Opinie Moto.pl: Thule Upslope, to plecak bardziej hardkorowy niż ja

W moje ręce wpadł plecak Thule Upslope 25 przeznaczony specjalnie do jazdy na desce snowboardowej lub nartach. Oto co sądzę o nim po tygodniu spędzonym wspólnie w górach: nie jestem jego godzien.

Są dwa rodzaje przedmiotów, które lubią dwa rodzaje ludzi. Pierwsze to maksymalnie uniwersalne rzeczy, które mają spełnić jak najwięcej zadań jednocześnie. Drugie to mocno wyspecjalizowane przedmioty. Jedni użytkownicy wolą pierwsze, bo wystarczy im jedna rzecz danej kategorii, której mogą używać na różne sposoby. Inni chcą mieć przedmioty możliwie najlepiej spełniające ich potrzeby. Thule Upslope 25 zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. To wysoce wyspecjalizowany plecak, który jest idealny dla ludzi lubiących jazda na nartach lub desce snowboardowej, ale poza stokami. To nie znaczy, że nie przyda się miłośnikom kurortów narciarskich. Sprawdziliśmy to na własnej skórze we dwóch: narciarz i deskarz.

Więcej recenzji i testów różnych przedmiotów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Thule Upslope 25 sprawdza  się dobrze w każdych warunkach, bo jest porządny i dobrze. Można go używać nie tylko na nartach lub snowboardzie, ale jest idealny do uprawiania specyficznej formy tych sportów: freeride’u albo skiturów. Chodzi o specjalny projekt i możliwe wyposażenie, które nie przyda się w innych warunkach. Można go używać również na stoku, a nawet tam, gdzie nie ma śniegu, ale wtedy nie wykorzystamy pełni jego możliwości.

Plecaki Thule są na rynku od niedawna. Od razu trafiły do ekstraklasy

Zaraz wyjaśnię, dlaczego tak jest, ale najpierw chciałbym dodać kilka słów o plecakach Thule ogólnie. Szwedzka firma jest znana raczej z produkcji różnego rodzaju bagażników oraz innych akcesoriów samochodowych, a plecakami zajmuje się od około dekady. W sumie to naturalny rozwój, bo wszystkie produkty Thule służą do ułatwienia transportu na różne sposoby. Już na początku wiele osób, włącznie ze mną, zaskoczyły dojrzałe i przemyślane projekty plecaków Thule, dzięki którym firma pominęła etap wieku dziecięcego w tej branży i wskoczyła od razu na samą górę rankingów.

Firma zawdzięcza to poważnemu bezkompromisowemu podejściu do nowego tematu, materiałom wysokiej jakości, ale przede wszystkim głównemu projektantowi. Jest nim Amerykanin Ryan Mather, który od początku dbał, aby plecaki były równie przemyślane oraz innowacyjne, jak pozostałe produkty szwedzkiej marki. Znakomitym przykładem, aby to udowodnić, jest plecak Upslope 25, który przeszedł test śpiewająco. Przez tydzień używaliśmy go we dwóch górach podczas jazdy na desce snowboardowej i nartach. Nasze wrażenia z jego używania są pozytywne, mimo że jeździliśmy tylko po stokach w kurorcie, w warunkach, do których tak naprawdę nie został zaprojektowany.

Plecak Thule Upslope 25Plecak Thule Upslope 25 fot. M.P.

Najbardziej zaimponowała mi bardzo wysoka jakość wykonania plecaka, nawet jeśli porównać go z branżowymi legendami. Nie można przyczepić się do żadnego detalu. Wszystkie materiały są bardzo porządne i połączone ze sobą w nienaganny sposób. Głównym jest nylonowa tkanina o gęstości 420 denier i mocnym splocie ripstop, w miejscach najbardziej narażonych na przemoknięcie albo zużycie dodatkowo powlekana poliuretanem. Taka konstrukcja stanowi idealny kompromis pomiędzy masą a wytrzymałością.

