Prawne aspekty drogowych spotkań rowerzystów z pieszymi omawiamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Nadrzędną wartością w przypadku kolizji zawsze jest zdrowie jej uczestników. Po udzieleniu pierwszej pomocy przychodzi jednak czas rozstrzygnięcia winy. Rowerzysta nie zszedł z roweru i wjechał na przejście dla pieszych. Wtedy uderzył w niego samochód. Kto w takim przypadku poniesie konsekwencje zdarzenia? Tu jednej odpowiedzi nie ma.
Zobacz wideo 48-latka potrącona przez samochód w Łukowie. Jechała rowerem po przejściu dla pieszych
Błąd popełnia i rowerzysta, i kierujący pojazdem
Przepisy ruchu drogowego nie precyzują takiego przypadku. To z kolei otwiera pole do popisu dla interpretacji. Pierwsze wnioski zawsze będą takie same. Bo w przypadku kolizji auta i rowerzysty na przejściu, przede wszystkim spotykają się dwa wykroczenia. Mowa o:
- Pierwszym, które popełnia rowerzysta. Nie może przejeżdżać po przejściu dla pieszych. Powinien zatrzymać pojazd, zsiąść z niego i przeprowadzić go przez pasy.
- Drugim, które popełnia kierowca. Widząc użytkownika drogi zbliżającego się do zebry namalowanej na jezdni, miał obowiązek zredukowania prędkości, zachowania szczególnej ostrożności i w razie potrzeby ustąpienia pierwszeństwa.
Winny kolizji jest rowerzysta czy kierowca samochodu?
To generalne zasady. Teraz policjanci muszą przejść do "zmierzenia" winy poszczególnych uczestników. Dopiero przeważenie szali na jedną ze stron zadecyduje o jej odpowiedzialności za kolizję. I scenariuszy może być naprawdę wiele.
- Załóżmy, że kierujący jechał przepisowo, zbliżając się do przejścia, zdjął nogę z gazu i uważnie obserwował otoczenie drogi. Rowerzysta z drugiej strony nie dość, że nie zsiadł z roweru przed pasami, to jeszcze pojawił się na nich nagle i z dużą prędkością, ewentualnie w ostatniej chwili wykonał skręt ze ścieżki rowerowej, a manewr był niespodziewany. Kierujący nie miał zbyt dużych szans wcześniejszego podjęcia reakcji i doszło do wypadku. W tym scenariuszu winę ponosi kierujący rowerem.
- Rowerzysta co prawda nie zsiadł z pojazdu w czasie przejeżdżania przez pasy, ale zachował ostrożność, wolno dojechał do pasów, a następnie spokojnie je pokonywał, a mimo wszystko doszło do zdarzenia drogowego. Wina za nie prawdopodobnie zostanie przypisana kierującemu autem. Dostanie on karę za niezachowanie szczególnej ostrożności i stworzenie zagrożenia. Jej wysokość będzie zależała od skali obrażeń u rowerzysty.
- Może się okazać, że na pasach spotkają się dwustronne błędy. Rowerzysta nie powinien jechać przez pasy, ale jechał, a do tego pojawił się na nich nagle. Z drugiej strony pojazd był rozpędzony, jego kierujący nie zachował ostrożności, a do tego np. rozmawiał przez telefon komórkowy. W takim przypadku może się okazać, że wina za zdarzenie zostanie przez policjantów rozdzielona po połowie. I nie jest to wcale rzadko spotykana opcja.
Bolesne konsekwencje kolizji? Gorsze w przypadku rowerzysty
Wina kierowcy w przypadku tego typu zdarzenia oznacza mandat i utratę zniżek na OC. To w końcu z ubezpieczenia pojazdu rowerzysta naprawi swój pojazd. Zwyżka okaże się bolesna? Mandat również. Kierujący dostanie bowiem co najmniej 2500 zł grzywny i 15 punktów karnych.
Niewiele mniej poważny problem pojawia się jednak w sytuacji, w której winę za zdarzenie będzie ponosić rowerzysta. Bo on również dostanie mandat (ale już jakieś 1100 zł) i również będzie musiał zapłacić za naprawę uszkodzeń pojazdu. Tyle że drugi z kosztów poniesie... z własnej kieszeni. Rowery nie posiadają bowiem ubezpieczenia OC. Ratunek może stanowić wyłącznie OC w życiu prywatnym. Tyle że taka polisa nadal nie jest mocno popularna w Polsce. Ma ją niewielu.