Trudno się nie zgodzić z przedstawicielami NIK. Przyznali bowiem, że w ostatnich latach przybywa osób, które korzystają z rowerów jako codziennego środka transportu. A im więcej rowerzystów tym istotniejsze staje się przygotowanie sieci bezpiecznych tras rowerowych. Co równie ważne – spójnej sieci, by na bezpieczeństwie nie stracili inni użytkownicy dróg (z pieszymi na pierwszym planie). A takiej wciąż jeszcze brakuje w naszym kraju.
Według danych GUS w 2020 r. łączna długość dróg rowerowych w Polsce sięgnęła ponad 17,3 tys. km. To o 1,7 tys. więcej niż rok wcześniej. Większość z wybudowanych ścieżek znajduje się pod kontrolą gmin (66 proc.). Powiaty zarządzają zaś siecią zaledwie 20 proc. dróg dla rowerzystów. Na początek pod lupę wzięto zaledwie część z istniejącej sieci. Kontrolerzy NIK przeprowadzili bowiem kontrolę w 10 urzędach miast oraz 10 zarządach dróg w kilku województwach: dolnośląskim, mazowieckim, pomorskim i wielkopolskim.
Na liście NIK znalazły się takie aglomeracje jak Gdynia, Kalisz, Konin, Legnica, Płock, Radom, Słupsk, Sopot, Wałbrzych, Wrocław. Kontrolerzy przyjrzeli się m.in. polityce rowerowej, strategii rozwoju miast i elektromobilności czy nawet adaptacji do zmian klimatu. Na ich podstawie oceniono m.in. czy miasta i zarządy podejmowały optymalne działania na rzecz rozwoju infrastruktury rowerowej. Okazało się, że nawet w kwestiach formalnych odnotowano sporo zaniedbań. W raporcie czytamy, iż — żaden ze skontrolowanych zarządów dróg nie sporządzał obowiązkowych projektów planów rozwoju sieci drogowej. Nie sporządzono również projektów planów finansowania budowy, przebudowy, remontu, utrzymania i ochrony dróg oraz drogowych obiektów inżynierskich -.
Brak wymaganych planów dziwi, gdyż okazało się, że miasta nie szczędziły środków na budowę lub rozbudowę infrastruktury drogowej. Tylko w latach 2019-2022 skontrolowane ratusze wydały łącznie ponad 2,6 mld zł. Z tego na ścieżki rowerowe przeznaczono ponad 155 mln zł. Tyle wystarczyło na zbudowanie kolejnych 123,5 km tras. Najwięcej powstało we Wrocławiu (ponad 45,5 km). Najskromniejsze wyniki odnotowano zaś w Sopocie (ledwie kilkaset metrów).
Wbrew pozorom projektowanie i budowa kolejnych tras jest dość trudnym przedsięwzięciem. W szczególności dotyczy to większych miast, w których udało się zachować najstarszą zabudowę. W raporcie NIK czytamy — projektowanie i funkcjonowanie infrastruktury rowerowej w obrębie istniejącej już infrastruktury miejskiej, w tym historycznej zabudowy, stanowi nie lada wyzwanie m.in. z uwagi na ograniczoną przestrzeń, co utrudnia spełnienie w trakcie realizacji inwestycji obowiązujących parametrów infrastruktury rowerowej -.
Utrzymanie obowiązujących parametrów to jeden z problemów, jakie stwierdzili kontrolerzy. Okazuje się, że w trzech z 10 badanych zarządów dróg zaakceptowano projekty niezgodne z przepisami i standardami. Kwestionowano m.in. niewłaściwą szerokość pasów ruchu i przejazdów czy brak spójności i ciągłości dróg rowerowych na skrzyżowaniach. Lista zarzutów była jednak dłuższa.
- bariery lub inne obiekty wzdłuż drogi rowerowej bez zachowania wymaganego odstępu
- progi i uskoki na drogach rowerowych przekraczające dopuszczalną wysokość
- pokrywy włazów studzienek kanalizacyjnych i teletechnicznych w nawierzchni dróg rowerowych
- brak odpowiedniego oznakowania
- nieczytelne oznakowanie ścieżek
- uszkodzona nawierzchnia dróg (np. spękania czy wybrzuszenia)
- błędy w ewidencji dróg
Wnioski po kontroli NIK? Urząd zwróci się do ministra do spraw transportu o doprecyzowanie przepisów dotyczących wymogów projektów planów dróg rowerowych oraz uregulowanie kwestii ewidencji dróg rowerowych. Do miast trafi zaś lista zaleceń dotyczących opracowania planów rozwoju ścieżek i monitorowania dotychczasowych inwestycji. NIK zwrócił uwagę także na problem właściwego utrzymania już wybudowanej sieci. Okazuje się, że w niektórych przypadkach łatwiej wybudować niż później utrzymać w odpowiednim stanie technicznym.