Jedno nie ulega wątpliwości. Do markowego sprzętu warto dopłacić. Nie raz próbowałem najtańszych wideorejestratorów (produkty bez firmowego logo, gdyż rzadko kiedy producent przyznawał się do swojego wyboru) z marketów i sklepów internetowych. Za każdym razem przeżywałem ogromne rozczarowanie. Tanie kamery samochodowe w cenie ok. 100 zł (lub jeszcze tańsze) to bezwartościowe gadżety, które nagrywają z tak marną jakością, że niejedna dziecięca zabawka z obiektywem będzie lepszym wyborem.
Co zatem wybrać do samochodu? Tradycyjnie to zależy od potrzeb i możliwości finansowych. Na co warto zwrócić uwagę? Z pewnością przyda się wideorejestrator z trybem nagrywania HDR (szansa na wyższą jakość filmów), wbudowanym odbiornikiem GPS (możliwość ostrzegania o fotoradarach i rejestracja prędkości), niewielkim akumulatorem 240 mAh (starczy na tryb awaryjnego wzbudzenia przy rozpoznaniu wstrząsu w trybie monitorowania zaparkowanego auta) i opcją pracy w trybie parkingowym (łatwiej znaleźć sprawcę szkody; funkcja działa po podłączeniu opcjonalnego modułu). To zwykle oznacza produkty z tzw. średniej półki i ceny w zakresie 400 – 600 zł. Tyle wystarczy na urządzenia takich uznanych producentów jak m.in. 70mai, Garmin, Kenwood, Navitel, NextBase, Pioneer, Prido, Viofo. W tym gronie nie brakuje także jednej z największych firm w branży, czyli MIO.
Testowane MIO C580 to dobry przykład klasy średniej wideorejestratorów samochodowych. W zestawie nie zabrakło praktycznych akcesoriów montażowych (folia do szyby oraz zapasowa naklejka) i kompaktowego urządzenia z odbiornikiem GPS, niewielkim wyświetlaczem 2" (skromny kąt widzenia) i sporymi przyciskami (łatwiejsze sterowanie). Szkoda, że zabrakło praktycznego mocowania z przyssawką (uchwyt w MIO przykleja się do szyby) oraz ładowarki z dodatkowym gniazdem USB, by ładować np. telefon.
Sprzęt jest gotowy do pracy niemal od razu po wyjęciu z pudełka. Instrukcja jest tak czytelna, że nawet niedoświadczona osoba poradzi sobie z montażem urządzenia. Polecam podłączyć kamerę do zasilania, zanim jeszcze przykleisz uchwyt do szyby. Wystarczy, że będziesz spoglądać na ekran kamery, by wybrać optymalne miejsce do mocowania sprzętu (okolice wewnętrznego lusterka).
Sama konfiguracja jest dość prosta. Po wybraniu języka menu (jest język polski) najlepiej skorzystać z ustawień fabrycznych (na próbę można tylko włączyć tryb HDR, który nie jest aktywny). Lepiej zachować cierpliwość i nie ustawiać ręcznie daty i godziny. Kamera MIO C580 dość szybko łapie sygnał GPS (o ile pierwszego podłączenia nie robimy w garażu) i synchronizuje czas oraz datę po odebraniu sygnału satelitarnego. Dobrze wiedzieć, że w komplecie nie ma karty pamięci, więc trzeba ją kupić i sformatować po włożeniu do wideorejestratora (kompatybilny z kartami do 256 GB).
Dużą zaletą MIO jest prosty układ wspomagający kierowcę. Dzięki danym z GPS i bezpłatnie aktualizowanej bazie lokalizacji sprzęt ostrzega kierowcę o przekroczeniu wskazanej prędkości (w menu można ustawić próg ostrzegania) oraz zbliżaniu do fotoradaru czy odcinkowego pomiaru prędkości. W codziennym użytkowaniu wystarczy i jest znacznie bardziej przydatne niż kontrowersyjny asystent pasa ruchu stosowany w droższych modelach. Asystent jest bowiem jedną z tych funkcji, za którą nie warto przepłacać.
Jak MIO C580 prezentuje się pod względem jakości nagrywanych filmów (MP4 i kodek H.264)? Poniżej kadry zarejestrowane za dnia (wyłączony HDR i rozdzielczość 1080p 60fps). Na jakość nagrań nie można narzekać w klasie cenowej MIO C580 (400 – 600 zł). Łatwo docenić dobrą stabilizację obrazu, reakcje na gwałtowną zmianę oświetlenia i silne promienie słoneczne. Zwraca uwagę relatywnie niski poziom jasności nagrań przy silnym słońcu. Użytkownik ma spore szanse, by odczytać tablice rejestracyjne mijanych samochodów.
Nocne kadry to średnia w segmencie. Poziom jasności nagrań jest wystarczający (dobry przetwornik z serii Sony Starvis). Widać sporo szczegółów otoczenia, co nie jest takie oczywiste w tańszych kamerach. Z odczytaniem tablic rejestracyjnych nie będzie już tak łatwo. Im wyższa prędkość przejazdu, tym są bardziej rozmazane. Największe szanse są przy niskiej prędkości jazdy i mniejszej sile światła. Gdy snop światła z reflektorów ksenonowych był skierowany na poprzedzające auto, to tablice wyglądały wówczas jak jedna jasna plama (silne odbite światło, co stanowi problem dla większości kamer na rynku).
Filmy można przeglądać nie tylko na małym ekranie kamery, ale także na domowym komputerze. Warto skorzystać z bezpłatnego oprogramowania MIO MiVue Manager. Przyda się nie tylko do odtwarzania filmów, ale także wyświetlania danych o pokonanej trasie (przebieg można wyświetlić np. w Google Maps) czy generowania zdjęć z filmów.
Czy MIO C580 to dobra propozycja? W swojej cenie ma dość groźną konkurencję (szczególnie w kwestii jakości obrazu). C580 łatwo jednak docenić m.in. za niewielkie wymiary (nietrudno schować za lusterkiem wstecznym), ostrzeganie przed fotoradarami, solidne wykonanie czy akcesoria ułatwiające montaż. Słabsze strony to mocowanie podstawki na klej, bardzo niewygodne zakładanie i zdejmowanie kamery z uchwytu oraz zasilacz bez dodatkowego wolnego gniazda USB.