Kierowca zaparkował na drodze dla rowerów. Wpis wywołał burzę. "Nie każdy ma pracę jako tiktoker"

Na grupie rowerowej w portalu Facebook pojawił się post, który wzbudził ogromne kontrowersje wśród komentujących. Na pierwszy rzut oka sytuacja jest oczywista: samochód dostawczy zaparkował na drodze dla rowerów.

Moderator facebookowej grupy "Po Poznaniu Rowerem" opublikował go bez komentarza, ale opatrzył tagiem z numerem rejestracyjnym auta i oznaczył firmę Auchan, dla której pracuje kierowca. Natychmiast pojawiły się pod nim nacechowane emocjami komentarze. Niektóre mają ponad 1,3 tysiąca polubień.

Zobacz wideo

Więcej wiadomości o polskich drogach znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Kierowca dostawczaka zaparkował źle, ale wszyscy go bronią

Internauci podzielili się na dwa fronty. Z jednej strony stanął moderator, z drugiej... cała reszta komentujących. Poza tym, jak to w internecie, nawet jeśli ktoś literalnie potępia kierowcę dostawczaka, warto sprawdzić, czy to nie sarkazm. Obie strony zarzucają sobie demagogię. Większość osób używa niewybrednego języka. Twierdzą, że "Po Poznaniu Rowerem" przesadza i nie docenia ciężkiej pracy kierowcy, który "przywozi mu do domu jedzenie". Rowerzyści, ukryci pod anonimową osłoną swojego profilu odpowiadają, że nie warto być egoistą i każdy powinien przestrzegać przepisów. Sytuacja eskaluje.

Trwa odwieczna wojna: rowerzyści kontra reszta świata. Dostawczak z Poznania jest przykładem

Kto w tym sporze ma rację? Zastanówmy się, co widać na zdjęciu. To samochód dostawczy dostarczający zakupy ze znanego supermarketu, który zaparkował, zasłaniając fragment drogi dla rowerów. Za nim zaczyna się strefa parkowania i tam rowerzyści już muszą sobie radzić sami. Jednak dla samochodu dostawczego zabrakło na niej miejsca, dlatego kierowca, którego praca polega na dostarczaniu towarów, złamał przepis i zaparkował tuż za nią, jednak starając się nie blokować zejścia z chodnika. Formalnie jest oczywiście winny. Zgodnie z prawem powinien dostać mandat, chociaż szkodliwość społeczna jego wykroczenia, to temat dyskusyjny. Widać to po komentarzach pod wpisem.

Dlaczego tak jest? Większość komentujących twierdzi, że rowerzyści to "święte krowy", a kierowca nie mógłby wykonywać swojej pracy, gdyby parkował wyłącznie zgodnie z przepisami. Kto ma w tym sporze rację? Po zastanowieniu się można dość do wniosku, że obie strony.

Czy kierowca furgonetki został napiętnowany bez powodu? Nie do końca

Trzeba przyznać, że kierowca furgonetki zaparkował nieprawidłowo i zablokował część ścieżki rowerowej. Jednocześnie widać, że starał się jak najmniej utrudnić życie innym uczestnikom ruchu. Ewidentnie zaparkował na kilka minut i sądził, że rowerzystom nie sprawi kłopotu ominięcie go, szczególnie że kilka metrów dalej droga dla nich znika, co w Polsce jest powszechnym rozwiązaniem. Poza tym warto pamiętać, że miasta o starej albo nieprzemyślanej zabudowie cierpią na podobne problemy w całej Europie. Jeśli drogi są wąskie albo nieodpowiednio zaprojektowane (np. słynne uliczki osiedlowe), trudno je przystosować do zmieniających się potrzeb.

Czy w takim razie kierowca Auchan został napiętnowany bez powodu. Nie do końca. Rowerzyści w Polsce nie bez powodu czują się uczestnikami ruchu drugiej kategorii. Nie ma dla nich dróg, a jeśli są, bywają źle zaprojektowane. Nikt nie szanuje ich zdrowia, życia i komfortu jazdy. Dlatego są przewrażliwieniu na tym punkcie i kiedy widzą kolejny przykład lekceważenia ich praw, reagują.

W Europie są kraje, w których konflikty rozwiązuje się lepiej. My nie umiemy się dogadać

Tak naprawdę znalezienie rozwiązania tej i podobnych sytuacji to kwestia dialogu, którego polskie społeczeństwo nie chce ze sobą prowadzić. Zamiast tego wolimy się wzajemnie obrażać. A jak to wygląda w innych krajach Europy? Z grubsza można je podzielić na takie, które dość bezwzględnie kierują się literą prawa (głównie kraje anglosaskie) oraz takie, w których mieszkańcy preferują zasadę uzusu (przede wszystkim basen Morza Śródziemnego).

W Szwajcarii, czy Austrii taki kierowca szybko dostanie mandat, ale tam zwykle są przewidziane miejsca dla dostawców. W hiszpańskich miastach to normalne, że dostarczyciele towarów każdego poranka zajmują niemal cały prawy pas jezdni. W Barcelonie, czy Madrycie nikogo to nie dziwi, bo pewnie mieszkańcy się przyzwyczaili. Na południu Włoch wszyscy parkują, gdzie popadnie i nikomu to nie przeszkadza. W Polsce też moglibyśmy wybrać którąś stronę i przyzwyczaić społeczeństwo, ale rola edukacyjna należy do władz. Zamiast tego wolimy stać w rozkroku pomiędzy jednym a drugim światopoglądem i roztrząsać temat bez końca. A że nie potrafimy kulturalnie dyskutować, rozmowa natychmiast  zmienia się w kłótnię. Rezultat jest taki, że potem wszyscy mamy złe nastroje.

Więcej o: