Prędkość wynosząca niemal 120 km/h w terenie zabudowanym jest zdecydowanie zbyt wysoka, ale prędzej spodziewamy się, że rozwinie ją kierowca motocykla albo samochodu osobowego. W Liptowskim Mikulaszu tak bardzo rozpędził się użytkownik elektrycznej hulajnogi, która nawet nie jest pojazdem wymagającym rejestracji, ani ubezpieczenia, bo należy do kategorii zwanej UTO (Urządzenie Transportu Osobistego). Wideo ilustrujące to nietypowe zdarzenie drogowe opublikowała na swoim fanpage na Facebooku słowacka drogówka z Kraju Żylińskiego. Inaczej można by mieć spore wątpliwości co do jego autentyczności, ale policjanci je rozwiewają, pisząc do kierowców: "to wy tworzycie nasz kontent".
Więcej informacji o jednośladach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Co zrobili policjanci, którzy go namierzyli? Pewnie najpierw przetarli oczy ze zdumienia i sprawdzili wskazanie aparatury jeszcze raz. Potem zatrzymali obywatela Słowacji i powiadomili go, że właśnie drastycznie przekroczył dozwoloną prędkość, jadąc hulajnogą. Trzeba dodać, że prawo drogowe w Słowacji jest bardzo surowe, a policja nie stosuje taryfy ulgowej.
Kierowca, który przekroczy prędkość 100 km/h, musi liczyć się z mandatem w wysokości do 800 euro, a jeśli sprawa trafi do sądu, grzywna może wynieść 1000 euro. Oprócz tego można mu odebrać prawo jazdy oraz dowód rejestracyjny pojazdu, którym się poruszał z nielegalną prędkością. Tak się dzieje w przypadku, jeśli nie jest w stanie uiścić kary na miejscu.
Dodatkowo w Słowacji obowiązuje zerowa tolerancja dla jazdy po alkoholu, która jest traktowana jak wykroczenie nawet w przypadku minimalnej ilości wykrytej we krwi. Dlatego prędki Słowak z Liptowskiego Mikulasza powinien cieszyć się, że przynajmniej był trzeźwy.
Mimo to 43-letni mężczyzna rozwinął na skromnym jednośladzie prędkość 118,4 km/h, co oznacza, że przekroczył prędkość dozwoloną w terenie zabudowanym o ponad 68 km/h, co oznacza srogą karę za jazdę hulajnogą.
Takie zachowanie jest nie tylko niedozwolone, ale też nierozsądne. Elektryczne hulajnogi mają małe koła oraz układy hamulcowe i kierownicze nieprzystosowane do rozwijania takich prędkości, dlatego są przy nich niestabilne. Niespodziewana sytuacja drogowa może łatwo skończyć się groźnym wypadkiem. Ludzie, którzy zwiększają moc w swoich hulajnogach na prąd, często o tym nie myślą. Dodam, że kierowca szybkiej hulajnogi z Liptowskiego Mikulasza nie miał żadnego ubioru ochronnego, ani nawet kasku.
Słowacy od pewnego czasu mają problem z rosnącą popularnością elektrycznych hulajnóg zwanych też e-scooterami oraz idącą z tym w parze coraz większą liczbą kolizji. W 2024 roku użytkownicy takich urządzeń, które przekraczają prędkość 25 km/h będą objęci obowiązkowym ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej, tzw. PZP (słow. povinne zmluvne poistenie). Bez niego e-hulajnogi nie będą mogły przekraczać prędkości 14 km/h, ani ważyć więcej niż 25 kg. Trudno powiedzieć, jakie przepisy obowiązują hulajnogi jeżdżące 120 km/h, bo pewnie nikomu nie przyszło do głowy, że to w ogóle możliwe.