Co zrobić ze starym telefonem? Sprzedać za niewielką kwotę, zostawić małemu dziecku do zabawy (z góry wiadomo jaki los czeka takie urządzenie), zrobić z niego radiobudzik lub lokalizator czy też oddać na elektrozłom? Oto jest pytanie. Przyznaję, że z niektórymi urządzeniami elektronicznymi trudno mi się rozstać. Zwykle ich wartość dość szybko spada, więc nie zawsze wystawiam je na sprzedaż.
I tak oto do szuflady trafił m.in. model Microsoft Lumia 950 (znany także jako Nokia Lumia 950). Innymi słowy, dawny flagowy smartfon z systemem Windows 10 Mobile (wcześniej znany jako Windows Phone). To produkt sprzed 9 lat. Produkt, o którym już niemal zapomniano na rynku, na którym obecnie rządzi Android oraz modele Apple. Windows 10 Mobile przeszedł bowiem do historii. Ostatnią wersję systemu udostępniono w styczniu 2020 r. i na dobre porzucono. Sam Microsoft także darował sobie pomysły z rywalizacją na rynku telefonów.
Jak na 9-latka Lumia 950 wciąż prezentuje się nieźle. Wciąż imponuje jakością zdjęć (optyka od renomowanego Zeiss), całkiem płynną i sprawną pracą czy funkcjonalnością (wbudowany port USB-C, tryb pracy komputera po połączeniu z monitorem, szybkie ładowanie). Niestety pod względem mobilnego oprogramowania to już średniowiecze. Próżno liczyć na wsparcie techniczne i aktualizacje. Czy taki topowy smartfon może zatem służyć jako porządna nawigacja samochodowa z bezpłatnym oprogramowaniem?
Początki były trudne. Szybko przekonałem się, że część programów okazała się bezużyteczna już przy pierwszym włączeniu. Aplikacja MapFactor to tylko proste menu i brak aktualnych map (funkcja wyszukiwania adresów przestała działać). Waze mimo licznych prób nie uruchomił się ani razu. AutoMapa ruszyła i mogłem nawet wykupić licencję. Działał także NaviExpert z bezpłatną próbną nawigacją przez okres 7 dni. A co z bezpłatnymi aplikacjami, które mogłyby zastąpić Google Maps? Udało się uruchomić dwie: standardową nawigację Windows Maps z mapami Here oraz Yanosika.
Okazało się, że darmowa nawigacja Microsoft Windows Maps wciąż wyszukiwała adresy i wyznaczała trasy. Co więcej, wyświetlana mapa była aktualna (dostępna tylko online) i zawierała nawet dane o ruchu drogowym (formalnie wsparcie dla usługi traffic wyłączono w 2019 r. a aplikacja Here została wycofana w 2016 r.) czy trójwymiarowe wizualizacje budynków. Niestety nawigacja Windows prowadziła tak, jakby nowo oddane drogi nie istniały, a czas zatrzymał się kilka lat temu. W praktyce zatem to już bezużyteczna nawigacja. Szkoda, bo samo nawigowanie działało bez zarzutu (pod względem grafiki i komunikatów to wciąż świetny program).
Na placu boju wśród bezpłatnych aplikacji pozostał zatem tylko Yanosik. I ten o dziwo działał całkiem dobrze. Mapa dostępna tylko w trybie online była aktualna. Nie brakowało ostrzeżeń o remontach, utrudnieniach i kontrolach prędkości. Yanosik sprawnie radził sobie z wyszukiwaniem adresów i szybko obliczał trasę. Dobrze działała także funkcja wysyłania zgłoszeń o tym co dzieje się na drodze.
Pod względem prowadzenia aplikacja nie różniła się znacząco od wersji na Android czy iOS. Jedyna kluczowa różnica to wyjątkowy upór w trzymaniu się pierwotnie wyznaczonej trasy. Gdy Yanosik na Windows 10 Mobile raz obliczył trasę to nie chciał jej zmienić. Gdy zmieniałem kierunek jazdy Yanosik rekomendował powrót, zamiast szybko wyznaczyć nowy plan przejazdu. Dość zaskakujące.
Czy zatem stary telefon z Windows 10 Mobile może służyć jako darmowa nawigacja? Jak najbardziej! Trzeba tylko pamiętać o tym, że potrzebny jest dostęp do internetu (można zatem kupić dodatkową kartę SIM lub zapewnić dostęp poprzez Wi-Fi) i zainstalowany Yanosik. Przyda się także jeszcze jedno — ładowarka samochodowa. Aplikacja nawigacyjna pobierała tyle energii, że akumulator telefonu wystarczał tylko na kilkadziesiąt minut jazdy. Tyle i aż tyle.