Nadmierna prędkość zabija i nadmierna prędkość jest teraz pod czujnym okiem policji. Podczas akcji "Bezpieczna Majówka 2024" to właśnie wyłapywanie zbyt szybko jeżdżących kierowców jest jednym z priorytetów policjantów. Dlatego trzeba się spodziewać wzmożonych kontroli, a na drogi wyjechały oznakowane i nieoznakowane radiowozy. To dobra informacja, bo zbyt wysoka prędkość to jedna z dwóch głównych przyczyn śmiertelnych wypadków na drodze w Polsce. Chcemy przecież wszyscy wrócić bezpiecznie z majówki, prawda?
W przepisowej i bezpiecznej jeździe od jakiegoś czasu pomaga także szalenie popularna aplikacja Google Maps. Technologiczny gigant przyzwyczaił nas do wprowadzania kolejnych aktualizacji falami, ale ta funkcja trafiła już chyba do wszystkich użytkowników. O co chodzi? O pokazywanie przez Mapy obowiązującego ograniczenia prędkości.
Taki system mają nowe samochody, które sygnalizują kierowcy, ile można na danej drodze jechać, te nowsze nawet upominają sygnałami optycznymi lub dźwiękowymi o przekraczaniu dozwolonej prędkości. Google Maps jest znacznie mniej inwazyjne i po prostu pokazuje ograniczenie prędkości w rogu ekranu. Co ważne, nowa funkcja działa i na smartfonach, i na ekranie samochodu, kiedy korzystamy z Android Auto i Apple CarPlay. Jest bardzo przydatna, ponieważ czasem kierowca łamie przepisy nie z premedytacją, a z niewiedzy. Czasem może się po prostu zagapić i nie zauważyć znaku. Przypomnienie od Google Maps pozwoli mu naprawić błąd.
Jeśli korzystacie z nawigacji na telefonie, to obok ograniczenia prędkości zobaczycie także wskazanie, ile dokładnie jedziecie, a wasza prędkość jest wyliczana na podstawie GPS. Możecie więc ją dostosować do ograniczenia. Smartfonowa aplikacja daje także możliwość informowania innych kierowców o zdarzeniach drogowych: zamkniętych odcinkach, wypadkach, utrudnieniach lub kontrolach policji. W majówkę takie informacje będą bardzo przydatne.
Oczywiście nie. Ani Google Maps (i inne podobne aplikacje), ani pokładowy system rozpoznawania znaków i ograniczeń prędkości nigdy nie dają stuprocentowej pewności. Na drodze najważniejsze są znaki i kierowca ma obowiązek ich przestrzegać. Elektroniczne systemy czasem się gubią i pokazują błędne wskazania. To normalne. Ograniczenia z Google Maps nie można nigdy brać za pewnik, co nie zmienia faktu, że to bardzo przydatna podpowiedź, która nie raz może wam uratować skórę na nieznanej drodze.
Jedziecie 90 km/h, a Mapy pokazują 50 km/h? Warto zwolnić i upewnić się, czy aby nie wjechaliście do terenu zabudowanego. Mandaty za prędkość są teraz bardzo wysokie, a za swoją jazdę odpowiada zawsze sam kierowca. Błędnym wskazaniem Google Maps nie wytłumaczycie się policjantowi, który was zatrzyma. I tak sięgnie do tej rozpiski, żeby wystawić wam mandat:
Pamiętajcie, że podczas długich weekendów zawsze dochodzi do wielu groźnych wypadków, a na drogach jest wzmożony ruch. Jadąc zgodnie z przepisami, minimalizujecie ryzyko i zwiększacie swoje bezpieczeństwo. A to jest najważniejsze. Wszyscy chcemy dotrzeć bezpiecznie do celu. Dlatego polecamy zachować zdrowy rozsądek i czasem zerknąć na wskazania samochodu lub aplikacji z nawigacją. A nuż nieświadomie jedziecie za szybko?