Sezon rowerowy i motocyklowy zawitały nad Wisłę wraz z powrotem lata. Nasze drogi stały się pełne jednoślady, a na Moto.pl poświęciliśmy wspólnemu bezpieczeństwu w ruchu drogowym niejeden artykuł. Z ciekawie brzmiących haseł oraz terminów na pewno natknęliście się o apele rowerzystów o niewyprzedzanie na gazetę oraz otwieranie drzwi samochodu tzw. metodą holenderską. To termin znany na całym świecie, a w języku angielskim funkcjonuje jako "Dutch reach". Holendrzy słyną z upodobania do rowerów, nie dziwi więc, że to ich zachowania chce naśladować Europa.
O bezpieczeństwie w ruchu drogowym piszemy codziennie na stronie głównej gazeta.pl. Metody "Dutch reach" używamy, żeby nie uderzyć rowerzysty lub motocyklisty podczas otwierania drzwi. W nowych samochodach bardzo powoli standardem staje się system wykrywający jednoślady, ale do jego rozpowszechnienia jeszcze daleka droga. Prosty nawyk i użycie odpowiedniej ręki może znacznie obniżyć ryzyko niebezpiecznej sytuacji.
Po zaparkowaniu samochodu i wyłączeniu silnika należy otwierać drzwi auta ręką, która jest bardziej oddalona od drzwi. W przypadku kierowcy będzie to prawa ręka, a w przypadku pasażera – lewa. Taki ruch wymusza obrócenie ciała w kierunku drzwi, co ułatwia spojrzenie przez ramię, a także w boczne lusterka. Wszystko po to, żeby upewnić się, czy nie nadjeżdża rowerzysta lub motocyklista.
Eksperci od bezpieczeństwa jazdy potwierdzają, że metoda „Dutch Reach" nie jest jeszcze znana w Polsce, ale coraz większa popularność jednośladów powinna zwiększyć częstotliwość używania tego rozwiązania. U nas to ciekawostka, którą staramy się nagłaśniać i wprowadzać w życie. Na zachodzie do bezpieczeństwa rowerzystów władze podchodzą jednak znacznie poważniej.
Belgijscy eksperci od BRD zwracają uwagę, że w tym kraju dochodzi rocznie do kilkuset takich zdarzeń. Zdaniem polityków socjaldemokracji z Flandrii wprowadzenie obowiązku używania metody holenderskiej mogłoby znacznie ograniczyć ten problem. Belgia wcale nie byłaby pierwszym krajem UE, który decyduje się na usankcjonowanie sposobu otwierania drzwi. O metodzie holenderskiej uczą się kandydaci na kierowców w wielu państwach, a w Wielkiej Brytanii oraz Niderlandach (niespodzianka) taki obowiązek już funkcjonuje.
Za złe otwieranie drzwi miałby być konkretny mandat. Co ciekawe, flamandzcy politycy od razu zaznaczają, że miałby raczej pełnić rolę edukacyjną. Kampania towarzysząca zaktualizowaniu taryfikatora na pewno odbiłaby się szerokim echem w całej Belgii, a wielu kierowców wyrobiłoby sobie nawyk. Oczywiście, kiedy już taki mandat wszedłby do przepisów, to w razie kolizji policjanci na pewno by z niego skorzystali. Ale nie mieliby biegać po parkingach i patrzeć na ręce kierowców. Waszym zdaniem podobny przepis przydałby się w naszym kraju?