Bugatti Tourbillon (czytaj: turbiją) ma napęd, o mocy 1800 KM, w którym maczali swoje palce inżynierowie Rimaca. Wolnossący motor V16 o poj. 8,3 l jest wspomagany przez trzy silniki elektryczne. To bardzo ciekawa koncepcja, ale pierwsze skrzypce w nowym hiperaucie gra coś innego. Chodzi o wyjątkowe zegary, do których nawiązuje jego nazwa.
Poprzednie dwa nowożytne modele Bugatti były nazwane na część słynnych kierowców wyścigowych: Pierre'a Veyrona i Louisa Chirona. Tym razem najbardziej ekskluzywna samochodowa marka świata poszła inną drogą, która jest dość zaskakująca. "Tourbillon" to po francusku "trąba powietrzna". Oprócz tego to nazwa najbardziej skomplikowanego podzespołu, jaki występuje w zegarkach mechanicznych. Prawdopodobnie tourbillon jest też najbardziej misternie zaprojektowanym mechanizmem na świecie.
Zadaniem tourbillonu jest zniwelowanie wpływu ziemskiej grawitacji na dokładność pracy zegarka. Żeby to zrobić jego konstruktor, słynny zegarmistrz Abraham-Louis Breguet w 1801 roku schował koło balansowe czasomierza (które decyduje o rytmie jego pracy, a więc i dokładności) w klatce obracającej się wokół własnej osi. Dzięki temu przynajmniej w teorii wahania balansu są w mniejszym stopniu zakłócane przez różne czynniki zewnętrzne, przede wszystkim przyciąganie ziemskie.
Breguet uważał, że jeśli koło balansu pozostaje w tej samej pozycji w trakcie pracy, dokładność chodu zegarka może być zaburzona. Większość tourbillonów robi pełne okrążenie w ciągu minuty. Trudno w praktyce określić, jak duży mają wpływ na precyzję mechanizmów, bo nie da się tego zmierzyć. Mechaniczne zegarki nigdy nie są superdokładne i wykazują odchyłkę co najmniej kilku sekund na dobę, na co wpływa wiele czynników jednocześnie. Za to jest pewne, że zegarki wyposażone w to rozwiązanie, należą do najdroższych na świecie. Ceny większości modeli czasomierzy z tourbillonem liczy się w setkach tysięcy złotych.
Dlaczego Bugatti nazwało swój nowy model, nawiązując do tego wynalazku, skoro nawet nie ma w nim zegarka z podobnym rozwiązaniem? Chodzi o nawiązanie do słynnego francuskiego konstruktora-zegarmistrza, który tworzył swoje dzieła dla koronowanych głów. Dodatkowo to nawiązanie projektu analogowych wskaźników, które swoim wyglądem oraz działaniem bardzo przypominają zegarki mechaniczne. W czasach wszechobecnych ekranów są ciekawą odmianą. Takie rozwiązanie sprawia, że nabywcy Bugatti Tourbillona poczują się wyjątkowo prestiżowo i ekskluzywnie.
Wystarczy, że uruchomią napęd, a mechaniczne wskaźniki obudzą się do życia. Zamiast silników krokowych wskazówkami sterują trybiki, jak w tradycyjnych zegarkach. Większość zegarów ma też dwie wskazówki nawiązujące do analogowych czasomierzy. Centralny wskaźnik to jednocześnie prędkościomierz (duża wskazówka) i obrotomierz (mała wskazówka), a prawy jest wskaźnikiem chwilowej mocy spalinowego i elektrycznych komponentów hybrydowego napędu. Z lewej strony są mniejsze wskaźniki poziomu paliwa, pojemności akumulatora, a także temperatury oleju i cieczy chłodzącej.
Podobno cały mechanizm jest wykonany z tytanu i wykończony szlachetnymi kamieniami, takimi jak szafir i rubin. Konsola składa się z 600 elementów i waży 700 gramów. Na filmie udostępnionym przez producenta (albo raczej efektownym renderingu stworzonym przez komputer) można zobaczyć, jak działa taki efektowny zestaw wskaźników. Gdybym to ja był jego projektantem, dodałbym jeszcze mechaniczny, wzorowany na zegarkowym datowniku, wskaźnik aktualnego biegu głównej skrzyni Tourbillona o ośmiu przełożeniach.
Celem projektantów nowego Bugatti Tourbillon podobno było stworzenie wnętrza, które będzie wyglądać dobrze nawet za 100 lat. Dlatego jest w nim dużo eleganckich i trwałych materiałów oraz stylistycznych smaczków. Jeden z nich to nieruchome wnętrze koła kierownicy, która obraca się wokół niego. Jakiś czas temu podobnego patentu użył Citroen w modelach C4 i C5, ale rzecz jasna tam wyglądał bardziej plebejsko. Przy całym zachwycie wyjątkowym projektem kabiny nowego Bugatti, trzeba zauważyć, że wbrew temu, co twierdzą autorzy informacji prasowej, nie jest całkowicie analogowy. Można w nim znaleźć kilka ekranów. Ciekawe czy one też nie przestaną działać, nawet gdy od wyprodukowania samochodu minie okrągły wiek? Być może rzeczywiście tak będzie, ale raczej się o tym nie przekonamy.