Polacy stworzyli wózek dziecięcy przyszłości. Ma HHC i wykrywa rowery w martwym polu

Wózek dziecięcy przyszłości powstał na potrzeby trwającej kampanii społecznej, której celem jest zwiększenie bezpieczeństwa w polskich miastach. Wiele z systemów, które się w nim znalazły znamy z samochodów.

Wózek dziecięcy przyszłości. Skądś znamy te pomysły...

Wózek dziecięcy przyszłości ma system ruszania pod wzniesienie Hill Hold Control, a więc jeden z tych systemów, bez których wielu kierowców nie wyobraża sobie nowego samochodu. Jak działa? Nie pozwala pojazdowi (w tym przypadku wózkowi z otwierającego zdjęcia) zjechać z górki. Jeśli system wykryje, że wózek może się niekontrolowanie stoczyć, to nie pozwoli mu się poruszyć. O bezpieczeństwie piszemy regularnie na stronie głównej gazety.pl.

Większość typowo miejskich stłuczek niweluje system Front Assist, który monitoruje to, co się dzieje przed samochodem i w razie niebezpieczeństwa ostrzega kierowcę o zagrożeniu, a w podbramkowej sytuacji - awaryjnie hamuje. Opracowany na potrzeby prowadzonej przez fundację "Rodzic w mieście" kampanii społecznej wózek ma podobny system. Pchający wózek rodzic często nie widzi tego, co dzieje się przed nim. Dlatego prototyp wyposażono w czujniki wykrywające ruch przed wózkiem. Niebezpieczna sytuacja? Awaryjnie zahamuje.

Partnerem technologicznym jest Skoda, która już od wielu lat bardzo mocno stawia na systemy bezpieczeństwa w swoich samochodach. Nie dziwi więc, że na pokład wózka przyszłości trafił jeszcze jeden przydatny asystent rodem z aut. Wózek ostrzega o rozpędzonych hulajnogach lub rowerach w martwym polu. Co jeszcze potrafi?

Zobacz wideo O wózku przyszłości opowiadają sami twórcy:

Skąd w ogóle pomysł na taki prototyp? Rodzice nie czują się bezpiecznie

W naszych miastach stale rośnie liczba uczestników ruchu, także na chodnikach. Rowerzyści, osoby przemieszczające się na hulajnogach, rolkarze, biegacze. A wśród nich rodzice i maluchy w wózkach. Dlatego musimy dbać o siebie nawzajem i szczególnie uważać tam, gdzie nasze drogi się spotykają

- mówi Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska Fundacji Rodzic w mieście. Z badań przeprowadzonych na potrzeby kampanii wynika, że 55 proc. rodziców codziennie przemieszcza się, wioząc dziecko w wózku, a aż 89 proc. robi to co najmniej raz w tygodniu. Oznacza to, że rodzice regularnie mierzą się z okolicznościami, które mogą być potencjalnie niebezpieczne i wymagają wzmożonej uwagi. I bezpiecznie czują się tylko w parkach (78 proc.) lub w okolicy domu (76 proc.).

Rodzice zdecydowanie mniej bezpiecznie czują się tam, gdzie infrastruktura nie jest projektowana z myślą o nich. W codziennej drodze do żłobka czy przedszkola, na chodniku, tam gdzie natężenie ruchu jest duże, poczucie bezpieczeństwa spada o ponad 30 proc.. Interesującym jest, że tylko 35 proc. badanych zadeklarowało, że w ich odczuciu miasto, w którym mieszkają jest zaprojektowane z uwzględnieniem potrzeb rodziców wożących dzieci w wózkach

- komentuje wyniki badania prezeska Fundacji.

Wózek dziecięcy przyszłości
Wózek dziecięcy przyszłości fot. materiały promocyjne

Technologia może pomóc w poprawie bezpieczeństwa

Rodzice zwracają uwagę, że najniebezpieczniejszym miejscem są przejścia dla pieszych, a za głównych winowajców wskazują kierowców:

  • 78 proc. respondentów wskazuje nieodpowiedzialność kierowców jako główny problem,
  • niewiele mniej, bo 72 proc. mówi o samochodach zaparkowanych blisko przejścia,
  • a 58 proc. zaznacza brak azylu dla pieszych.

Każdy z tych punktów jest w ostatnich latach poprawiany. Wśród polskich kierowców rośnie odpowiedzialność i świadomość społeczna, a "szybka, ale bezpieczna jazda" jest coraz częściej krytykowana. Dla niepokornych wprowadzono ostatnio znacznie wyższe mandaty, a w zeszłym roku zmieniono zasady pierwszeństwa na przejściach, które premiują niechronionych uczestników ruchu, a więc pieszych.

Przebudowują się także polskie miasta, czego najlepszym przykładem jest Warszawa. Stolica została nominowana w tym roku do Europejskiej Nagrody Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego za audyt przejść i działania mające poprawić bezpieczeństwo na nich.

Poprawa bezpieczeństwa na drogach to jednak złożony proces. Kolejną cegiełką może być właśnie rozwój samych wózków.

Koncepcja wózka dziecięcego nie zmieniła się istotnie od XIX wieku. Chcieliśmy, skorzystać z naszej wiedzy technologicznej i wspólnie z producentem wózków ibebe pokazać w ramach tej kampanii jak taki wózek wyglądałby, gdyby „naszpikować go" technologią

- mówi Anna Nowak, Creative Technology Manager, z agencji Isobar (dentsu Polska). Z badania wynika, że polscy rodzice pytani o to, jak dbają o bezpieczeństwo swoich dzieci skupiają się przede wszystkim na foteliku najwyższej jakości (64 proc. ankietowanych) i akcesoriach zabezpieczających przestrzeń domową (63 proc.). Nowoczesne rozwiązania są daleko. 21 proc. korzysta z aplikacji dla rodziców lub elektronicznej niani. W przypadku wózków na technologie zwraca uwagę 12 proc.

Z naszego badania o bezpieczeństwie możemy wyciągnąć więc interesujący wniosek. Rodzice są dosyć konserwatywni, gdy chodzi o bezpieczeństwo swoich dzieci. Może to mieć różne przyczyny: małą dostępność nowoczesnych technologii lub ich wysoką cenę, brak powszechnej świadomości istnienia takich produktów lub po prostu duże zaufanie do sprawdzonych, tradycyjnych metod

– komentuje Anna Nowak. Aż tak zaawansowany technicznie prototyp wózka przyszłości to sprytny sposób na zwrócenie uwagi na bezpieczeństwo dzieci. Tu i teraz rodziców odstraszałaby pewnie cena. Ale za parę lat? Mało kto się spodziewał, co będą potrafiły nasze telefony albo w ile systemów i asystentów będzie wyposażony najprostszy i najtańszy samochód.

Więcej o: