oczywiście nawet najlepsze wyposażenie byłoby niewiele warte, gdyby podstawy konstrukcyjne motocykla miały jakieś istotne wady. Na szczęście BMW F900R jeździ się bardzo przyjemnie.

Pozycja za kierownicą jest lekko sportowa jak na naked bike, ale wciąż wygodna. W kokpicie jest sporo miejsca, przynajmniej dla osób średniego wzrostu, ale siodełko zostało umieszczone dość nisko (na poziomie 815 mm, chociaż w konfiguratorze jest wiele innych opcji).

Przede wszystkim w ogóle nie czuć, że BMW F900R to spory (2140 mm/1518 mm rozstaw osi) i dość ciężki (211 kg) naked bike. Ani przy manewrowaniu na parkingu, ani w czasie jazdy. Maszyna z Berlina chętnie zmienia kierunek i pozwala na zwinną jazdę po mieście przy akompaniamencie atrakcyjnie brzmiącego silnika. Bardzo spodobała mi się też boczna stopka otwierająca się dzięki sprężynie. Z tego powodu rozkłada się bardzo łatwo i nie da się jej zostawić w półotwartej pozycji, co może być niebezpieczne.

BMW F900RBMW F900R fot. ŁK

Słowo, które kojarzy się z BMW F900R to łatwość: jazdy i przyspieszania

Motocykl idealny dla początkujących? Na szczęście nie, bo wtedy musiałbym go kupić. Dla niektórych może być zbyt szybki, bo 105 KM przy 211 kg może nie urywa głowy, ale moment obrotowy robi duże wrażenie. Poza tym znalazłem kilka pomniejszych wad.

Charyzmatyczny i trochę nierówno pracujący silnik paralell twin (to zamierzony efekt zastosowania czopów na wale korbowodu przesuniętych o 270 stopni) lekko szarpie na niskich obrotach, co wymaga używania półsprzęgła w trakcie bardzo wolnej jazdy.

Poza tym zbiornik paliwa jest zdecydowanie zbyt mały, bo ma pojemność 13 litrów. Przy zużyciu benzyny przekraczającym 5 l/100 km nie daje to imponującego zasięgu. F900R mógłby mieć też mniejszy promień zawracania, ale ogranicza go zastosowany amortyzator skrętu, więc trudno mieć o to pretensje.

Ostatnia wada: bogate wyposażenie, które sprawia, że BMW F900R jest tak atrakcyjne, wymaga sporej dopłaty. Wszystkie dostępne pakiety wywindują cenę z bazowych 40 600 zł do około 50 tys. zł, a za tyle można kupić wiele innych ciekawych motocykli.

BMW F900RBMW F900R fot. ŁK

BMW F900R. Prawie litr na początek? To zależy od ciebie

Mimo to propozycję BMW trzeba uznać ją stosunkowo atrakcyjną. Niemcy wprowadzili na rynek atrakcyjny, efektowny, łatwy do jazdy motocykl z bogatym wyposażeniem w konkurencyjnej cenie. Zupełnie mi nie przeszkadza, że jego silnik i skrzynia biegów są produkowane w Chinach, bo oba podzespoły działają znakomicie.

BMW F900R to poważny motocykl klasy naked. Może być idealny dla osób z niewielkim doświadczeniem, które chcą się rozwijać i pojeździć tym samym jednośladem przez kilka sezonów. Pod warunkiem że lubią elektroniczne sterowanie prawie każdym elementem i mają trochę zdrowego rozsądku. BMW F900R to maszyna, która sprawi, że poczujesz się lepszym kierowcą i odczujesz zalety używania produktu klasy premium.

Nie trzeba bać się dużej pojemności z zasady, bo wszystko zależy od charakterystyki silnika. Nie każdy musi od razu wsiadać na dziewięćsetkę, nie tylko z finansowych powodów. Natomiast jeśli ktoś ma ochotę, niech wypróbuje BMW F900R. Spory litraż nie znaczy już tego, co kiedyś, a przynajmniej nie musi. Dlatego, jeśli marzysz o poważnym jednośladzie, ale się boisz spróbować, daj szansę BMW. Może dzięki temu nie będziesz zmieniać jednośladu za rok.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.