Chełmek. Motocyklista wjechał na most, ale nie tak, jak myślicie [WIDEO]

Policja już czekała na niego na dole. Została wcześniej zawiadomiona przez zaniepokojonych kierowców. Okazało się, że 19-latek nie ma prawa jazdy, a jednoślad rejestracji. Sprawa skończy się w sądzie.

Nastolatek postanowił powtórzyć kaskaderski manewr, który czasem można obejrzeć na mediach społecznościowych w wykonaniu wielu motocyklistów i rowerzystów. Zrobił to w Chełmku na ul. Śląskiej na moście Galicyjskim. 22 września 2021 r. pokonał konstrukcję, przejeżdżając po jej łuku. To wydarzenie zapisałoby się w annałach polskich sportowych wyczynów, gdyby nie fakt, że zrobił w to ruchu ulicznym.

Na szczęście udało mu się przejechać bezpiecznie, ale w trakcie pokonywania łuku mostu, miną radiowóz, który już czekał na niego na dole. Funkcjonariusze drogówki z Chełmka zostali zawiadomieni o przygotowaniach do pokazu przez innych kierowców, którzy widzieli, jak jego organizatorzy szykują wjazdową rampę.

Motocykliście nie udało się oddalić z miejsca zdarzenia, bo jego maszyna zaklinowała się na ochronnej barierce, która trafiła pomiędzy golenie amortyzatora i silnik jego crossowego jednośladu. Policja pomogła go uwolnić, ale już nie oddała.

Motocyklista na moście w Chełmku nie miał uprawnień

Okazało się, że kaskader ma 19 lat, brakuje mu prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego. Nawet gdyby posiadał te konieczne do jazdy po publicznych drogach dokumenty, wciąż nie mógłby jeździć po łuku mostu.

Młodego kaskadera skusił efektownie prezentujący się most Galicyjski na rzece Przemszy, która w tym miejscu wyznacza granicę pomiędzy województwami: małopolskim i śląskim. Sądząc po bluzie z kapturem, którą miał na sobie, jeździec reprezentował barwy amatorskiego klubu enduro z pobliskiej Alwerni.

Doskonalenie umiejętności i podejmowanie wyzwań to chwalebne inicjatywy, ale trzeba je realizować w bezpiecznych warunkach, bez narażania innych osób na niebezpieczeństwo. W tym przypadku wszystko skończyło się dobrze, ale wcale nie musiało tak być.

Dlatego policja postanowiła skierować sprawę do sądu, który oceni, jak dużym zagrożeniem dla innych uczestników ruchu było działanie motocyklisty. Potencjalnie w grę wchodzi nawet sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, co zgodnie z art. 174 KK podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.