Kiedy kupiłem dodatek do Cyberpunka 2077 i wróciłem po dłuższym czasie nieobecności do Night City, nie spodziewałem się, że gra znowu wciągnie mnie na tak długo. Niedawno CD Projekt Red otrzymał nagrodę podczas gali The Game Awards w Los Angeles w kategorii "najlepsza stale rozwijana gra". Wcale mnie to nie dziwi. Po premierze "Widma wolności" i patchu 2.1 Cyberpunk 2077 stał się pełnoprawnym i godnym polecenia RPG akcji nowej ery. Więc jeśli szukacie na ostatnią chwilę prezentu dla kogoś, kto lubi gry (albo siebie samego), to warto pomyśleć o Cyberpunku 2077 Ultimate Edition. To niesamowite doświadczenie.
Zarezerwowane jednak dla graczy, którzy albo mają PC-ta, albo konsolę aktualnej generacji. Ja grałem na Xboxie Series X, ostateczna wersja gry dostępna jest także oczywiście na PS5. Cyberpunk 2077 musiał odciąć się od poprzedniej generacji. Posiadaczom czwórki i One na pewno się to nie podoba, ale grze wyszło zdecydowanie na dobre.
CD Projekt Red zaliczył spektakularny powrót i odbił się od dna. Jeśli wciąż macie w głowie narzekania z czasów premiery, to o nich zapomnijcie. Cyberpunk 2077 wreszcie jest taki, jaki powinien być i, mimo że nie jest już najnowszą grą, to wyznacza dla całej branży nowe standardy. Oczywiście wciąż zdarzają się jakieś pomniejsze błędy (gracze mówią o nich glitche), ale ani razu nie trafiłem na coś, co by mi nie pozwoliło znakomicie się bawić albo zablokowało mi grę.
Nie jestem prograczem, mam kilka swoich ulubionych tytułów i gram raczej powoli ("Widmo wolności" skończyłem w miniony weekend, a grałem od premiery), ale wiem, że to gra wyjątkowa, która na pewno zmieni cały gatunek. Fabuła jest tu świetna, wciągająca, a na swojej drodze V spotyka postacie, które można polubić. Znowu chętnie śledziłem jego przygody z Panam, Judy, Rogue i wieloma innymi. Historia w dodatku również stoi na bardzo wysokim poziomie, a my wpadamy w sam środek iście szpiegowskiej intrygi, a V spotyka agentów specjalnych Nowych Stanów Zjednoczonych Alex i Reeda (gra go Idris Elba), samą prezydentkę Myers oraz Songbird, która wplątuje nas w to zamieszanie, a którą polubiłem najbardziej. Fabuła jest świetna, ale smutna, a my musimy podjąć wiele decyzji, których wolelibyśmy pewnie nie podejmować.
Strona narracyjna gry imponuje mi chyba najbardziej. Poziom dialogów oraz naturalne zachowanie podczas rozmów i cutscenek postaci jest po prostu na absurdalnie wysokim poziomie. Boję się wręcz, że Cyberpunk 2077 zepsuł mi inne RPG... Nie wyobrażam sobie gadających kukieł np. z Wiedźmina albo Mass Effecta. Gry tego typu będą musiały wzorować się na grze polskiego studia.
Całą rozgrywkę stworzono tak, że do kolejnych punktów na mapie najłatwiej dostać się na kołach. Można oczywiście korzystać z punktów szybkiej podróży, ale odległości są na tyle małe, a miasto fascynujące, że najchętniej pokonywałem kolejne kilometry na motocyklu Jackiego albo w pomarańczowym aucie ze zdjęcia otwierającego.
