Rowerzysta, identycznie jak pieszy, ma pierwszeństwo podczas przekraczania jezdni. Pod warunkiem jednak, że przekracza ją po wyznaczonym przejeździe dla rowerów. Co w sytuacji, w której postanowił przejechać przez przejście dla pieszych? No właśnie. Tu sytuacja dość mocno się komplikuje.
Przejście dla pieszych to przejście dla pieszych. Legalnie przejeżdżać po nim mogą tylko rowerzyści do momentu ukończenia 10. roku życia. W głos przepisów nadal są traktowani jak piesi. Osoby starsze powinny zatrzymać pojazd przed przejściem i przeprowadzić go przez zebrę na drugą stronę ulicy. Jeżeli tego nie zrobią, popełniają wykroczenie. Z pewnością otrzymają zatem mandat karny. Grzywna wyniesie dokładnie 200 zł. Tyle że fakt ten jeszcze nie przesądza o tym, że staną się winni kolizji. Bo ostateczne przypisanie winy lub podjęcie decyzji o współwinie zawsze wynika z konkretnych okoliczności zdarzenia drogowego.
To, że rowerzysta popełnia wykroczenie wjeżdżając na pasy, jeszcze nie oznacza że kierowca może go bezkarnie potrącić. Popełnienie wykroczenia nie wyjmuje go spod ochrony prawnej. Nadal ma swoje uprawnienia i przywileje na drodze.
W razie kolizji na przejściu dla pieszych i pomimo faktu, że rowerzysta nie zsiadł z pojazdu, przez patrol policji będzie w tym zdarzeniu traktowany jako pieszy. W efekcie jeżeli zachował ostrożność, wolno dojechał do pasów, a następnie spokojnie je pokonywał, a mimo wszystko doszło do zdarzenia drogowego, wina za nie prawdopodobnie zostanie przypisana kierującemu autem. Odpowie on za stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jako że to polega na nieustąpieniu pierwszeństwa "pieszemu", może zostać ukarany mandatem wynoszącym nawet 2,5 tys. zł i aż 25. punktami karnymi.
Można sobie jednak wyobrazić scenariusze, w których rowerzysta jadący po pasach będzie zdecydowanie mniej niewinny. Przykład? Przejazd dla rowerzystów był, ale był kilka metrów dalej. Rowerzysta postanowił skrócić trasę i z pełną prędkością wjechał na przejście dla pieszych, na którym pieszego nie było. Kierowca nie spodziewał się kierującego rowerem. Nie zdążył zatem zareagować i doszło do kolizji. W takim przypadku pełną winę za kolizję może ponieść rowerzysta. To oznacza dla niego nawet 1200 zł mandatu i konieczność naprawienia szkód wyrządzonych w samochodzie.
Popularną praktyką bywa też orzekanie o współwinie. Może się bowiem okazać, że rowerzysta rzeczywiście wjechał z dużą prędkością na pasy, ale pojazd na chwilę przed zdarzeniem stał w miejscu. Przepuszczał bowiem pieszego. Gdy ten przeszedł przed maską auta, kierujący zdążył ruszyć i nie zauważył rowerzysty. Tak doszło do potrącenia. W takim przypadku obydwaj kierujący mogą otrzymać mandat za stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. To oznacza co najmniej 1100 zł grzywny i 10 punktów karnych. Przy współwinie, koszty naprawy będą dzielone na pół.
Współwina wynika z tego, że obydwaj kierowcy nie zachowali szczególnej ostrożności i wykazali się brakiem poszanowania dla zasad ruchu drogowego. W takim samym stopniu zatem odpowiadają za zdarzenie drogowe.