Czy warto dopłacać do lepszego nagłośnienia w samochodzie? To pytanie zadaje sobie niejeden nabywca nowego auta. Wystarczy przejrzeć w sieci listy dyskusyjne, by przekonać się, jak wiele osób rozważa kwestię inwestycji w dobre audio. Zależnie od koncernu dopłata wynosi kilka lub kilkanaście tysięcy złotych za zestaw firmowany przez renomowaną markę. Są oczywiście wyjątki. W segmencie premium trzeba liczyć się z opcją wycenianą już nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Za lepsze audio dopłaca się także w samochodach marki Hyundai. Niestety koncern nie ułatwia życia miłośnikom dobrego brzmienia. W przypadku popularnego modelu Tucson oferta jest dość ograniczona. Komplet firmowany przez renomowaną amerykańską markę Krell dostępny jest w standardzie tylko w bogatej wersji wyposażenia Platinum. Jako opcja występuje zaś tylko w dwóch bogatszych wersjach Executive i N Line. W obu powiązana jest z płatnymi pakietami wyposażenia wycenionymi odpowiednio na 6,9 tys. zł (Safety dla odmiany Executive) i 11,5 tys. zł (Luxury dla odmiany N Line). Niemało, ale w obu pakietach jest tyle dodatków, że cena nie jest aż tak zaporowa jak mogłoby się wydawać. W cenie pakietu Luxury m.in. dodatkowe układy asystujące, zestaw kamer 360 st. czy lepsze fotele z elektrycznym sterowaniem i pamięcią ustawień.
Za co dopłaca się w przypadku audio firmowanego przez Krell (firma o ponad 40-letniej historii)? Nabywca otrzymuje komplet 7 głośników szerokopasmowych i wysokotonowych, subwoofer i wielokanałowy wzmacniacz. W porównaniu z bazowym zestawem montowanym standardowo zyskuje się głośnik niskotonowy w bagażniku, model centralny w desce rozdzielczej i osobny wzmacniacz instalowany niezależnie od tego co znajduje się w radiu samochodowym.
Znamienne, że taki sam komplet (przynajmniej pod względem ilościowym) oferowany jest klientom na rynku amerykańskim. W USA Hyundai nie stosuje jednak nazwy Krell a Bose. Stąd jestem bardzo ciekaw porównania obu zestawów. W serwisach aukcyjnych pojawiły się m.in. wzmacniacze obu firm. Wizualnie różnią się między sobą (obudowa). Trudno jednak ocenić, czy występują jakiekolwiek różnice w technice, czy brzmieniu.
A jak prezentuje się Krell na żywo? Sprawdziłem najnowszą wersję w odświeżonym Hyundai Tucson z rocznika 2024 (już po liftingu samochodu) i wyposażeniu N Line. Oczywiście głównym źródłem dźwięku był smartfon, który łączyłem nie tylko przewodowo w trybie Apple CarPlay, ale także bezprzewodowo poprzez Wi-Fi oraz Bluetooth. Skorzystałem nie tylko z moich playlist w serwisie streamingowym Spotify (wersja Premium), ale także kolekcji nagrań z moich sędziowskich płyt CD IASCA i EMMA zapisanych w bezstratnym formacie i przechowywanych w pamięci telefonu.
Pierwsze kroki to tradycyjne już sprawdzenie stanu korekcji dźwięku. Hyundai niestety nieco zagmatwał obsługę. Dostęp do podstawowych ustawień nie jest aż tak intuicyjny. Co gorsza, w osobnym miejscu umieszczono jeszcze dostęp do zaprogramowanej charakterystyki Live Dynamic, która nadaje więcej przestrzeni i poszerza scenę dźwiękową. Warto z niej skorzystać, tym bardziej że możliwości korygowania brzmienia są relatywnie niewielkie, a akustycy nie wykorzystali w pełni potencjału głośnika centralnego.
Chcesz wykorzystać potencjał zestawu Krell? Nie łącz telefonu poprzez Bluetooth, a sięgnij po przewodowy Android Auto czy Apple CarPlay (ewentualnie bezprzewodowo przez Wi-Fi). W trybach samochodowych Apple i Google dźwięk jest więcej dynamiki, mocy i bardziej przyjemnego słuchania.
Oczywiście jaka muzyka i źródło dźwięku takie wrażenia. Szczególnie miłośnicy popu z lat 80. i 90. mogą być rozczarowani, gdyż brzmienie jest mało wyraziste, zwarte i pozbawione jakiejkolwiek werwy (bardziej przypomina odsłuch stacji z radia FM aniżeli porządnego streamingu). Im jednak nowsze nagrania i lepsze jakościowo (szczególnie bez kompresji), tym łatwiej o przyjemny odsłuch, dynamikę i dobrze uporządkowaną scenę dźwiękową. Nie jest jednak w pełni stabilna, gdyż zdarza się, że wprawne ucho wychwyci obniżenie wysokości sceny do głośników zainstalowanych nisko w drzwiach. A tak nie powinno być.
Krell zdążył już przyzwyczaić do tego, że subwoofer jest agresywniej strojony i dobrze wyeksponowany. Innymi słowy, dostarcza to tak pożądane „mięcho" (takiego określenia często używają sędziowie zawodów car audio i audiofile), czyli bardzo masywną basową podbudowę. Audio zestrojono tak, by jak najlepiej zamaskować dziurę w przebiegu pasma pomiędzy wooferami w drzwiach, a subwooferem w nadkolu. Stąd łatwo o wrażenie, że głośniki w drzwiach oszczędzono kosztem subwoofera, który jak może stara się wypełnić cały zakres przeznaczonego mu pasma. Innymi słowy, zdziwisz się, gdy nieco zwiększysz poziom subwoofera, który zacznie dominować nad wszystkimi pozostałymi głośnikami.
Jak na kompaktowego SUVa, nagłośnienie jest porządne, ale nie wyróżnia się czymś szczególnym na tle innych samochodów. W zestawie audio Krell w Tucsonie zabrakło mi bardziej otwartej sceny muzycznej i bogatej muzycznej atmosfery. W tej mierze pozostawia pewien niedosyt (szczególnie w nagraniach ze wspaniale wyeksponowanymi wokalami). Mimo wszystko, jeśli podczas negocjacji u dealera uda się wynegocjować lepszą ofertę na pakiet z audio Krell to warto. W przypadku samochodów używanych także szukałbym wersji z Krellem na pokładzie. Samochód udostępnił Hyundai Polska.