Tankowanie paliwa do samochodu nie jest czynnością mocno wymagającą. Wystarczy wziąć pistolet dystrybutora w dłoń, wsunąć go do wlewu i nacisnąć spust, ewentualnie zablokować go do pełnego tankowania. Mimo wszystko kierowcy podczas wykonywania tej czynności chętnie korzystają z pomocy.
Na polskiej stacji pomocnikiem jest tzw. podjazdowy. On ma zatankować na prośbę kierowcy odpowiednią ilość paliwa do baku. Czasami kierowca korzysta z takiej pomocy z uwagi na lenistwo. Czasami niewiedzy. Tak, aby nie zatankować np. benzyny do diesla. W Chinach w tej kwestii pojawia się właśnie rewolucja. Podjazdowi powoli stają się przeżytkiem. Ich rolę przejmują bowiem roboty.
Praca robota wygląda następująco. Kierowca zatrzymuje auto przy dystrybutorze i odblokowuje klapkę wlewu paliwa. W tym momencie może skupić się na czymś innym, bo do akcji wkracza robot. Ten najpierw otwiera klapkę wlewu i odkręca wlew paliwa, a następnie bierze w mechaniczną "dłoń" pistolet dystrybutora i umieszcza go we wlewie do baku. Naciska też spust pistoletu. W efekcie paliwo zaczyna płynąć do baku.
Wygoda takiego rozwiązania jest podwójna. Po pierwsze kierowca podczas tankowania nie musi nawet wysiadać z auta. Wszystko załatwi za niego robot. Po drugie połączenie automatycznego tankowania z płatnościami bezgotówkowymi np. przez aplikację sprawia, że na stacji prawie może nie być pracowników. Wady? Roboty zajmują miejsce etatów dla ludzi. Poza tym stacje będą notować też straty. Bo kierowca, który nie pójdzie zapłacić za paliwo do budynku stacji, nie da się także "naciągnąć" na kawę, hot-doga czy inne produkty w sklepie.
Innowacja paliwowa, powiecie? W Chinach takie roboty powoli stają się standardem. Ich testy trwały od końca 2022 r. Pierwsze urządzenia zaczęły się natomiast pojawiać na stacjach już pod koniec 2023 r. Choć i Europa ma w tej kwestii swoje trzy grosze do dodania. Automatycznego robota do tankowania stworzył pewien Holender – Nico van Staverena. I co ciekawe, Tankpitstop powstał 15 lat temu.