Nowy Pan Samochodzik już na Netfliksie. Samochód Tomasza wcale tak nie wyglądał

Pełnometrażowy film "Pan Samochodzik i Templariusze" jest przyzwoitą produkcją, ale sceny pościgów nie zjeżą włosów na głowie, a pojazd głównego bohatera ma niewiele wspólnego z książkowym oryginałem.

Na platformie Netflix zadebiutowała nowa polska produkcja. Trwający 1 h 50 min film jest oparty na fabule książki "Pan Samochodzik i Templariusze", na której wychowały się całe pokolenia polskiej młodzieży. Pan Samochodzik był bohaterem w rodzaju polskiego Indiany Jonesa i Jamesa Bonda — poczciwym awanturnikiem, który przy wydatnej pomocy nastoletnich przyjaciół walczył ze złoczyńcami w środku PRL. Miewał również platoniczne romanse, głównie dlatego, że lektura była przeznaczona dla dzieci i młodzieży.

Zobacz wideo Koszalińska policja zatrzymała złodziei ferrari

Więcej tekstów na temat motoryzacji w popkulturze znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Pan Samochodzik był modelowym bohaterem z czasów Polski Ludowej

Film jest lepszy, niż przypuszczałem, ale ma niewiele wspólnego z oryginałem. Polska rzeczywistość z lat 60. została mocno podkolorowana, natomiast środek transportu tytułowego bohatera, wręcz przeciwnie. Prawdziwy Pan Samochodzik, czyli historyk sztuki Tomasz N.N. (gra go Mateusz Janicki) był urzędnikiem pogodzonym z rzeczywistością PRL. Współpracował z Milicją Obywatelską, był członkiem społecznej organizacji ORMO (Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej) i umoralniał wszystkich dookoła siebie.

Pan Samochodzik był superbohaterem na miarę ówczesnych realiów, ale w książce miał imponujące auto. W filmie pozostał jego blady cień. Oryginalny pojazd Tomasza skonstruował jego wujek, który był wynalazcą. Posłużyło mu do tego, podwozie rozbitego Ferrari 410 Superamerica. Główny bohater książek Nienackiego szalał nim po publicznych drogach i mazurskich jeziorach.

Samochód Pana Samochodzika z książek krył potężny silnik V12 z Ferrari 410

Ferrari 410 Superamerica produkowane w latach 1955-59 było bardzo rzadkim modelem. W tym czasie powstało tylko 35 sztuk, każda z innym robionym ręcznie nadwoziem. Najsłynniejsze z nich (Series III 410 Superamerica Pinin Farina Coupé) przygotowało studio Pininfarina. Większość egzemplarzy Ferrari 410 Superamerica nie była wyjątkowo piękna, ale dopiero w polskim wydaniu ten model stał się prawdziwym potworkiem. Zgodnie z wyglądem odzwierciedlonym w polskim serialu z lat 70. ze Stanisławem Mikulskim i Ewą Szykulską, wyglądał jak amfibia z płóciennym dachem i wyłupiastymi światłami. Nieprzypadkowo przypominał niemieckiego Volkswagena typ 166 "Schwimmwagen", bo właśnie na nim bazowała serialowa wersja. Za to z tyłu dospawano fragment Warszawy 223/224.

Pojazd pana samochodzika był brzydki, natomiast potrafił pływać, a jeździł bardzo szybko. Zawdzięczał to silnikowi Ferrari V12 "Lampredi" zaprojektowanym przez słynnego włoskiego inżyniera Aurelia Lamprediego. Dwunastocylindrowy motor miał pięć litrów pojemności i rozwijał maksymalną moc 340 KM. Samochód Pana Samochodzika ze współczesnego filmu Netfliksa zupełnie go nie przypomina.

 

Pojazd nowego Pana Samochodzika to połączenie Fiata 125p z Ursusem C-330

W aktualnym wydaniu środek transportu Pana Samochodzik to Fiat 125p przerobiony w postapokaliptycznym stylu znanym z serii filmów "Mad Max". Nie wiadomo dlaczego z przodu dodatkowo umieszczono atrapę chłodnicy z traktora Ursus C-330, za to oprócz niej są też liczne zabawki rodem z filmów o Jamesie Bondzie.

Na pocieszenie rozczarowanych fanów dodam, że w filmie można zobaczyć kilka innych ciekawych środków transportu. Chodzi mi na przykład o Mercedesa W123, który zadebiutował w 1976 r., a więc 14 lat po czasie, w którym toczyła się oryginalna fabuła książki. Natomiast dziennikarka Anka Modzelewska (w tej roli Sandra Drzymalska) podrywająca z wzajemnością Tomasza jeździ sobie w środku PRL przepięknym Fiatem 600 w gołębioniebieskim kolorze. Ciekawe skąd wzięła na niego pieniążki?

W filmie zobaczymy też popularnego VW Garbusa, Mercedesa W108, Warszawę M20, przedwojennego Opla Kapitana, Fiata 125p, Robura, Syrenę 105 z nieco późniejszego okresu oraz kilka innych aut, motocykli, a nawet rowerów. Choćby z tego powodu warto obejrzeć współczesne wydanie "Pana Samochodzika i Templariuszy". Film na platformie Netflix nie jest taki dobry, jakbym chciał, ale nie taki zły, jak się obawiałem. A kiedy już to zrobicie, koniecznie przeczytajcie dla porównania oryginał Zbigniewa Nienackiego. Wówczas naprawdę zanurzycie się po uszy w rzeczywistości PRL.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.