Rolls-Royce to nie tylko luksusowe samochody. To też marka produkująca silniki. Te są wykorzystywane w lotnictwie, ale także sektorze militarnym. I na tym ostatnim skupili się właśnie inżynierowie marki. Stworzyli jednostkę hybrydową, która posłuży do napędu wozów pancernych.
Jednostka została oparta na 10-cylindrowym spalinowcu z serii MTU 199. Ten otrzymał jednak elektryczne wsparcie. Skutek? Producent mówi o mocy sięgającej 1475 koni mechanicznych. Choć ta akurat w dużej mierze jest generowana przez klasyczny motor spalający paliwo. Elektryki w przypadku sektora militarnego mają inne zastosowanie. Umożliwiają operowanie pojazdem bez aktywnego silnika spalinowego np. na postoju. Poza tym mogą się stać punktem wyjścia dla zastosowania broni energetycznych w przyszłości.
Układ hybrydowy można zastosować nie tylko w 10-cylindrowym motorze. Idealnie nadają się także 6-cylindrowce i 8-cylindrowce produkowane na potrzeby wojskowe przez Rolls-Royce`a. Inżynierowie już dziś mówią też o podniesieniu maksymalnej mocy nawet do 1632 koni mechanicznych.
Najważniejszą zaletą militarnej hybrydy jest możliwość wyłączenia spalinowca na postoju. Raz – to oznacza niższe spalanie. Dwa – wiąże się z niższą emisją hałasu i ciepła. Pojazd zatem łatwiej będzie zakamuflować na polu walki. Poza tym hybryda sprawdzi się podczas napędzania pojazdów wojskowych o masie wynoszącej od 50 do 70 ton. To pozwala na zredukowanie kosztów logistycznych pracy floty wojskowej oraz otwiera całkowicie nowe możliwości taktyczne przed pojazdami wykorzystywanymi m.in. przez NATO.
Kiedy pierwsze hybrydy Rolls-Royce`a wejdą do użytku w armii? Tego na razie nie wiadomo. Powód jest prosty. Nowy układ napędowy na razie pozostaje w fazie konceptu. Projekt wymaga jeszcze dopracowania. Producent opowiedział o nim raczej w charakterze ciekawostki, a być może i prężenia mięśni. Prężenia mięśni w czasie targów przemysłu zbrojeniowego Eurosatory 2024. Bo to wtedy hybrydy zostały zaprezentowane.