Od czego zacząć przygodę z nowym przenośnym głośnikiem Bluetooth JBL Charge 5 Wi-Fi? Od smartfona. Zajrzyj do sklepu internetowego i pobierz aplikację JBL One (dostępna dla Android i iOS). To dzięki niej będziesz sterować głośnikiem oraz przeprowadzisz aktualizację oprogramowania. Nie obyło się bez niezbyt miłej niespodzianki. Trudno mi zrozumieć, dlaczego aplikacja domagała się uprawnień do lokalizacji. Po co?
Aplikacja pobrana i zainstalowana? Pozostaje połączyć telefon z głośnikiem poprzez Bluetooth. To akurat proste. Nie zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że po sparowaniu obu urządzeń konieczna była aktualizacja głośnika. Cóż, taka to przywara sprzętu łączącego się z siecią. Niemniej pod względem łączności nie można narzekać na Charge 5 Wi-Fi. JBL komunikuje się poprzez Wi-Fi (standardy 2,4G i 5G i protokoły a, b, g, n, ac, ax) i Bluetooth (wersja 5,3 oraz standardy AVRCp 1.4 i A2DP 1.3). Innymi słowy, urządzenie wspiera kluczowe standardy na rynku.
Po niezbędnej aktualizacji można wreszcie zacząć korzystać ze sprzętu. Pora posłuchać muzyki. A z jakiego źródła? Domyślnie JBL One zaproponował stację radiową z grupy RMF. A prócz radia? Zawsze można sięgnąć po serwisy muzyczne w aplikacji. Dziwne, że program nie obsługuje w pełni tak popularnego serwisu muzycznego jak Spotify. Miłośnicy Apple także zostaną odprawieni z kwitkiem. Brak integracji z Apple Music. Można jednak to obejść. Jak? Włącz Apple Music czy Spotify i w menu odtwarzania wybierz głośnik JBL. Wówczas w aplikacji JBL One będziesz mógł zmieniać nagrania i sprawdzać podgląd danych o wykonawcy i utworze.
Jak gra JBL Charge 5 Wi-Fi? Soczyście, dosadnie i całkiem przestrzennie. Zdumiewa, że domyślne ustawienie korekcji dźwięku w aplikacji to podniesienie trzech zakresów tonów (niskie, średnie i wysokie) do najwyższego poziomu. Takiej charakterystyki nie polecam. Lepiej zacząć od wyrównania korektora do pozycji neutralnej i dopiero wówczas szukać właściwej charakterystyki. Już w neutralnym położeniu jest jednak sporo przyjemnych, miękkich tonów niskich (innymi słowy bas jest zdumiewająco solidny, choć niezbyt głęboki). Średni i górny zakres pasma są dość wyważone i mało agresywne. Oczywiście jeśli skorzystasz z korekcji, to zyskasz więcej metalicznego i dość przenikliwego brzmienia.
A co z funkcjonalnością? Jest wsparcie dla multiroom. Możesz zatem połączyć kilka głośników w grupę. Tego jednak nie sprawdziłem. Zabrakło odpowiedniego głośnika do pary. Może innym razem się uda? Nie zrobiłem również testu wodoszczelności. Mimo różnych deklaracji producentów mam w tej kwestii ograniczone zaufanie.
Sprawdziłem zaś inną funkcję. Przenośny głośnik JBL Charge 5 Wi-Fi może pełnić rolę powerbanku. W urządzeniu zmieszczono baterię 52 Wh (odpowiednik 14100 mAh). Znamy czas pracy (maksymalnie do 20 godzin) i ładowania poprzez port USB-C (6 godzin). W trakcie jednej kilkugodzinnej imprezy nie udało się rozładować baterii do pełna, a do poziomu ok. 40 proc. Nieźle! A co z ładowaniem? Jako awaryjne źródło zasilania rozładowanego telefonu to niezłe wsparcie (ale tylko przez USB-A, a nie przez USB-C). Po 10 minutach zasilania niemal rozładowanego Apple iPhone XS zyskałem 13 proc. A ile energii straciłem w głośniku? Ledwie 5 proc.
Od dawna żartuję, że porządny sprzęt audio można poznać po masie. Teoretycznie im cięższy, tym lepszy (oczywiście to nie jest regułą). JBL Charge 5 Wi-Fi nie należy do wagi piórkowej. Waży ok. 1 kg. Czy to dużo? To zależy. Jeśli wrzucisz go do plecaka, w którym masz już ładowarki i laptopa, to odczujesz różnicę.
Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Sugerowana jest wysoka. Trzeba zapłacić 1199 zł. Sporo! W sklepach internetowych cenę można zbić o ok. 100-180 zł. Różnica spora, ale cena wciąż może odstraszać wielu potencjalnych chętnych.