Samochody znakomicie pasują też do opowiadania fabuły. Gry RPG to często długie dialogi, które postacie prowadzą, stojąc jak kołki albo powoli idąc. W Cyberpunku 2077 wykorzystano do tego właśnie auta. Dużo naturalniej wypada rozmowa, kiedy postać niezależna prowadzi i wiezie nas do celu, a przy okazji z nami rozmawia. Za kółkiem trafia się też kilka naprawdę fajnie napisanych scen. Zdecydowanie najbardziej lubiłem rozmowy V z Panam. Są chyba najbardziej dynamiczne, pełne ciętych, często śmiesznych odzywek, no i z biegiem fabuły podczas tych przejażdżek w naturalny sposób zarysowywał się związek między V a nomadką. Genialnym motywem jest także mieszkający w naszej głowie Johny Silverhand, który czasem pojawia się na fotelu pasażera lub na tylnej kanapie, by minami i uwagami komentować nasze poczynania.
Twórcy postarali się też w kwestii stacji radiowych. Jest ich kilka i leci w nich zupełnie inna muzyka. Body Heat Radio tak mi się spodobało, że słucham muzyki z gry także na Spotify. W najnowszej wersji gry V dostał przenośny odtwarzacz i może przemierzać Night City pieszo z ulubionymi kawałkami na słuchawkach. Cyberpunkowy walkman na pewno się przyda, kiedy V wybierze się na przejażdżkę metrem, które w końcu do gry dodano.
Miłośnicy samochodów mają w Cyberpunku 2077 co robić. Przebudowano trochę sposób zdobywania nowych pojazdów. Jest to teraz łatwiejsze i od razu mamy dostęp do naprawdę potężnej listy aut. Oczywiście niektóre zdobędziemy w trakcie fabuły, ale większość zakupimy za eurodolary. Np. drugie w grze Porsche 911, z którym związane jest małe zadanie.
W Cyberpunku działają już pościgi, a my możemy strzelać podczas jazdy (niektóre pojazdy są uzbrojone w pokładową broń) i przyznam, że... to chyba najsłabsza część gry. Złapałem się na tym, że moim sposobem na samochodowe strzelaniny było wyjście z auta, szybkie zakończenie sprawy i powrót za kółko. Nie widziałem też sensu w walce z policją, której tak domagali się fani. Policyjnych pościgów unikałem za wszelką cenę.
Nie unikałem za to wyścigów. Przed dodatkiem były związane z pewnym zadaniem i kończyły się wraz z jego finałem. Teraz wyścigi można powtarzać i przy okazji zarabiać sporo eurodolarów. Pojawiły się także nowe aktywności zlecane nam przez jednego fixera. Możemy kraść oznaczone samochody i dostarczać je w wyznaczone miejsce. Takiemu zadanku zawsze towarzyszy jakieś urozmaicenie - strzelanina, pościg, walka z czasem albo dodatkowe pieniądze za nieuszkodzenie auta.
Fani motocykli ucieszą się, że mogą teraz robić motocyklowe sztuczki, a także... rzucać nożami. Pojazdy w Cyberpunku 2077 są na tyle ważne, że można podarować modelik wybrance serce (czy wybrańcowi nie wiem). Później znalazłem tę figurkę w obozie nomadów w namiocie Panam. Fajny smaczek! Jak już przy nim jestem, to warto wspomnieć, że w grze w wersji 2.1 znacznie rozbudowano relacje z sympatiami V. Też dodaje dużo klimatu całej grze.
Tak połatany i napchany zawartością Cyberpunk 2077 to gra, którą można polecić każdemu, kto szuka cyfrowej przygody na wiele długich godzin. Ultimate Edition na pewno sprawdzi się jako świąteczny prezent. To zdecydowanie jedna z najlepszych gier, w jakie grałem w ogóle, a na pewno w ostatnich kilku latach. Skończyłem "Widmo wolności", pokończyłem wątki pobocznej najważniejszych postaci i został mi już tylko finał całej historii... Odwlekam go, robiąc poboczne zadania, bo szkoda mi żegnać się z Night City i V. To chyba najlepsza rekomendacja.