Czy wzajemne ostrzeganie kierowców przed różnymi drogowymi zagrożeniami to zło? Odnoszę wrażenie, że przynajmniej część komentujących redakcyjne teksty poświęcone drogowym ostrzegaczom i różnym podobnym aplikacjom bardzo negatywnie postrzega społecznościową funkcję. Najczęściej spotykany komentarz sprowadza się do określenia o wspieraniu drogowych piratów.
Mam odmienne zdanie. Od lat konsekwentnie zachęcam by klikać i zgłaszać dostrzeżone drogowe zagrożenia (tak jak podobnie w przypadku łączności radiowej CB). I wcale nie mam na myśli policyjnych patroli czających się z „suszarką" przy zaroślach. Można bowiem ostrzegać o różnych sytuacjach, które wiążą się z podwyższonym ryzykiem kolizji, wypadku czy nawet znacznego wydłużenia czasu podróży na skutek sporego zatoru. Jest o czym informować, by bezpiecznie podróżować. Dobrze wiedzieć co nas czeka w trakcie jazdy.
A jak zgłaszać powiadomienia o tym co się dzieje na drodze? Kierowcy zawodowi wciąż chętnie korzystają z radia CB. W przypadku aut osobowych najpopularniejszym rozwiązaniem jest smartfon z odpowiednią aplikacja. W tej kategorii przez lata w Polsce dominował (i wciąż dominuje) Yanosik. Wyrosła mu jednak spora konkurencja w postaci rodzimych i zagranicznych aplikacji z dodatkową funkcją powiadomień (AutoMapa, NaviExpert, Sygic czy TomTom) oraz ostrzegaczy takich jak Coyote, Rysiek czy Waze. A to nie wszystko. Z funkcji zgłaszania ostrzeżeń można także skorzystać w darmowym i jakże popularnym Google Maps.
Jak ostrzegać innych użytkowników w Google Maps? To bardzo proste. W obu wersjach aplikacji (dla telefonów z Android oraz iPhone) zastosowano niewielką ikonę z plusem (widoczna w prawej części ekranu pod skrótem do kompasu, regulacji głośności i wyszukiwarki). Kojarzy mi się z typowymi dymkami z tekstem stosowanymi w komiksach. Jest na tyle duża, że łatwo w nią trafić podczas jazdy.
Co się stanie, gdy klikniesz ikonę zgłoszeń? Na ekranie telefonu pojawi się spore menu z kilkoma ikonami. Oto co można wybrać:
Wybrałaś czy wybrałeś nie to, co trzeba? Każde powiadomienie zawsze można anulować. Jest na to kilka sekund. Niby niewiele, ale wystarczy, by błyskawicznie cofnąć powiadomienie i wybrać właściwą ikonę.
Jak na co dzień działa ostrzeganie w Google Maps? Odnoszę wrażenie, że z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej, ale program wciąż ustępuje Yanosikowi czy NaviExpertowi pod względem liczby zgłoszeń. W tej kwestii społeczność użytkowników polskich ostrzegaczy i nawigacji wypada zdecydowanie lepiej. Nietrudno o wrażenie, że użytkownicy Yanosika czy NaviExperta już dawno przywykli do sumiennego zgłaszania dostrzeżonych utrudnień. W przypadku Google Maps kierowcy dopiero próbują zmienić swoje nawyki i coraz częściej korzystają z praktycznej funkcji. Im szybciej do niej przywykną, tym możemy liczyć na lepszy serwis drogowy. Skorzystają na tym wszyscy na drodze, a nie tylko piraci.