Jak udało się ustalić łódzkiej redakcji portalu wyborcza.pl, filmik pochodzi z 19 października 2022 roku i został zarejestrowany na ul. Kolumny. Na krótkim nagraniu zamieszczonym na youtubeowym kanale "Łódzki Rejestrator" widzimy, jak autobus linii 92A wyprzedza grupkę rowerzystów. Niestety, jeden z nich zostaje potrącony i upada na jezdnię. Na szczęście kierowca pojazdu należącego do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji po przejechaniu kilkudziesięciu metrów zatrzymał się, jednak nie wiadomo, jak wyglądał dalszy przebieg sytuacji. Pewne jest to, że zmotoryzowany został ukarany mandatem. MPK, cytowane przez portal wyborcza.pl, poinformowało, że "zgodnie z oceną policji, która wyjaśniała to zdarzenie, kierowca autobusu nie zachował bezpiecznej odległości i został ukarany mandatem"
To, że rowerzyści nie cieszą się zbyt dobrą opinią wśród społeczeństwa, potwierdzają komentarze zamieszczone pod filmikiem. To jedynie kilka z nich:
I bardzo dobrze. Zawsze cieszy. Może się nauczą, że droga jest dla wszystkich, a nie tylko dla rowerów.
Sam mam tysiące km przejechane na rowerze, ale ten gość tyle nie najedzie z takim rozumem. Jeszcze bliżej środka drogi powinien jechać, to go coś z przeciwnego kierunku ściągnie następnym razem.
Gościu jadący na rowerze następnym razem zastanowi się dwa razy nad tym, czy warto być królem drogi [...].
Do rzadkości należą jednak wypowiedzi, które przypisywałyby winę obu stronom. Winny jest oczywiście kierowca autobusu, jednak rowerzysta mocno przyczynił się do powstania tej jakże niebezpiecznej sytuacji. Wystarczy zajrzeć do przepisów.
Zgodnie z art. 16 ust. 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym "kierujący pojazdem zaprzęgowym, rowerem, wózkiem rowerowym, motorowerem, wózkiem ręcznym oraz osoba prowadząca pojazd napędzany silnikiem są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch pieszych". W takiej sytuacji rowerzysta musi stosować się do zasady zawartej w ust. 4, a więc jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Na nagraniu widzimy, że rowerzysta jawnie zignorował ten przepis, kurczowo trzymając się środka jezdni. Oczywiście jazdę blisko prawej krawędzi uniemożliwiał zły stan nawierzchni, jednak mężczyzna mógł zjechać bliżej środka samego pasa ruchu, co zresztą uskuteczniali jego koledzy.
Co się tyczy kierowcy autobusu, nie zachował on bezpiecznej odległości od wyprzedzanego rowerzysty. Jak czytamy w art. 24 ust. 2 - "Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m". Kierowca zaryzykował, co doprowadziło do potrącenia cyklisty.
Nie tylko przepisy powinny nam przyświecać podczas jazdy, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek. Na drogach nie brakuje różnego rodzaju furiatów, dla których przekraczanie prędkości czy też wymuszanie pierwszeństwa jest chlebem powszednim. Potrącony mężczyzna, jadąc blisko środka jezdni sam na siebie ostrzy topór, co zresztą mogliśmy zobaczyć na nagraniu. Oczywiście winny jest kierowca autobusu. Powinien trzymać nerwy na wodzy i nie ryzykować wykonywania manewru, który może narażać innych na niebezpieczeństwo. Z drugiej strony nie byłoby żadnego problemu, gdyby cyklista postanowił nieco zjechać ku prawej krawędzi i umożliwić zmotoryzowanemu wykonanie manewru. Wzajemny szacunek to podstawa. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl