Howatsonowie od ponad 40 lat mieszkają na rondzie. "Ciągle zadają takie same pytania!"

Walijska rodzina nie spodziewała się, że działka w nietypowym miejscu przysporzy im sławy ponad 60 lat po tym, jak na niej zamieszkała. Wszystko przez rondo, w środku którego stoi ich dom.

Jeszcze kilka dni temu Clwyd Howatson nie był nikomu znany. Teraz pisze o nim brytyjska prasa, a za nią cały świat. Historia rodziny mieszkającej w północnej Walii w domu zlokalizowanym wewnątrz ruchliwego ronda zatacza coraz szersze kręgi w internecie. Więcej drogowych ciekawostek przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Aż chciałoby się napisać w oburzeniu: kto normalny buduje dom w środku skrzyżowania o ruchu okrężnym? Tak się jednak składa, że dom był tam wcześniej. Wybudowali go na swojej działce David John i Eirian Howatson jeszcze w latach 60.

Po dwóch dekadach okazało się, że plan drogowy hrabstwa Denbighshire przewiduje w tym miejscu stworzenie skomplikowanego skrzyżowania, które łączy kilka uczęszczanych dróg: A525 i A543. Rondo jest częścią obwodnicy stolicy Denbighshire, czyli miasteczka Denbigh.

Normalnie w takiej sytuacji państwo odkupuje teren pod inwestycję drogową od aktualnych właścicieli, ewentualnie proponuje im inną, równie atrakcyjną lokalizację. Tylko w tym przypadku kosa trafiła na kamień. Wszystko z powodu nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.

Nieruchomość została zbudowana 20 lat wcześniej przez parę dużym wysiłkiem finansowym i fizycznym. Howatson i John zadomowili się tam na dobre i wcale nie mieli ochoty się wyprowadzać z powodu jakiegoś ronda. W dodatku okazało się, że fragmencie działki, który pozostanie po wybudowaniu ronda, będzie za mało miejsca na postawienie podobnego bungalowu.

Dlatego postanowili zostać tam, gdzie mieszkają, bez względu na okoliczności. A w Wielkiej Brytanii własność prywatna to rzecz święta. Dlatego dobre 60 lat później w domu dalej mieszkają potomkowie Eiran Howatson, mimo że jej partner David John zmarł jeszcze w trakcie powstawania skrzyżowania dróg.

Teraz w domu mieszka 64-letni Clwyd Howatson wraz z żoną. Wychował w nim aż siódemkę potomstwa, które wciąż go odwiedza razem z dwunastką wnuków. Kiedy brytyjskie media zainteresowały się życiem Clwyda, musiał odpowiedzieć na mnóstwo dociekliwych pytań.

Jakie pytania słyszy Howatson? Najczęściej te dwa

Najpopularniejsze to: "jak dojechać na twoją posesję?" i "czy jest bardzo głośno?". Howatson cierpliwie wyjaśnia wątpliwości nurtujące brytyjskie społeczeństwo. Mówi, że wcale zbytnio nie narzeka na hałas, chociaż wewnątrz ronda czasem żyje się "dość intensywnie". W końcu mnóstwo domów leży przy ruchliwych ulicach. W zamian Howatson nie musi narzekać na uciążliwych sąsiadów, bo ich nie ma. Najbliżsi znajdują się po drugiej stronie drogi. Poza tym Clwyd nie ma porównania, bo żyje w środku ronda ponad 40 lat, a w domu mieszka od urodzenia.

Wbrew pozorom dojazd do niego nie jest taki trudny, ale trzeba sygnalizować manewr sporo wcześniej, aby był bezpieczny. Zazwyczaj kierowcy nie spodziewają się, że inne auto pokonując takie skrzyżowanie nagle zjedzie w prawo (w Wielkiej Brytanii obowiązuje ruch lewostronny i właśnie w lewo jeździ się po rondach). Podobnie skomplikowane jest opuszczanie posesji. Trzeba uważać, żeby nie zaskoczyć innych uczestników ruchu. Należy po prostu cierpliwie poczekać, aż ruch nieco się zmniejszy i wtedy wykorzystać swoją szansę.

Z dotarciem na miejsce miewają problem kurierzy oraz pracownicy poczty, ale tylko za pierwszym razem, kiedy szukają adresu przy drodze, a nie w jej środku. Właściciel musi tłumaczyć kierowcom, że posesja nie jest położona przy ulicy, ale dosłownie na niej, co brzmi absurdalnie, dopóki się tego nie zobaczy na własne oczy. Teraz wszystkim będzie łatwiej znaleźć dom Clwyda Howatsona, bo jego lokalizację poznała cała Wielka Brytania, a i on nie zamierza się wyprowadzać. Za bardzo się przyzwyczaił do nietypowego miejsca, więc pozostanie w nim, dopóki na to pozwoli mu zdrowie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA