Czym jest bank energii albo stacja zasilająca? To taki lepszy power bank, co oznacza nie tylko większą pojemność akumulatora, ale również większe możliwości. W dobie smartfonów przenośne power banki stały się powszechnymi akcesoriami, bo w telefonach komórkowych bez przerwy wyczerpują się baterie. Wówczas smartfony oraz inne przenośne urządzenia można ożywić, podłączając do niego taką "ładowarkę" w dowolnym momencie.
Stacja zasilająca pełni trochę inną funkcję. Ze względu na dużo większe rozmiary i wagę, raczej nie nosi się ich w plecaku, chociaż to wykonalne. Za to w samochodzie, kamperze, czy mieszkaniu zmieszczą się bez najmniejszego problemu. Poem mogą się przydać w różnych sytuacjach, bo oprócz solidnej pojemności oferuję znacznie więcej możliwości zasilania różnych sprzętów.
Typowy power bank zwykle dostarcza wyłącznie prąd stały o napięciu 3,7 V, którym można zasilać i ładować elektronikę ze złączem USB. Do smartfonów, smartwatchów, bezprzewodowych słuchawek i innych akcesoriów, które ich używają, jakiś czas temu dołączyły laptopy, ale tylko niektóre. Chodzi o komputery wyposażone w złącze USB-C z funkcją PD (ang. Power Delivery). Właściciele innych laptopów mają pecha, bo przy pomocy zwykłych power banków ich nie naładują w terenie. Za to używając stacji zasilającej, takiej jak Baseus IOTA, mogą to zrobić z powodzeniem.
Podstawową różnicą między power bankiem a power station, oprócz zauważalnie większej pojemności baterii, jest możliwość zasilania prądem o znacznie wyższym napięciu, także przemiennym. To znaczy, że takie stacje mają klasyczne gniazdka 230 V i można do nich podłączyć różne, ale nie wszystkie urządzenia elektryczne.
Do takich akcesoriów właśnie należy stacja zasilająca Baseus IOTA Power Station 140 W. Jej akumulator LiFePO4 (litowo-żelazowo-fosforanowy) ma pojemność 48 000 mAh, a na obudowie znajdziemy dwa gniazdka 230 V, dwa porty USB-C, jeden port USB-A oraz okrągłe gniazdko DC. To oznacza, że można do niej podłączyć jednocześnie aż sześć różnych urządzeń elektrycznych. W ten sposób da się je ładować albo po prostu zasilać, pod warunkiem że ich pobór mocy nie przekracza maksymalnego zapewnianego przez bank energii Baseusa, czyli 140 W.
Maksymalna dostępna moc 140 W ogranicza jego możliwości do ładowania elektroniki użytkowej i zasilania niektórych energooszczędnych urządzeń AGD (np. turystycznej lodówki). Typowe AGD, takie jak przenośna kuchenka, czy suszarka zwykle potrzebują mocy przekraczających 1 kW. To pewna wada tego urządzenia albo raczej cecha charakterystyczna, bo w zamian dostajemy bank energii o kompaktowych rozmiarach (15,7 cm x 15,7 cm x 9,4 cm) i rozsądnej wadze. Stacja Baseus IOTA waży nawet mniej, niż obiecuje producent, bo tylko 2,1 kg zamiast 2,2 kg. W komplecie Baseus dodaje estetyczną torbę na ramię do wygodnego transportu oraz bardzo porządny i gruby kabel USB-C o nominalnej mocy aż 240 W. Będziemy go używać do uzupełniania energii w tym banku energii.
Od razu po odebraniu stacji Basues do testu zabrałem ją ze sobą na tygodniową wycieczkę kamperem po Polsce. Głównie dlatego, że miałem zamiar pracować zdalnie. Zaparkowałem nad brzegiem warmińskiego jeziora, rozłożyłem turystyczne krzesełko oraz stolik i zabrałem się do pracy. Jak stacja sprawdziła się w tej roli? Przede wszystkim po raz kolejny warto podkreślić, że tak jak wszystkie produkty Baseusa, również ten jest bardzo porządnie wykonany przy użyciu tworzyw sztucznych wysokiej jakości. Producent pomyślał nawet o gumowych nóżkach umieszczonych z różnych stron obudowy.
Dzięki temu możemy bezpiecznie postawić stację nawet "na głowie", żeby mieć odpowiednie gniazdko pod ręką. Nie wolno tylko zasłaniać otworów do chłodzenia baterii, które są z obu boków. Z przodu mamy włącznik główny, wszystkie gniazdka prądu stałego i wyświetlacz LCD. Z jednego boku jest też podłużna lampka, dzięki której stacji zasilającej łatwiej używać po zmroku. Z tyłu są dwa gniazda 230 V osłonięte gumowymi klapkami i zaopatrzone w dodatkowy włącznik. Pewnie jest po to, aby bez potrzeby nie marnować prądu na zasilanie przetwornicy napięcia.
Pracowałem przez około osiem godzin dziennie, podłączając do niego laptop (230 V), przenośny router z modemem i smartfon. Oprócz tego ładowałem nim inne urządzenia, takie jak przenośna konsola, czy głośnik Bluetooth. W trakcie pracy próbowałem różnych strategii. Najpierw rozładowałem urządzenia do około 20 proc. i dopiero wtedy zacząłem je zasilać stacją. Potem zrobiłem odwrotnie: używałem elektroniki przez cały czas podłączonej do przenośnego zasilania. Nie zauważyłem znaczącej różnicy między dwoma sposobami, bo w jednym i drugim przypadku energii starczało mi na cały dzień. Po zakończeniu pracy wyświetlacz Baseusa pokazywał 20-25 proc. pojemności akumulatora. Różnice mogły wynikać z wielu powodów, ale głównie ze zmiennej intensywności mojej pracy.
Czas ciągłego zasilania kilku urządzeń jednocześnie wystarczał do pracy i trochę mnie rozczarował. Kiedy obliczałem orientacyjny pobór energii, uwzględniając straty w trakcie ładowania, spodziewałem się, że stacja wytrzyma przynajmniej dwa dni takiego używania, ale okazało się to niemożliwe. Oczywiście pojemność tego banku energii nie jest olbrzymia, bo 48 000 mAh (153,6 Wh) to tyle, ile mieści się dwóch sporych mobilnych power bankach. Mimo to spodziewałem się po nim trochę większej wydajności. Za to praca z tym urządzeniem, to sama przyjemność.
Stacja zasilająca Baseus IOTA jest prosta w obsłudze i działa sprawnie, szybko ładując podłączone urządzenia. Warto przy tym pamiętać, że 140 watów to maksymalna moc, jaką może dostarczyć, która zostaje podzielona pomiędzy różne złącza, jeśli korzystamy z kilku na raz. Każde gniazdo AC 230 V może dostarczyć moc 140 W (szczytową nawet 280 W), ale nie jeśli podłączymy dwa urządzenia jednocześnie. To samo dotyczy złączy USB. Jedno z nich ma imponującą moc 140 W (28 V * 5 A), ale tylko jeśli w tym samym czasie nie korzystamy z innych gniazd, w tym wcześniej wymienionych 230 V.
Na szczęście na moje biurowe potrzeby moc była w zupełności wystarczająca. Szybko pogodziłem się koniecznością ładowania stacji każdej nocy kablem USB w kamperze tak, aby była gotowa na następny dzień pracy. W zamian dostajemy przenośne urządzenie, z którego można korzystać nie tylko w domu, czy w namiocie, ale łatwo je zabrać na ognisko, czy do pracy w środku lasu. Natomiast jeśli komuś, tak jak mnie, brakuje większej pojemności, Baseus ma w ofercie i taką stację zasilającą. Model Baseus IOTA 90 0000 mAh oferuje moc aż 450 W i ma dodatkowe gniazdo zapalniczki, ale kosztuje (1599 zł) i waży (3,7 kg) więcej od urządzenia, którego używałem. Coś za coś. Dla mnie taki bank energii pewnie byłby lepszy, ale nie dla każdego.
Po kilku dniach spędzonych w kamperze ze stacją zasilającą Baseus doszedłem do wniosku, że to dobre akcesorium i znakomity prezent gwiazdkowy dla dwóch rodzajów ludzi. Pierwszymi są osoby w ciągłym ruchu, które nawet jeśli urządzają piknik albo pracują zdalnie, lubią się często przemieszczać. Wtedy małe rozmiary stacji będą zaletą, a energii i tak wystarczy na cały dzień. Drugi gatunek to tzw. preppersi, czyli ludzie, którzy nie potrzebują banku energii na co dzień, ale chcą mieć w domu awaryjne zasilanie, którego mogą użyć do diodowego oświetlenia albo elektroniki w przypadku utraty zasilania. Takie sytuacje mogą się zdarzać coraz częściej, bo nasza cywilizacja ostatnio zaczyna potrzebować więcej energii, niż jest w stanie wytworzyć.
W przenośnej stacji zasilającej Baseus IOTA 140 W najbardziej doceniam solidność konstrukcji i to, że ani razu mnie nie zawiodła. Od pierwszej chwili budzi zaufanie, a przez kilka tygodni sprawdziłem, że rzeczywiście można na niej polegać. Za taką cechę jestem w stanie zapłacić więcej, niż za produkty konkurencji. W przypadku urządzeń Baseusa może tak być, bo nie są najtańsze. Testowany bank energii kosztuje około 1300 zł. Ale kto nie chciałby mieć biura w lesie? Takie środowisko pracy jest warte każdych pieniędzy. Drugim problemem jest dostępność produktów tej marki, które znikają i pojawiają się w internetowym sklepie. Jeśli ich akurat nie ma na polskiej stronie Baseusa ani w krajowych elektromarketach, zawsze można posiłkować się europejskim sklepem internetowym tej firmy. Urządzenie udostępniła do testu firma Magnum RF Sp. z o.o. - polski dystrybutor marki Baseus.