Jakość plecaka najłatwiej ocenić po zastosowanym osprzęcie

W przypadku Thule Upslope 25 nie tylko główny materiał, ale wszystkie elementy plecaka są najwyższej jakości: klamry, suwaki, sprzączki itp. Producent użył najmocniejszych suwaków YKK RC (Racquet Coil zaprojektowane specjalnie do bagażu) w prawie największym dostępnym rozmiarze oraz plastikowych klamer Duraflex. To marki, które są synonimem wysokiej jakości. Zewnętrzne taśmy kompresyjne i te służące do mocowania sprzętu również wyglądają na bardzo mocne. To dobrze, bo przecież muszą wytrzymać ciężar deski snowboardowej z wiązaniami, i nie mogą zostać przecięte przez jej ostre krawędzie.

Materiał plecaka Thule ma ciemnogranatowy, prawie czarny kolor. Plecy zostały wykonane z bardzo sztywnej i grubej neonowożółtej pianki, która nie spełnia certyfikatu bezpieczeństwa, co oznacza, że oficjalnie nie pełni funkcji ochraniacza, ale z pewnością stanowi solidne zabezpieczenie w razie upadku na plecy. Mamy niemal gwarancję, że w takiej sytuacji umieszczone wewnątrz przedmioty, nie spowodują dodatkowych obrażeń.

Jak sama nazwa wskazuje nominalna wielkość pojemność plecaka to 25 litrów. Thule Upslope ma dość nietypowy kształt: jest szeroki i wysoki, ale płaski. Wszystko po to, żeby możliwie dobrze przylegał do ciała, dzięki czemu nie utrudnia łapania równowagi w czasie jazdy na nartach albo snowboardzie. Drobną wadą takiej konstrukcji jest mniejsza od nominalnej użytkowa pojemność. Problemem może być zwłaszcza schowanie do środka foremnych przedmiotów, takich jak np. buty, czy kask. Na szczęście producent zaopatrzył plecak w specjalną siatkę, przy pomocy której można przytroczyć kask na zewnątrz i to na dwa sposoby: z tyłu albo u dołu plecaka. Oprócz tego plecak Thule ma dużo zewnętrznych wytrzymałych taśm, dzięki którym da się do niego przymocować narty (ukośnie) albo deskę snowboardową (pionowo). Trocząc kask u dołu można przenosić w ten sposób cały sprzęt jednocześnie.

Plecak Thule Upslope 25Plecak Thule Upslope 25 fot. Ł.K.

Thule Upslope 25 został przystosowany do montażu poduszki lawinowej 

Tak jak wspomniałem wcześniej, Thule Upslope to mocno wyspecjalizowany model, który został zaprojektowany przede wszystkim z myślą o ludziach jeżdżącym poza stokami. Plecak ma dwie główne komory. Z przodu jest miejsce na sprzęt lawinowy (sondę i łopatę) z odpowiednimi szlufkami, z tyłu na pozostałe rzeczy, dzięki czemu nie zamokną od śniegu. Tam też znalazła się kieszeń na opcjonalną poduszkę powietrzną,  którą trzeba uruchomić w momencie porwania przez lawinę śniegu. Jak działa takie coś?

Mimo niskiej masy wynoszącej około kilograma poduszka powietrzna po otwarciu nabiera kształtu litery "U" i zwiększa objętość narciarza o dodatkowe 150 l. To znacznie zwiększa szansę utrzymania się na samym szczycie spadającej lawiny, zamiast zagrzebania się w śniegu. To praktyczne zastosowanie zasady konwekcji granularnej, nawiasem mówiąc odkrytej przez polskich fizyków. Polega na samoistnym segregowaniu przedmiotów w ten sposób, że po ich potrząśnięciu większe wydostają się na powierzchnię mieszaniny. Inaczej nazywa się ją "efektem orzecha brazylijskiego", bo w bakaliowej mieszance to one zawsze wędrują do góry.

