Jeśli jeżdzisz nowym samochodem z pokładowym zestawem multimedialnym GPS, to niewykluczone, że już korzystasz z tzw. hybrydowej nawigacji. To rozwiązanie, które łączy zalety tradycyjnych urządzeń jak i aplikacji w telefonach. Stąd określenie hybryda, które jednak nie ma nic wspólnego z hybrydowym napędem czy Toyotą albo innymi markami.
Hybrydowa nawigacja w samochodzie to dość szczególne połączenie. Bardzo przypomina Google Maps z dodatkową pamięcią w urządzeniu, by nawigacja działała jak należy także wówczas, gdy stracisz dostęp do internetu. To zestaw z dość uproszczoną mapą przechowywaną w niewielkiej pamięci sprzętu oraz komunikacją z internetem. Wszędzie tam gdzie znajduje się dostęp do sieci telefonii komórkowej (oraz internetu) hybrydowa nawigacja w aucie zachowuje się niemal tak samo jak popularne programy w telefonach - Google Maps, NaviExpert czy Waze i Yanosik. Stąd wyszukiwanie adresów odbywa się poprzez internet. Tak samo pobierana jest mapa widoczna na ekranie, dane o korkach i innych utrudnieniach. To dzięki połączeniu z internetem wyznaczana jest także trasa.
A co się stanie, gdy hybrydowa nawigacja straci połączenie z internetem? Wówczas zależnie od samochodu jak i zestawu multimedialnego funkcje wyznaczania nowych tras i poszukiwania adresów stają się ograniczone. Im niższa klasa pojazdów tym więcej ograniczeń. Dla kierowcy oznacza to mniejsze zasoby mapowe i skromniejszą bazę danych adresowych. A to nie wszystko.
Hybrydowa nawigacja traktowana jest jako dodatkowa usługa. A to oznacza, że można korzystać z niej tylko przez ograniczony czas. W przypadku Dacii Spring z najnowszym zestawem Media Nav Live firma gwarantuje 8 lat bezpłatnego dostępu. Po tym czasie funkcja nawigacji w trybie online zostanie zablokowana. By dalej z niej korzystać trzeba będzie zapłacić abonament. A ile? To bardzo dobre pytanie bez odpowiedzi. Firmy mają przynajmniej kilka lat na przygotowanie odpowiedniej oferty finansowej (rozwiązanie upowszechnia także m.in. Ford, Lexus czy Grupa Volkswagena).
Skąd pomysł na hybrydową nawigację w samochodzie? To konsekwencja m.in upowszechnienia układu ISA, czyli tzw. inteligentnego asystenta prędkości. Układ bazuje nie tylko na rozpoznawaniu znaków drogowych. Wszędzie tam, gdzie brak oznakowania wykorzystywane są dane z nawigacji. Stąd nawet w najtańszych autach bez pokładowej nawigacji znajdziesz antenę GPS i komputer pokładowy lub radio multimedialną z bazą danych o limitach prędkości. A to nie wszystko.
Hybrydowa nawigacja z niewielką mapą zapisaną w pamięci i wgranym zestawem informacji o dopuszczalnych prędkościach łatwo zdalnie aktualizować. Plik z nowymi danymi nie zajmuje zbyt wiele miejsca, więc nie obciąży znacząco transferu danych. A to oznacza, że aktualizacje przesyłane zdalnie mogą się pojawiać dość często. A o tym, że są potrzebne najlepiej świadczy to, że układ ISA wciąż nie działa tak porządnie jak można oczekiwać.