Przepisy prawa wskazują na generalne zasady ruchu drogowego. Nie są, a wręcz nie mogą być nadmiernie precyzyjne. Tym bardziej że ustawodawcy i tak nie udałby się przewidzieć wszystkich przypadków, które mogą się zdarzyć w prawdziwym życiu. Sytuacja opisana w tytule powyższego materiału jest tzw. sytuacją graniczną. Tu o winie zadecyduje nie prawo, a jednostkowa jego interpretacja. I zaraz opiszę, co to konkretnie może oznaczać.
W pierwszej kolejności należy wskazać, że w takim przypadku na drodze spotykają się dwa błędy. Pierwszy popełnia rowerzysta. Nie może przejeżdżać po przejściu dla pieszych. Powinien zatrzymać pojazd, zsiąść z niego i przeprowadzić go przez pasy. Kierowca, widząc jednak użytkownika drogi zbliżającego się do zebry namalowanej na jezdni, miał obowiązek zredukowania prędkości, zachowania szczególnej ostrożności i w razie potrzeby ustąpienia pierwszeństwa. Kto zatem będzie winny? Scenariuszy nadal może być kilka. Bo szala winy jest w stanie różnie przenieść się na jedną ze stron. Wszystko zależy od dodatkowych okoliczności.
A trzeba pamiętać o jeszcze jednym. To, że rowerzysta popełnia wykroczenie wjeżdżając na pasy, jeszcze nie oznacza że kierowca może go bezkarnie potrącić. Popełnienie wykroczenia nie wyjmuje go spod ochrony prawnej.
W powyższej sytuacji jestem w stanie znaleźć kilka scenariuszy. I tak:
Ostatni ze scenariuszy wcale nie jest nierealistyczny. W przypadku kolizji samochodu i rowerzysty na przejściu dla pieszych popularną praktyką stosowaną przez policjantów jest orzekanie o współwinie. Współwina wynika z tego, że obydwaj kierowcy nie zachowali szczególnej ostrożności i wykazali się brakiem poszanowania dla zasad ruchu drogowego. W takim samym stopniu zatem odpowiadają za zdarzenie drogowe. Współwina tworzy jednak problemy z usunięciem skutków zdarzenia. Tak właściwie to głównie problem dla cyklisty.
Kierujący w takim przypadku nie odpowiadają za naprawy własnych pojazdów (a więc rowerzysta za rower, a kierowca za auto), ale po połowie pokrywają wszystkie koszty. Połowę kosztu naprawy roweru kierujący pojazdem opłaci z własnej polisy OC. Cyklista nie ma jednak OC dla roweru. Będzie musiał zatem pokryć wydatki związane z połową wartości naprawy samochodu z własnej kieszeni. Chyba że ma np. OC w życiu prywatnym.