Airbag wykorzystuje efekt  orzecha brazylijskiego. Można go włożyć do Thule Upslope

Taki narciarski airbag to skomplikowane i drogie urządzenie, a konstrukcja plecaka musiała zostać specjalnie przystosowana do możliwości jego montażu. Kosztuje ponad 2000 zł i testowany plecak nie był w niego wyposażony. Jego producentem jest inna firma, szwajcarski Mammut. Aby poduszka powietrzna zadziała prawidłowo i uratowała narciarza albo deskarza niebezpiecznej sytuacji musi być zamontowana we właściwy sposób. Dlatego plecak ma  kilka dodatkowych suwaków i kieszeni oraz mocowany wytrzymałą stalową klamrą pas biodrowy. Takie elementy podnoszą jego masę. Zalet lawinowego airbagu nie wykorzystamy w trakcie normalnej jazdy, a wyspecjalizowane kieszenie nie nadają się do wykorzystania w innym celu. Jeśli nie jeździmy z airbagiem, są raczej bezużyteczne, ale trudno uznać to za wadę. Taka jest po prostu specyfika tego plecaka.

Istotna zaleta plecaka Thule, to przepastne kieszenie w pasie biodrowym

Mimo zwyczajnej rekreacyjnej jazdy po stokach Thule Upslope sprawdził się bardzo dobrze. Sporej masy (około 1,5 kg) praktycznie nie było czuć w czasie jazdy, a kształt sprawiał, że idealnie leżał na plecach. Najbardziej podobał mi się w nim szeroki pas biodrowy połączony z wyjątkowo pojemnymi kieszeniami. Są z obu boków i otulają biodra narciarza, dzięki czemu dostęp do nich jest bardzo wygodny i nie wymaga zdejmowania plecaka. W każdej mieści się nawet litrowa butelka wody, gogle i wszystko, co chcemy mieć pod ręką w trakcie jazdy. To genialne rozwiązanie, które docenia się dopiero w praktyce.

Za to w dwóch głównych komorach brakowało mi kieszeni, w których można by schować mniejsze przedmioty. W przedniej były tylko szlufki na sondę lawinową i składaną łopatę śniegową, a z tyłu oprócz kieszeni na airbag, dodatkowa elastyczna kieszeń na bukłak z wodą. Jego rurkę i ustnik można wyprowadzić szelkami, w sposób zabezpieczający przed zamarznięciem w nich wody. W każdym szczególe plecaka widać głębokie zastanowienie nad jego projektem, który ma służyć do precyzyjnie określonego celu. Taka konsekwencja budzi mój szacunek.

Plecak Thule Upslope 25Plecak Thule Upslope 25 fot. M.P.

Plecak Thule Upslope 25. Cena i opinia Moto.pl

Używaliśmy plecaka w nieco innych warunkach, niż te, do których został zaprojektowany. Mimo to sprawdził się dobrze, choć nie wykorzystaliśmy pełni jego możliwości. Największe zalety to: bardzo wysoka jakość wykonania, ergonomiczny projekt, dzięki któremu doskonale leży na plecach i fantastycznie obszerne kieszenie biodrowe. Największe wady to: wysoka masa i z mojego punktu widzenia zbyt wyspecjalizowana konstrukcja, której elementy nie przydają się na stoku. Poza tym w obu płaskich komorach plecaka trudno schować niektóre większe przedmioty. Wolałbym też, żeby główny suwak był nieco dłuższy, bo wtedy plecak otwierałby się szerzej.

Plecak Thule Upslope 25 kosztuje dużo, bo 1059 zł, ale od razu widać, że to dobrze wydane pieniądze. Z czystym sumieniem mogę polecić go każdemu, kto jeździ na nartach albo desce poza stokami: uprawia freeride, heliskiing, heliboarding lub skitouring w ekstremalnym terenie i może być narażony na lawiny. Jeśli śmigasz tylko w kurortach, na rynku są lepsze do tego celu plecaki. Za to w żadnym nie będziesz wyglądać tak profesjonalnie jak w Thule Upslope. Ja z nim na grzbiecie czułem się co najmniej jak Travis Rice. Plecak udostępniła do testu firma Thule.

Więcej o:
Copyright © Agora SA