Nie rozumiem, jak ktoś dobrowolnie, z własnej nieprzymuszonej woli może zabierać ze sobą w podróż lotniczą walizkę na kółkach, zamiast plecaka. Owszem, taki bagaż wygląda poważniej, ale na tym się kończą jego zalety. Niektórzy twierdzą jeszcze, że w walizce nie gniotą się rzeczy, ale to nieprawda. Za to są ciężkie, niewygodne i nieporęczne. Zwykle czuję się z nimi jak z kulą u nogi, zwłaszcza jeśli w czasie podróży coś pójdzie nie tak. Natomiast dobrze zaprojektowany do tego celu plecak likwiduje problemy, zamiast je stwarzać.
Kiedy podróżujemy z plecakiem, nie musimy zamawiać taksówki. Możemy dojechać na dworzec albo lotnisko w bardziej ekologiczny i tańszy sposób: komunikacją miejską, skuterem albo motocyklem. Jeśli bardzo spieszymy się na samolot lub pociąg, znacznie łatwiej biec z plecakiem, niż wlec za sobą niczym przyczepkę walizkę na kółkach. Gdy musimy dotrzeć do celu podróży po schodach, wąskimi brukowanym ulicami, tramwajem albo na piechotę, plecak też jest znacznie bardziej poręczny. Poza tym pozwala ograniczyć koszty transportu, bo w tanich liniach taki bagaż nie wymaga dopłaty. Oszczędzamy też czas i nerwy, bo nie musimy stać w kolejce do wejścia na pokład samolotu, żeby upolować miejsce w schowku nad fotelami. Możemy wsiąść na pokład na samym końcu, bo plecak wsuniemy go pod fotel. Od lat tak podróżuję służbowo oraz prywatnie. Mam w tym spore doświadczenie, dlatego wiem, że nowy model Thule Subterra 2 o pojemności 26 litrów został stworzony do takiej czynności.
Plecak szwedzkiej firmy jest wykonany porządnie i estetycznie. Producent użył materiałów najwyższej jakości: nylonu 800D utkanego z grubych, odpornych na zużycie włókien, mocnych suwaków YKK dedykowanych do bagażu, klamerek Duraflex itp. Wszystkie szwy są wzmocnione w newralgicznych miejscach dodatkowymi obszyciami (tzw. ryglowanie albo po angielsku "bartack"), a luźne końcówki tasiemek umocowano do szelek specjalnymi gumkami, dzięki czemu nie dyndają luźno. Suwaki zostały zakończone ładnymi troczkami, a logotypy firmy są dyskretne.
Plecak Subterra 2 jest dostępny w trzech spokojnych, eleganckich kolorach, za to jego wnętrze zawsze ma jasnobeżową podszewkę, dzięki czemu w środku łatwiej znaleźć rzeczy. Nie nic gorszego niż czarna czeluść plecaka w ciemnym pomieszczeniu. Thule Subterra 2 emanuje aurą wysokiej jakości, a jego projekt jest bardzo ciekawy chociaż minimalistyczny. Na zewnątrz widoczne są tylko trzy kieszenie. Dwie z nich po otwarciu tworzą z boków skrzydełka. W jednej można schować butelkę z wodą lub coś o podobnych rozmiarach (np. cienką kurtkę przeciwdeszczową) i nie musimy się bać, że woda zaleje nam wnętrze plecaka. W kieszeni po drugiej stronie jest kilka różnych przegródek na drobiazgi. Ostatnia mała kieszeń jest schowana w plecach i można w niej ukryć przed złodziejami portfel albo inne cenne drobiazgi, pod warunkiem że nie są zbyt duże ani grube, bo wtedy będziemy je czuć w trakcie noszenia plecaka.
Do głównej komory można się dostać na dwa sposoby: tradycyjnie przez zamykaną na suwak klapę od góry, kiedy np. stawiamy go na ziemi na lotnisku, co w przypadku plecaka Thule jest możliwe. Zanotowałem to z dużą satysfakcją, bo nie za bardzo lubię plecaki, które przewracają się bez podparcia. Druga metoda to otwarcie suwaka wszytego wzdłuż całych pleców, co wymaga położenia plecaka przodem na ziemi albo np. hotelowym stojaku. Wtedy Thule Subterra 2 otwiera się jak walizka, co daje wygodny dostęp do każdego miejsca. Plecak jest pozbawiony wewnętrznego stelaża i jakichkolwiek usztywnień poza grubą pianką na plecach, ale mimo to nosi się go wygodnie, nawet po załadowaniu do pełna. Szelki mają odpowiedni kształt i grubość, a plecy zapewniają niezłą wentylację.
