Przyznaję, że to dziwne uczucie prowadzić ogromną limuzynę, w której najlepiej być wożonym. Choć kierowca nie może narzekać na brak przyjemności to jednak najwięcej frajdy czeka tych, którzy siedzą z tyłu. Szczególnie uprzywilejowane jest miejsce za przednim fotelem pasażera. To jedyna lokalizacja, w której siedzenie rozkłada się do pozycji leżanki. Oczywiście wówczas z przodu nikt nie usiądzie obok kierowcy, gdyż przedni fotel automatycznie przesuwa się do przodu i pochyla znacząco. I to pochyla na tyle, że wówczas kierujący musi zmagać się z nieco ograniczoną widocznością z prawej strony. Cóż, luksus wymaga pewnych poświęceń. Na tym jednak nie koniec utrudnień.
Szofer musi poradzić sobie także z tym, że środkowe lusterko w BMW serii 7 bywa bezużyteczne. A tak dzieje się wówczas, gdy pasażerowie z tyłu skorzystają z ogromnego ekranu efektownie odchylanego z pozycji spoczynku w podsufitce. Wówczas w lusterku zobaczysz tylko tylną część ogromnej matrycy. Skojarzenia z tym co widzi kierowca auta dostawczego są jak najbardziej na miejscu.
Przyznaję, że bardzo spodobał mi się pomysł z ekranem wysuwanym z podsufitki. Matryca jest na tyle duża (aż 31,3" w trybie panoramicznym), że obie osoby z tyłu mogą cieszyć się z mobilnego kina najwyższej jakości (rozdzielczość jest nawet „na zapas", gdyż wybrano wyświetlacz 8K) oraz streamingu video (zintegrowany Amazon Fire TV). Na tym nie koniec. Pasażerów z tyłu czeka także uczta dla słuchu. BMW zafundowało bowiem nagłośnienie firmowane przez znakomity Bowers & Wilkins, który zadbał o osobną strefę dla tylnej części kabiny i charakterystykę dźwięku opracowaną z myślą o kinie samochodowym. W sumie we wnętrzu niemieckiej limuzyny upchnięto aż 36 głośników, wielokanałowy wzmacniacz (łączna moc 1965 W i 32 kanały) oraz dodatkowe wzbudniki do spotęgowania efektu. Imponujące.
Po co aż 36 głośników? Cóż, kino samochodowe rządzi się swoimi prawami i wymaga wielu przetworników, by uzyskać odpowiednią scenę dźwiękową i wrażenia na miarę tego co chciał osiągnąć realizator odpowiedzialny za ścieżkę dźwiękową do filmu czy koncertu. Stąd tak wiele modeli wysokotonowych, średniotonowych i szerokopasmowych na pokładzie. W sumie zainstalowano aż 5 głośników z membraną 10 cm, 8 modeli o średnicy 60 mm oraz cztery kopułki 40 mm i 5 tweeterów 25 mm. Sporo, nieprawdaż? Co ciekawe zrezygnowano z klasycznych 16-cm wooferów. W ich miejsce zastosowano dwie pary modeli owalnych o zadziwiająco małym rozmiarze (ledwie 50x80 mm). Rolę głównego subwoofera pełni dwucewkowy głośnik 20 cm wspomagany przez osiem wzbudników w siedzeniach.
Niestety bliskie kontakty z BMW M760e wiązały się z jazdą bez szofera dostępnego przez całą dobę i wszystkie dni tygodnia. Oczywiście zafundowałem sobie krótką przejażdżkę z tyłu, by choć przez chwilę doświadczyć strefy luksusu. Jazda z tyłu pozostawiła jednak pewien niedosyt. Dlaczego? Niestety tak zaawansowane technologicznie BMW okazało się mało odporne na usterki. Padła cała łączność co oznaczało nie tylko odcięcie samochodu od internetu, ale także brak komunikacji ze smartfonem. Padły także Apple CarPlay, Android Auto, Bluetooth i WiFi. O streamingu video z wbudowanego Amazon Fire TV mogłem zapomnieć.
Niestety przez cały czas trwania testu usterki nie dało się usunąć. Pozostały zatem pionierskie próby ominięcia technicznych ograniczeń. Telefon ostatecznie udało się podłączyć w trybie iPoda, by posłuchać kolekcji nagrań w bezstratnym formacie. Filmy zaś obejrzałem po połączeniu laptopa z ogromnym ekranem z tyłu. Doceniłem wówczas, że inżynierowie BMW nie zapomnieli o tradycyjnym złączu HDMI. Jeśli zatem i w twoim egzemplarzu padnie łączność z siecią zawsze możesz skomunikować laptopa czy tablet poprzez tradycyjne przewodowe połączenie.
Pod względem dźwięku przestrzennego BMW wzbudza ogromny podziw. Pasażerowie z tyłu są traktowani po królewsku, a scena dźwiękowa zadziwia szerokością i głębią. Podobny efekt można osiągnąć właściwie tylko z porządnym kinem domowym z wolnostojącymi kolumnami i solidnym głośnikiem centralnym oraz mocnym aktywnym subwooferem. Nawet najlepszy domowy soundbar z niewielkimi satelitami i aktywnym głośnikiem niskotonowym nie ma szans w porównaniu z samochodowym Bowers & Wilkins dla „siódemki". Brzmienie jest ciepłe i mocno nasycone detalami, ale z pewnością nie jest tak idealne. Oczekiwałbym bowiem więcej głębi i wypełnienia w głosach wokalistów czy dialogach (to jednak bardziej szukanie w całym niż zarzut dla osób odpowiedzialnych za strojenie).
Sam pomysł ze wzbudnikami w siedzeniach jest znakomity. Wzmaga efekt odczuwania tonów niskich i oznacza częściowe rozwiązanie problemu ze znalezieniem miejsca na dodatkowy subwoofer. Dlaczego częściowe? Bo wzbudnik to taki prosty trik, by dać więcej frajdy z odczuwania najniższych rejestrów. Na szczęście efekt "basowego masażu" można dozować (regulacja efektu w menu). Cóż, niektórzy narzekali, że im to przeszkadza! Na pewno nie ja. Należę bowiem do zwolenników nowego rozwiązania i nie kryję przy tym obaw co się stanie, kiedy to się popsuje.
Oczywiście nie obyło się bez zaskakującej wpadki. Okazało się, że fabryczne poduszki na zagłówki tylnych foteli przysłaniają nieco wbudowane głośniki. Przez to efekty kina samochodowego nie są tak dobrze odczuwalne. Różnica jest spora! Wystarczy zdjąć poduszki lub nieco je ugiąć, by przekonać się jak wzmaga się efekt dźwięku dookólnego. Zatem komfort dla uszu czy komfort dla głowy? Oto jest pytanie.
Jestem ciekaw odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie. Ilu nabywców BMW serii 7 zdecyduje się dopłacić za lepsze audio i system rozrywki z tyłu. Wspomniane opcje w BMW M760 e xDrive wyceniono odpowiednio na 58,4 tys. zł (pakiet Executive Lounge) i 29,9 tys. zł. W racie leasingu to raptem więcej o 1274 zł czy 652 zł. A to już bardziej przemawia do wyobraźni, skoro miesięczna rata przekracza 15 tys. zł.