Za to po całkowitym otwarciu plecak pozbawiony sztywnej struktury z tego powodu flaczeje i nie utrzymuje kształtu, przez co jest trochę trudniej się do niego spakować. W sumie nie wiem, czy to wada, bo jestem przekonany, że jego projektanci świadomie dokonali takiego wyboru. Dzięki temu spory plecak (nominalna pojemność 26 l jest moim zdaniem trochę niedoszacowana) waży raptem 1,3 kg, co przy rozmiarach 50,5 cm x 33 cm 24,5 cm jest dobrym wynikiem. Dzięki temu trudniej będzie nam przekroczyć wagę 8 kg, a taki jest limit w większości linii lotniczych, np. w LOT. Rozmiary minimalnie przekraczają dopuszczalne dla bagażu podręcznego: 55 cm x 40 cm x 23 cm, ale właśnie dzięki temu, że plecak jest miękki, w razie czego można go upchnąć w testowym stanowisku na lotnisku albo w schowku. Poza tym jak każdy plecak również ten ma poważną zaletę: obsługa na lotnisku nigdy nie zwraca na niego uwagi, w przeciwieństwie do walizek na kółkach. Ale na ten temat lepiej milczeć.
Thule Subterra 2 ma jeszcze jedną dużą zaletę. Obok głównego suwaka na plecach jest drugi, który pozwala zwiększyć objętość plecaka z 26 l do aż 32 l. Generalnie nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, bo niepotrzebnie komplikują konstrukcję, podnoszą wagę i cenę, ale w przypadku plecaka podróżnego możliwość jego powiększenia ma dużo sensu. Prawie każdy wraca z urlopu z większą liczbą rzeczy, niż na niego wyruszył. To mogą być pamiątki, prezenty dla rodziny lub awaryjnie kupione ubrania z powodu zmiany pogody. Poza tym rzeczy zabrane w podróż mają taką dziwną właściwość, że puchną w jej trakcie. Zauważyliście, że zawsze trudniej je spakować, kiedy musimy już wracać do domu? Dlatego dodatkowa przestrzeń może się niespodziewanie przydać.
Po otwarciu plecaka podróżnego Thule można zobaczyć szereg kieszeni umieszczonych od wewnętrznej strony jego pleców. Dwie z nich są na laptop i tablet, pozostałe na różne przede wszystkim elektroniczne drobiazgi. Dodatkowym seryjnym wyposażeniem plecaka jest też kostka do pakowania ubrań, w której można je skompresować specjalnym suwakiem. Polega to na tym, że najpierw pakujemy ciuchy do pełnej objętości, a potem po jej zamknięciu dodatkowo dopinamy, ściskając bardziej. Nie do końca odpowiada mi konstrukcja tego dodatku i to jest pierwsza wada, jaką znalazłem. Kostka na bagaż jest trochę przekombinowana: za gruba i za ciężka, przez co zajmuje we wnętrzu plecaka zbyt dużo miejsca. Została wyposażona w zewnętrzną kieszeń na bieliznę, ale wolałbym, żeby była podzielona na dwie komory równej wielkości, dzięki czemu w trakcie wyjazdu byłoby łatwiej dzielić ubrania na czyste i brudne. Poza tym przypina się ją zatrzaskami do przedniej ścianki plecaka, tylko nie wiadomo, po co. To jest trochę bez sensu, bo kostka nigdzie z niego nie ucieknie, a po przypięciu blokuje dostęp do wnętrza od góry po otwarciu klapy.
Druga wada, to brak tzw. listwy bryzgoszczelnej w największym suwaku otwierającym plecy. Tak się składa, że tuż pod nim jest kieszeń na laptopa. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że w trakcie ulewy przez zamek może się dostać do środka woda, która uszkodzi cenną elektronikę. Górna klapa chroni całe wnętrze przed zalaniem, poza tym jednym, ale newralgicznym miejscem. Trzecie rozwiązanie, które mi się nie podoba to zbyt duże kieszenie na laptop. Moim zdaniem powinny być mniejsze, za to elastyczne, zwłaszcza że druga jest podobno przeznaczona na tablet. Tak naprawdę w niej też się zmieści drugi spory laptop, a mało kto zabiera ze sobą w podróż dwa przenośne komputery. W większości przypadków ta przestrzeń pozostanie niewykorzystana, co oznacza, że będzie zmarnowana.
Poza tymi trzema trochę subiektywnymi minusami plecak Thule Subterra 2 o pojemności 26 l jest znakomicie zaprojektowany i wykonany. Od razu widać, że jego twórcy znają najnowsze rozwiązania konkurencji, wykorzystują tylko najlepsze z nich, a dodatkowo są kreatywni i wprowadzają w życie własne pomysły. Użyłem plecaka Subterra 2 w trakcie kilku podróży lotniczych i samochodowych i w każdej z nich sprawdził się doskonale. Poza tym ma bardzo praktyczny rozmiar, który pozwala korzystać z niego nie tylko w trakcie podróży, ale i na co dzień. Dla mnie do używania w tym celu jest troszkę za duży, ale dla wielu osób będzie w sam raz. Za nowy model Thule Subterra 2 trzeba zapłacić około 800 zł. Szczerze mówiąc, znam droższe i gorsze plecaki do podróżowania. Poza tym to koszt mniejszy od porządnej walizki na kółkach, a plecak przyda się również na inne okazje. Do podróżowania nadaje się znakomicie i nie zamieniłbym go na żadną kabinówkę. Plecak udostępniła do testu firma Thule Polska Sp. z o.o., która nie miała żadnego wpływu na treść tekstu.